„Spektakularna wygrana Platformy!” zawyrokował entuzjastycznie „szpikier” radiowy komentując wynik referendum w Warszawie. Na chwilę rodzina przestała jeść obiad i chwilę zastanawialiśmy się, czy aby coś nam się nie przesłyszało. Jednak nie.
Trudno uznać oficjalny wynik warszawskiego referendum za zwycięstwo przede wszystkim Warszawiaków. Ale czy i co tak naprawdę wygrała Platforma?
Przede wszystkim powiedzieć trzeba jasno – PO niczego nie wygrała, nie zwyciężyła, nie osiągnęła żadnego sukcesu! Bo to nie PO zwołała referendum i zebrała podpisy na początku sezonu urlopowego. Efektem referendum jest to, że wiceprzewodnicząca partii rządzącej, której podpisy jako szefowej NBP widnieją na banknotach, była kandydat do urzędu Prezydenta RP oraz rządząca drugą kadencję Warszawą obroniła stanowisko. Tyle. A zagroził jej kto? Mało znany burmistrz jednej z warszawskich dzielnic, dziś rozpoznawalny w całej Polsce i nie tylko. A jednak jego determinacja zmusiła partyjną bonzę do galopu i w ciągu miesiąca zrobiła więcej, niż przez poprzednie 7 lat. To jest „wygrana”?
Ponadto trzeba wziąć pod uwagę dysproporcję sił – z jednej strony wkurzeni obywatele, z drugiej strony – rząd, Prezydent RP, zaprzyjaźnione media odmawiające prezentacji spotów wyborczych „bo to temat lokalny, a my jesteśmy stacją ogólnopolską”, w których jednocześnie nie było dnia bez dyskusji o referendum warszawskim. No i do tego armia dyżurnych „autorytetów” niekoniecznie z Warszawy, którzy tak do końca nie wiedzą, dlaczego popierają HGW i skąd bierze ona pieniądze na inwestycje, które tak zachwalają. Ba, wskazują nawet absorpcję funduszy unijnych jako źródło dobrobytu, najwyraźniej nie znając tzw. Raportu Hausnera.
Ową „wygraną” PO zawdzięcza nie tyle mobilizacji elektoratu, tylko, hm…, jego demobilizacji. Zastanawiające, że partia ciesząca się takim poparciem największych mediów najwyraźniej nie ufa nie tylko swojemu elektoratowi, ale również zależnym od jej względów stołecznym biurokratom, których wysyła na grzyby. Aż się prosi tutaj o dygresję przypominającą inny wielki sukces PO w 2007 r. i hasło „zabierz babci dowód”. Tutaj, wzywając do bojkotu referendum, PO nie tylko okazała pogardę Warszawiakom odmawiając im prawa do decydowania o swoim mieście, ale pokazała też, że jako partia jest równie obywatelska, co PZPR polska, zjednoczona i robotnicza.
Osobną kwestią są pojawiające się zastrzeżenia pod adresem PKW. To już nie tylko pytanie, dlaczego po trzech godzinach od zakończenia głosowania komentowane są wyniki sondaży przy braku wyników cząstkowych. To poważne pytania o obecność na listach wyborczych (a więc wpływ na frekwencję i wyniki) osób nieżyjących, i to w sytuacji, gdy dopisanie się do spisu wyborców było restrykcyjnie sprawdzane przez urzędników. Znajoma od lat mieszkająca w Warszawie opowiadała mi, jak to poszła się dopisać do spisu wyborców. Wzięła ze sobą wymaganą przepisami umowę najmu mieszkania. W urzędzie biurwa zażądała od niej ni mniej, ni więcej, tylko by przyszła z właścicielem wynajmowanego mieszkania, który ma się wylegitymować dowodem osobistym i wyrazić zgodę (sic!) na dopisanie do spisu. Wyjęcie i włączenie dyktafonu oraz okazanie legitymacji prasowej sprawiło, że właściciel nie musiał się stawiać przed biurmajestatem.
PO została przeczołgana i trudno to określić innym terminem. Oficjalne wyniki – frekwencja (z nieboszczykami) 25,66%, za odwołaniem głosowało 93,6% uprawnionych. A HGW składa samokrytykę: „Bardzo dziękuję wszystkim mieszkańcom Warszawy. To dla mnie wyraz szczególnego zaufania, ale także mocne zobowiązanie do jeszcze bardziej wytężonej pracy […] Zrozumiałam też jednak, że Warszawiacy oczekują nie tylko wielkich inwestycji w infrastrukturę, ale także rozmowy i dialogu”. Po siedmiu latach prezydentury, to zaiste sukces szczególnie w wykonaniu wiceprzewodniczącej partii rządzącej dostrzec, że ludzie w demokracji chcą dialogu, a nie feudalizmu.
Nie wiem, jak PO zamierza zachęcać elektorat w nadchodzących wyborach. Ale jestem pewien, że forma aktywności „popieraj partię czynem, nie głosuj – idź na grzyby” będzie jej przypominane. Oby i tym razem poskutkowało.
Fot.: facebook.pl/HGWMusiOdejsc