„Nigdy, ale to nigdy ci nie wybaczę, że z tylu rodaków kurewsko amoralne szmaty na swoich posługach na przełomie wieków uczyniłaś…”
Wybacz mi Moskwo…
Wybacz mi Moskwo marnemu prochowi, że głos zabiera, gdy wielcy tego świata koniki pokoju kują…
Wybacz mi Moskwo…
wybacz mi, że gdy wielcy konie pokoju Jeźdźcom Apokalipsy kują, ja – żaba słowna łapkę do kucia podstawiam maleńką niepokornym piskiem…
Wybacz mi Moskwo…
Wybacz mi Moskwo 17 Września i Katyńskie kwietniowe na podłodze zacieki…
Wybacz mi Moskwo…
Wybacz mi Moskwo ukradzione wybory i uprowadzonych Delegatów Rządu…
Wybacz mi Moskwo…
Wybacz mi Moskwo czterech śpiących Pancernych, którzy miast romanse z Marusią uprawiać na bezkresnych stepach akermańskich, zajęci byli strzelaniem w potylicę Rotmistrzom i Inkom w piwnicach urzędów bezpieczeństwa…
Wybacz mi Moskwo…
Wybacz mi Moskwo zalane wapnem ciała chowane po zmroku pod cmentarnym murem w imię bratniej między narodami miłości w konstytucję mordami wpisaną…
Wybacz mi Moskwo…
wybacz…. ja politykę do wroga rozumieć potrafię… wrogów się zabija zanim pełnoletniość i siłę osiągną, aby problemów z niepokornymi Polaczkami uniknąć… więc zabijasz ich od wieków niezwykle sumiennie… od wieków tak samo… dobrze że przynajmniej szczerze to przyznajesz Moskwo… byłaś, jesteś i będziesz zawsze śmiertelnym wrogiem tych, co w sercu Polskę z miłością noszą… a wrogów się zabija – nie ściska nad grobami pomordowanych przy okazji świąt i okazji do filmowania dla pospólstwa wielorakich…
wybacz mi zatem Moskwo to wszystko i świadomość miej tego, że ja – żaba słowna w historii naszych narodów nieistotna, jednego wszakże nigdy ci nie wybaczę…
Nigdy, ale to nigdy ci nie wybaczę, że z tylu rodaków kurewsko amoralne szmaty na swoich posługach na przełomie wieków uczyniłaś…
szmaty, których jedynym zajęciem jest wycieranie z podłogi śladów krwi tych, którzy Ojczyźnie wierni pozostali do końca… do samego końca.
A Cerkiew i wiara? cóż… Wielka Rasija umiera… nic poza służbami nie trzyma spędu Narodów w kupie… idea wszechświatowej rewolucji utonęła w oceanie przelanej krwi… Rosja umiera i próbuje przetrwać biorąc przykład z Polaków, którzy powaleni na kolana trwali dzięki oparciu w Kościele. Cerkiew jest wam potrzebna, aby obrońcy walczyli z wiarą i uniesieniem przeciw Islamowi i zachodowi… dla Boga miejsca koło Putina może nie być. Chyba, że jako nieziemska tarcza w postaci ikon wmurowanych ostatnimi laty w mury Kremla przez prezydentów federacji. Przynieś nam Moskwo głowy zdrajców na tej tarczy pojednania… wtedy można będzie zacząć rozmawiać. I wybacz mi prochowi marnemu te nieistotne dywagacje… wybacz mi Moskwo.
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.