HYDE PARK
Like

Wszyscy jesteśmi kibicami (kibicowanie w trzech odsłonach)(I)

24/09/2014
1024 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Wszyscy jesteśmi kibicami (kibicowanie w trzech odsłonach)(I)

Niektórzy mówią, że jest tylko jedna głupsza rzecz niż granie w piłkę nożną, a mianowicie oglądanie, jak inni grają.

0


 

  1. Wieczorek

 tato kopia

Gdzie można dosłownie codziennie zobaczyć masy ludzkie? Oczywiście na wszelkiego typu imprezach sportowych. Zajmijmy się przez chwilę analizą tego zjawiska. Ruch kibicowski to w Polsce ważna sprawa i w niczym tłumu nie przypomina. Jest dobrze zorganizowaną zbiorowością, która na dodatek jest niepokorna i toczy z poskomunistyczną władzą podjazdową wojnę. Ks. Wąsowicz, kapelan tych środowisk mówił, że, zorganizowanie obywatelskie kibiców i ich demonstrowanie patriotyzmu i przywiązania do niepodległości i historii są fenomenem całkowicie polskim. Powstał o tym film Mariusza Plisa Wojna Stadionów:

Zdaniem księdza Wąsowicza kibice budują kapitał patriotyzmu lokalnego i społeczeństwa obywatelskiego. Angażują się w akcje charytatywne i edukacje historyczną – w tym wspierają polonijny klub Pogoń Lwów. Media jednak ukrywają prawdziwy wizerunek kibiców i z sporadycznych incydentów kreują ich nieprawdziwy wizerunek.[1]

Jeszcze jeden fragment:

W „Buncie Stadionów” reżyser ukazuje walkę rządu PO z kibicami. Prześladowania całej społeczności i jej liderów. W filmie lider warszawskich kibiców opowiada jak został skatowany podczas zatrzymania przez policje. O patologii III RP świadczy ze lider warszawskich kibiców za rzekomy udział w bójce otrzymał taki sam wyrok jak Kiszczak za zbrodnie stanu wojennego.

Najlepszą konstatacją przesłania filmu jest opinia Barbaray Fedyszak-Radziejowskiej, która uznała, że w perspektywie socjologicznej kibice pełnią dziś rolę jaką pełniła Solidarność w czasach PRL. Znana socjolog zadaje też bolesne pytanie co się stało z działaczami PO, którzy mając piękną kartę opozycji, stali się dziś wrogami wolności[2].

No dobrze, ale na co komu potrzebne jest kibicowanie?

Jaki jest sens i pożytek z tego, że z innymi równie jak ty zakręconymi ludźmi gapisz się, jak jacyś inni ludzie kopią piłkę albo biegną gdzieś na nartach a nawet skaczą? Jaki z tego jest pożytek – na miły Bóg – z tak mało kreatywnych nieproduktywnych czynności? Mógłbyś robić tyle pożytecznych rzecz, jak na przykład dodatkową pracą czy zająć się odwiedzaniem serwisów randkowych. Kibicowanie ma ogromny sens ponieważ daje:

  • Poczucie współ przynależności do spójnej grupy, która jeśli zechce, to może nawet i góry przenosić.
  • Poczucie tożsamości – jestem kibicem Legii i to brzmi dumnie!
  • Poczucie sensu egzystencji zorganizowanej wokół cyklicznych wydarzeń sportowych.
  • Wyrażenia swoich najgłębszych uczuci emocji: Gooooooool !!!!!!
  • I wiele jeszcze innych równie ważnych powodów.

Ogień, jaki płonie w duszy kibica, jest nieporównywalny z żadnym innym a najbardziej popularnym, tanim i demokratycznym sportem jest piłka nożna.

Bez piłki nożnej świat niewątpliwie nie mógłby istnieć więcej, niż jedną kolejkę ligową. To bardziej niż pewne a jako że bez kibiców wcale to granie nie miałoby żadnego sensu, stąd prosty wniosek, że świat utrzymuje się wyłącznie dzięki kibicom. Wisi na szaliku i stoi na piłce.

seksizm kopia

Na pozór społeczności kibicowska i jej problemy mogą się wydawać błahe wobec zawirowań i dramatów współczesnego świata, ale jak przyjrzymy się bliżej temu zjawisku, dostrzegamy coś wręcz przeciwnego.

Kibic jest podstawą ogromnego przemysłu sportowo-medialno-rozrywkowego, którego jest sensem i racją istnienia, ale który to sprawuje nad jego duszą i umysłem kontrolę, jakiej nie powstydziliby się wszyscy totalitaryści świata razem wzięci.

Anatomia kibica

Są ich dziesiątki, setki milionów i spotkać ich można dosłownie wszędzie. To kibice sportowi. Kibicem może być każdy począwszy od ogolonego na łyso nastolatka, kochającego ustawki (czyli z góry umówioną bijatykę dwóch ekip, deklarujących przynależność do zwaśnionych grup kibicowskich identyfikujących się głównie z klubami piłkarskimi, żużlowymi, a także innych dyscyplin sportowych.) po światowej sławy, znamienitą skrzypaczkę Wandę Wiłkomirską[i], która od kilkudziesięciu lat wiernie kibicuje jednemu klubowi, która studiuje tabele ligową i która w holu klubowego budynku specjalnie dla nich, dla piłkarzy, dała niepowtarzalny koncert. Pani Wiłkomirska kibicuje od z górą 30 lat nie Realowi, nie Manchesterowi, nie Interowi a… drużynie AKS Niwka.

Wymiary kibicowania

Wyróżniamy kibicowanie: kanapowe, pubowo- stadionowe i aktywne; forma zależy od wieku, upodobań i grupy odniesienia kibica. Kibic jest zwierzęciem stadnym, ponieważ często obserwuje wydarzenia sportowe gromadnie i najłatwiej jest obserwowany i badany w tłumie podczas imprez sportowych. Niemniej, kiedy siedzi na kanapie z piwkiem w ręku, obserwując, jak genialny bramkarz Szmal (pseudonim Kasa) łapie dosłownie wszystko, co tylko człowiek może złapać (a nawet jeszcze więcej) tam u siebie w domu też jest członkiem szerokiej społeczności kibiców.

Skoro już jesteśmy kibicami, nasza aktywność może przybrać rozmaite formy. Kibicujemy:

aktywnie – kiedy idziemy na stadion, dyskutujemy na forach internetowych, zbieramy pamiątki, jeździmy na wyjazdy drużyn oraz biernie – kiedy z puszką piwa przed telewizorem zakochujemy się coraz bardziej w Justynie Kowalczyk.

Co skłania całkiem normalnego człowieka do chodzenia na stadiony, myślenia o tym czy Legia Warszawa zdobędzie mistrzostwo z ekstraklasy?

Zadymy – Kiedy to się zaczęło?

Dawno temu. Jeżeli ktoś myśli, że burdy pomeczowe są wynalazkiem brytyjskich hooligans, to niech zapamięta sobie, że 3300 lat temu faraona Fikasa zmiotła z tronu „pomeczowa zadyma”, na co dowody znaleźli polscy archeolodzy z UW w Egipcie.[ii]

Rzymianie też kochali sport.

Bo i jak tu zapanować nad emocjami, gdy rozpoczynały się circenses ludi, czyli wyścigi rydwanów, na Circus Maximum, arenie mogącej pomieścić aż 250 tyś. kibiców? Kibice dzielili się wówczas na określone frakcje (factiones), zależnie od kolorów, czyli barw klubowych, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli a różnili się między sobą zdecydowanie bardziej, niż funi Liverpoolu, śpiewający na New Anfield Road, jako swój hymn piosenkę z musicalu Carousel z 1945, You’ll never walk alone od „Brianza Alcoolica” – jednego z ugrupowań kibiców mediolańskiego Interu – ryczących dla odmiany You’ll never drink alone… „Barw klubowych” początkowo starożytni kibole mieli do wyboru dwie: mogli być fanami albo Alba (białych), albo Russata (czerwonych). Widać wybór nie wystarczył, bo z czasem i powstawały i inne factiones: Veneta (błękitni – tym kibicowała przeważnie arystokracja), Prasina (zieloni – najsłynniejszym jej kibolem był Kaligula), a w czasach Domicjana powstały jeszcze: Aurea (złote) i Purpurea (purpurowe). Dzisiejsi Ultrasi, którzy podobnie jak i za czasów cezarów zajmują się oprawą widowisk i dopingiem, mogliby się jeszcze od nich sporo nauczyć od factiones, bo ówcześni kibole potrafili zorganizować się w tak sprawnie działające firmy, że dysponując wykwalifikowanymi ludzi oraz odpowiednim zapleczem technicznym mogli odpłatnie (a jakże!) świadczyć usługi osobom, które urządzały igrzyska, a więc wyższym urzędnikom i cesarzom. Tak po prawdzie factiones stały się zaczątkiem stowarzyszeń i partii politycznych (jak i mafii…), które miały tak ogromną siłę, że gdy się zjednoczyły, a stało to się w roku 532, były wstanie zrobić taką zadymę w Bizancjum, że nie tylko jeszcze lśniącą nowością Hagia Sophię trzeba było wybudować od funamentów, ale i sam cesarz Justynian zapewne życie by stracił (kibicował niebieskim, oczywiście), gdy nie upór jego żony Teodory i zmyślność eunucha Narsesa, któremu udało się rozbić przymierze starożytnych Ultrasów za pomocą… worka złota. Potem była już łatwizna. Te wybryki chuligańskie kosztowały życie 30 tyś. starożytnych tifosów.

makepace

W każdym razie pomeczowa zadyma, to nihil novi sub sole i osobnicy zwani pseudo-kibicami, zresztą zazwyczaj bardzo dumni z tego określenia, traktują wydarzenia sportowe jako okazje do prowadzenia wojny podjazdowej i działań zaczepnych. Jedno plemię napada na inne plemię. Tak jak 29 maja 1985 roku na stadionie Hansel w Brukseli kibice Juventusu Turyn (w którym to zresztą grał wtedy Zbigniew Boniek do spółki z Platinim) zaczęli lać się na trybunach z przedstawicielami Liverpoolu, w efekcie doszło do wybuchu paniki i stratowania wielu ludzi. Śmierć poniosło 39 osób, a ponad 600 osób odniosło rany i lżejsze obrażenia. Mecz jednak rozegrano. W tym kontekście śmierć gruzińskiego na olimpiadzie saneczkarza to detal. Sport i kibicowanie to sprawy życia i śmierci i sama śmierć nie ma tu decydującego znaczenia. Show must go on!

[1] http://wirtualnapolonia.com/2013/05/28/bunt-stadionow-dokument-o-ruchu-kibicow-ktory-ma-szanse-dokonczyc-rewolucje-solidarnosci/

[2] http://wirtualnapolonia.com/2013/05/28/bunt-stadionow-dokument-o-ruchu-kibicow-ktory-ma-szanse-dokonczyc-rewolucje-solidarnosci/

[i] http://blog.rp.pl/fafara/2009/07/01/koncert-na-pilke-i-skrzypce/

[ii] http://tygodnik2003-2007.onet.pl/1547,1336843,0,dzial.html

0

Wojciech Warecki http://www.warecki.pl

Wojciech Warecki & Marek Warecki www.warecki.pl Dwa słowa o nas. Zajmujemy się: Pisaniem książek i dziennikarstwem Oraz Trenowaniem i szkoleniami Doradztwem Terapią szczególnie w zakresie: Stres, psychosomatyka Mobbing funkcjonowanie człowieka w organizacji Psychologia wpływu i manipulacji Psychologia oddziaływania mass mediów (w tym nowe media) Rozwój osobisty i kreatywność Praca zespołowa i kierowanie Psychologia sportowa Problemy rodzinne. Warsztaty skutecznego uczenia się

72 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758