Artykuły redakcyjne
Like

Wybory? Dobrze – ale co dalej..?

02/11/2015
1134 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Demokracja ma to do siebie, iż nie jesteśmy w stanie zweryfikować tworzących jej procesów. A raczej nie uda nam się to z punktu, jaki zajmujemy: w interesującym nas przypadku – stanowiska wyborcy (bez względu na nasze zawody i role społeczne). Z punktu widzenia szefów tzw. służb, doradców premiera czy prezydenta, ludzi z PKW – rzecz wygląda zupełnie inaczej. Dysponują oni informacjami, o jakich my możemy jedynie pomarzyć. A dysponując nimi – potrafią (bo też mają ku temu narzędzia i środki) odpowiednio szybko zareagować, tak, by „sprawiedliwość była po naszej stronie”. Gdy zastąpimy słowo „sprawiedliwość” terminem „demokracja” – jasnym się staną meandry, prowadzące ku prawdzie elektoratowi objawianej, czyli oficjalnym wynikom wyborów.

0


Kilka redakcyjnych i zaprzyjaźnionych piór poprosiliśmy o wypowiedzi nt. ostatnich wyborów. Zaczyna Lech…

Demokracja ma to do siebie, iż nie jesteśmy w stanie zweryfikować tworzących jej procesów. A raczej nie uda nam się to z punktu, jaki zajmujemy: w interesującym nas przypadku – stanowiska wyborcy (bez względu na nasze zawody i role społeczne). Z punktu widzenia szefów tzw. służb, doradców premiera czy prezydenta, ludzi z PKW – rzecz wygląda zupełnie inaczej. Dysponują oni informacjami, o jakich my możemy jedynie pomarzyć. A dysponując nimi – potrafią (bo też mają ku temu narzędzia i środki) odpowiednio szybko zareagować, tak, by „sprawiedliwość była po naszej stronie”. Gdy zastąpimy słowo „sprawiedliwość” terminem „demokracja” – jasnym się staną meandry, prowadzące ku prawdzie elektoratowi objawianej, czyli oficjalnym wynikom wyborów.

Coraz częściej mają się one mocno nijak do przedwyborczych sondaży. W kapitalizmie firma, która zawodzi w swoich ocenach, wychodząc daleko poza granice błędu statystycznego, powinna zniknąć z rynku. W Polsce tak się nie dzieje. Gdybyśmy chcieli pisać okołowyborczą powieść SF, postawilibyśmy w niej pewnie tezę, iż sondaże służą do nakreślenia w miarę realnych preferencji elektoratu po to, by przygotować „naszych” ludzi na wszystkich szczeblach komisji wyborczych do poczynienia nam przydatnych odstępstw od prawdziwych wyników głosowania. Niekiedy owo „nam” to ci, którzy już wiedzą, że przegrają zbyt wysoko, by dało się ów fakt zatrzeć. Czasami znów ci, którzy do władzy dopiero dążą. Najrzadziej – wynik jakiegoś marginalnego ugrupowania jest na rękę jednym i drugim. Ale i takie „cuda nad urną” w naszej powieści SF miejsce mieć mogą.

Nie dziwi mnie los imć Niesiołowskiego, który parlamentarzystą PO został tym razem w Zielonej Górze (okręg nr 8). Prowincja to ma do siebie, iż lekce sobie waży jakość, dba za to o ilość. W tej kwestii – ilość „objawień” nazwiska pana posła w telewizji i Internecie, bez względu na kontekst – dodatni czy ujemny. Poseł Stefan N. celebrytą jest i basta! Toteż elitom Zielonej Góry byłoby wstyd, gdyby w ich okręgu przeszła kandydatura kogoś zwykłego, skoro sytuacja „podarowała” im możność głosowania na osobę, którą każdy zjadacz mirabelek i szczawiu kojarzy aż za dobrze… Kilka podobnych postaci zasiedli znów na kilka lat budynek przy ul. Wiejskiej. Niekiedy startują całe rodzinne klany (p. Burego np.), obsadzając kilka list wyborczych… Dziwić może tylko brak w ławach senackich i poselskich aktorów rodzimych seriali – tu też tasiemiec nie ma końca i nawet nie trzeba uczyć się ról – wystarczy wiedzieć tyle, co pies Pawłowa i wciskać właściwy guzik. Tak to przewidziała obecna Konstytucja RP i chcąc zmienić cokolwiek w kraju, topionym przez zwierzchników z Brukseli w bagienku obietnic świetlanej przyszłości, trzeba zacząć od zmiany obowiązującego prawa – Konstytucji również, a może przede wszystkim.

Spójrzmy na znane już publicznie dane: PiS otrzymał 5 mln 711 tys., 687 głosów (37,58 proc.), PO – 3 mln 661 tys. 474 głosy (24,09 proc.), Kukiz’15 – 1 mln 339 tys. 094 głosy (8,81 proc.), Nowoczesna – 1 mln 155 tys. 370 głosów (7,60 proc.), PSL – 779 tys. 875 głosów (5,13 proc.). Mimo braku funduszy  i zmniejszonej aktywności leadera – komitet Kukiz’15 wedle sondaży miał zebrać ponad 10% głosów. Pisząc naszą powieść SF musielibyśmy się wówczas zastanowić – gdyby rzeczywiście ludzie Pawła Kukiza uzyskali tak wiele, to jaki wynik osiągnąć by mogła .Nowoczesna? Zdecydowanie niższy, a nie po to wydano na nowe ugrupowanie mnóstwo złotówek, angażując posłuszne media, by następcy Leszka Balcerowicza nie przekroczyli progu wyborczego… Media kreują nawet nad Wisłą – sukces obecnego prezydenta, rok temu osoby znanej tylko w wąskim kręgu partyjnym i prawniczym, wskazuje, iż jeśli tylko ma się pieniądze i odpowiednich ludzi do tworzenia białego PR, pokonać można każdego pewniaka, o ile jeszcze jest odpowiednio leniwy… Powieściowi „rozdający karty” tak właśnie by postąpili – odebrali trochę (ale tylko trochę!) głosów piosenkarzowi i jego liście, dodali ekonomiście. Wilk syty i owca cała!

Podobnie, jeśli chodzi o duet KORWiN – 722 tys. 999 głosów (4,76 proc.) i PSL – wspomniane już 5,13 proc. Ani powieściowy PiS ani takież PO nie byłyby zainteresowane obecnością przy Wiejskiej ludzi Korwina. Za to zmarginalizowane PSL w parlamencie – uspokoiłoby polską wieś.Zmarginalizowane, albowiem trudno uwierzyć (chyba, iż się właśnie pisze wybitnie odrealnioną powieść), by sympatycy PSL głosowali tak jednomyślnie – wycinając dotychczasową wierchuszkę ugrupowania (z panami: Piechocińskim, Zychem, Pawlakiem…), zostawiając zaś – jako swoich przedstawicieli w Zgromadzeniu Narodowym – drugi lub nawet trzeci garnitur wiejskich (no, przynajmniej z nazwy) działaczy. PSL od dawna jest solą w oku innych partii – jako jedyna ma swoje realnie funkcjonujące struktury terenowe. Tu już żadna kanapa nie wystarczy, chyba, że wielokilometrowa… Definitywne „odstrzelenie” jej w obecnej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej niczego jednak by nie załatwiło. „Rozstrzygnięcie problemu ludowego” musi poczekać. W naszej powieści na pewno, realnie – prawdopodobnie – tak samo…

Mniej powieściowo – doprawdy, trudno zrozumieć, dlaczego – jak podał przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński, w podziale mandatów poselskich będą uczestniczyły listy komitetów: KWW Mniejszość Niemiecka oraz KWW Zjednoczeni dla Śląska. Pierwszy komitet – to już tradycja. Ale drugi, utworzony ad hoc przez Ruch Autonomii Śląska, komitet, który uzyskał bardzo mizerny – jak na rozbudzone na Górnym Śląsku emocje – wyniki? Czemu nie Kaszubi? Nie Litwini z Suwalskiego? PKW działa wybiórczo? Jeśli tak, to jakie paragrafy nim kierują? Bo chciejstwo i polityczne ukłony to zbyt mało. I o tym przewodniczący PKW wie równie dobrze, jak my. Jerzy Gorzelik płaci teraz cenę zbytniego zbliżenia Ruchu Autonomii Śląska z PO, co przewidywaliśmy już kilka lat temu, gdy tylko alians PO/RAŚ powstawał. Autonomiści sami siebie postawili w sytuacji, gdzie – aby przetrwać – muszą założyć partię polityczną z prawdziwego zdarzenia. Co odbierze im aktywistów, bo czym innym jest praca na rzecz własnej gwary, zrujnowanych miast i szukania miejsc pracy dla zwalnianych z likwidowanych na żądanie Europy kopalń, a czym innym polityka w postaci czystej. Która i tak na plecach najsłabszych wynosi na poselskie krzesła tych, którzy mają najmniej wątpliwości i empatii wobec ludzkiej krzywdy. Tyle w RP już wiadomo, a Górny Śląsk wciąż w jej granicach pozostaje.

Demokracja istnieje po to, by… istnieć. By ten czy ów mógł się na nią powołać, jako byt realnie istniejący, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Świata nie zbawi żadna formacja ekonomiczna, żaden ustrój… Do przodu popychają go wyłącznie nowe idee (społeczne, naukowe, kulturalne). Rzecz w tym, iż owe idee, jeśli w ogóle się pojawiają (o ile są czymś doprawdy nowym) wyglądają na ściśle racjonowane, ba, także dystrybuowane. Obecny porządek świata czeka na burzę, która go zmiecie. Rzecz w tym, czy będzie to huragan powstały z potrzeby serc, czy odgórnie sterowana rozgrywka bogów współczesnej rzeczywistości?

Lech L. Przychodzki

0

Dorota J

Dziennkarz w 3obieg.pl/

209 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758