Miałem w planie napisanie czegoś bardziej dla Czytelników “praktycznego”, ale po przeczytaniu komentarza Ktosia nie mogłem się powstrzymać. Dziś będzie o polowaniu na zwierzęta a konkretnie o tym kto może/ma te zwierzęta zabijać.
Miałem w planie napisanie czegoś bardziej dla Czytelników “praktycznego”, ale po przeczytaniu komentarzaKtosia nie mogłem się powstrzymać. Dziś będzie o polowaniu na zwierzęta a konkretnie o tym kto może/ma te zwierzęta zabijać. Nie mam zamiaru dyskutować z poganami czy możemy zabijać tzw. “czujące istoty”, czy jest to moralne itp. bo:
Kto się z pierwszym punktem nie zgadza niech wróci do podstawówki na lekcje religii, albo Biblię otworzy, kto z drugim punktem niech… otworzy oczy, kto z trzecim niech wróci do podstawówki na biologię – tam już uczą co to jest ekosystem i jak on działa (a najpóźniej już w gimnazjum o tym uczą, nie pamiętam, tak dawno temu to było…). Zatem, kto ma decydować kto może polować?
W Polsce mamy więcej chętnych na polowania niż można odstrzelić dzikiej zwierzyny w sposób trwały, trzeba było stworzyć/ustalić jakiś sposób podejmowania decyzji – kto będzie polował a kto tylko obejdzie się smakiem. W krajach o mniejszej gęstości zaludnienia takich problemów nie mają… W takiej Australii farmerzy płacą myśliwym za odstrzeliwanie królików (8 królików zżera tyle traw/ziół/motylkowych co jedna owca, więc farmer może sobie obliczyć czy mu się opłaca zatrudnić myśliwego czy też nie), można sobie również polecieć na wycieczkę i z helikoptera z karabinu maszynowego strzelać do dzikich wielbłądów, kóz, (chyba) koni i osłów. Te obce dla ekosystemów Australii zwierzęta* nie posiadają naturalnych drapieżników, więc mnożą się nadmiernie doprowadzając do degradacji środowiska i zmian w ekosystemach.
My w Polsce tak dobrze z polowaniem nie mamy, na pewno wiąże się to z gęstością zaludnienia – w Australii na km2 przypada 2,8 osoby, w Polsce 120. W celu zapewnienia możliwości stałego odstrzału dzikich zwierząt musieliśmy wymyślić sposób w jaki będziemy ograniczać ilość osób, która będzie miała prawo do odstrzału.
Dawno temu to prawo przysługiwało królom i szlachcie, chłopi mogli sobie co najwyżej w lesie łowić ryby lub ryzykując srogą karą kłusować. Było to dość proste i w tej prostocie bardzo… uczciwe – my mamy władzę, która pochodzi od Boga, więc my decydujemy.
Dzisiaj sytuacja wygląda mniej więcej tak: właścicielem wszelkiej dzikiej zwierzyny w Polsce jest Skarb Państwa, prawo do rekreacyjnego odstrzału zwierząt mają tylko członkowie Polskiego Związku Łowieckiego. Żeby było ciekawiej (dlaczego jest to ważne o tym dalej) wypas zwierząt gospodarskich w lasach jest prawnie zabroniony. W związku z tym, że wszelka dzika zwierzyna jest własnością państwa dla uproszczenia sytuacji (tępi biurokraci lubią prostotę zwłaszcza jeśli ta zwiększa ich władzę), zwierzyny tej nie można sobie ot tak prywatnie hodować. Zresztą nie miałoby to prawie żadnego sensu – prywatnie ponosi się koszty związane z hodowlą dzikich zwierząt, ale odstrzelić, przerobić na mięso, skóry, rogi, chińskie afrodyzjaki ich nie można bo przecież sam fakt posiadania genów czyniących ich dziką zwierzyną w Polsce sprawia, że potomkowie dzikiej zwierzyny są po wsze czasy państwowe (w myśl zasady dziecko niewolnika również jest własnością pana).Takie kretyńskie prawo rodzi rożne problemy.
Prawny monopol PZŁ na rekreacyjny odstrzał zwierząt powoduje praktycznie wszystkie problemy związane z monopolem. Jeśli zwierzyna łowna zniszczy uprawy rolnika to rolnik dostaje odszkodowanie jakie dostaje. Jeśli dany teren jest w obwodzie łowieckim to rolnik MUSI zgodzić się na warunki, które PZŁ proponuje inaczej jeśli dzika zwierzyna wyrządzi szkody, to nie otrzyma żadnego odszkodowania. Rolnik zatem musi zaakceptować od razu pewien “pakiet” czyli jeśli chce otrzymywać odszkodowania za zniszczone uprawy, to musi zgodzić się na to, że w razie czego psy właściciela biegające luzem w tzw. “prywatnym” lesie mogą zostać odstrzelone jako zdziczałe. Rodzi to oczywiście dużo problemów, ludzie się słusznie burzą.
Nie trudno sobie wyobrazić, że mogło by istnieć klika organizacji, które mogły by dzierżawić obwody łowieckie. Niechby warunkiem udziału w przetargu było spełnienie wielu wytycznych “środowiskowych”. Niechby był ogłaszany przetarg – a zwycięzcą był przykładowo ten, kto zobowiąże się wypłacać najwyższe odszkodowania za zniszczenie użytków rolnych przez zwierzynę.
Inna sprawa, że wkrótce, gdy lasy będą sprywatyzowane to możliwe będzie posiadanie całych dużych kompleksów leśnych. Trochę dziwne, żeby właścicielem dzikich zwierząt było w takich warunkach państwo. Obecna sytuacja jak większość zakazów państwowych ogranicza bogactwo ludzi – prywaciarze mogli by np. hodować żubry lub nawet żubronie po czym podstawiać do lasu i umożliwiać jego odstrzał zagranicznym myśliwym za sporą gotówkę. Na Ukrainie w latach 90tych odstrzelenie żubra kosztowało 7 tys dolarów (około 20 tyś zł). Myślę, że byłoby miejsce na zdrowy dochód i wzrost populacji żubra! Prywatni właściciele chronili by “dzikie” zwierzęta przed “kłusownikami” podobnie jak dzisiaj rolnicy skutecznie chronią świnie, krowy czy kury przed kradzieżą a prywatni właściciele parków safari w Afryce swoje słonie i inne dzikie zwierzęta z których mają stały dochód.
Szczytem bezczelności ze strony rządzących są przepisy nie pozwalające wypasać zwierząt gospodarskich w lasach. Nawet tych tzw. “prywatnych”. Motywowany on jest głównie tym by zwierzęta nie zniszczyły lasu. Zapewne jakieś zwierzęta gospodarskie wypasane w przeszłości w lasach państwowych zniszczyły/uszkodziły drzewostan w lasach. Nie dziwi to zupełnie jeśli zna się naturę ludzką i tragedię wspólnego pastwiska. Również pewnie było w przeszłości i pewnie gdyby można wypasać zwierzęta w lesie sporo gospodarzy prywatnych, którzy by źle wypasali zwierzęta w lesie tak, by doprowadzili do degradacji drzewostanu. No ale do cholery w takim razie ci ludzie sami siebie karzą niszcząc swój majątek, więc wolnorynkowy mechanizm sprzężenia zwrotnego jak najbardziej działa. Bolszewickie prawo w celu ochrony drzew w lesie przed “niedobrym zwierzem” i właścicielami idiotami przypomina mi pewien sposób jak można by rozwiązać problem gwałtów kobiet. Gdyby wszystkich mężczyzn wykastrować i obciąć im (nam znaczy się) penisy to na pewno ilość gwałtów z braku narzędzi i braku chęci (męskie klejnoty produkują m.in.testosteron, który sprawia, że się chce…) spadła by dramatycznie. Czyli świat byłby prawdopodobnie bezpieczniejszym miejsce (pod kątem bezpieczeństwa kobiet przed gwałtami). Trudno chyba nie zgodzić się z tą żelazną logiką? A że wraz z utratą przyrodzenia a wzrostem bezpieczeństwa Szanowne Panie straciły by wiele okazji do niektórych przyjemności doraźnych jak i tych długofalowych..? No cóż – cena Postępu.
W przypadku wypasu zwierząt w lasach jest identycznie – co prawda las chroni się od złych konsekwencji złego zarządzania zwierzętami w lesie, ale w tym samym czasie uniemożliwia się czerpanie przez las (i właściciela) korzyści z obecności tam zwierząt w wybranym przez gospodarza lasu terminie i w wybranej przez niego ilości. Umysły biurokratów są zdecydowanie dwuwymiarowe…
Pocieszające jest to, że zwierząt co prawda niby nie można wypasać w prywatnych lasach [1], ale prawo to nie jest egzekwowane – właściciel lasu musiałby na siebie złożyć skargę (do kogo?), poza tym nie są przewidziane żadne sankcje za złamanie tego przepisu**. Oznacza to, że można sobie spokojnie paść zwierzęta w lesie prywatnym jeśli jest się jego właścicielem lub jeśli ma się zgodę właściciela mimo, że stanowi to naruszenie prawa. Nie jest to zbyt logiczne czy rozsądne, no ale jak to się mówi (gdy pasuje) dura lex, sed lex W ten sposób właściciele lasu mogą odebrać monopol PZŁ na pozyskiwanie żywności pochodzenia zwierzęcego o najwyższej wartości biologicznej.
*Powoli się to zmienia, ekosystemy dostosowują się nowych organizmów.
**Jeśli moja interpretacja przepisów jest nieprawidłowo to proszę o sprostowanie
Inaczej Zielony Karzel Reakcji. Na blogu pisze o Peak Oil, rolnictwie, diecie czlowieka i hodowli zwierzat ekologii stosowanej, ochronie srodowiska, permakulturze. Ostatni coraz czesciej równiez o relacjach damsko-meskich http://permakultura.n