To było do przewidzenia, że Zdzisław Pupa wygra wybory, ale że aż tak zdeklasuje rywali, to już jest miłe zaskoczenie. Zapewne złożyły się na nie ostanie akcje mediów sprzyjających PiS. Publikacja w Gazecie Polskiej Codziennie szkalująca posła Kazimierza Ziobro, a wcześniej reklama owej publikacji w lokalnych mediach zrobiły swoje.
PiS osiągnął to, czego chciał – zdecydowanego zwycięstwa, czyli co najmniej 60. procentowego poparcia dla swojego kandydata, ale za jaką cenę. Frekwencja sięgająca blisko 16 proc. jest bardzo wysoka, jak na wybory uzupełniające. Największa w historii demokracji w Polsce po 1989 roku. Do wyborów poszedł twardy elektorat, a szczególnie osoby starsze, słuchacze Radia Maryja, a to zawsze pomaga PiS. Wyraźną żółtą kartkę otrzymał kandydat PO i PSL. Przy takim desancie polityków i ministrów na Podkarpaciu, wynik powinien być nieco wyższy. Widocznie nie przekonało to przekonanych, a elektorat PO nie poszedł po prostu do wyborów. To wyraźny sygnał dla PSL, aby pomyśleć o zmianie kierunku działania. Gdyby zawarł sojusz z SLD, to miałby znacznie większe poparcie. Gra zgranymi kartami to szkoda pieniędzy i czasu. Ale to już sprawa PSL. Dla PO to ostatnia szansa na rozpisanie przedterminowych wyborów, aby nie stracić więcej niż już stracił. Gdy będzie odwlekał decyzję w czasie, to tylko straci.
Polecam cały artykuł Romana Kuźmicza na:
Doktor socjologii, dziennikarz, niezależny publicysta. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Zainteresowania: polityka wschodnia (Ukraina, Rosja, Białoruś), Francja, Polonia świata, poezja, problematyka społeczna, współczesna rodzina, problematyka regionalna