Króciutko – refleksja spisana „na kolanie” po tym, co i dziaiaj w „wiadomościach”…
Wstyd wyznaczał nam w młodości granice przyzwoitości
Wstyd
Programy telewizyjne jak „Big Brather”, „Rozmowy w toku”, różne filmidła, przedstawienia teatralne, kabarety, reklamy, malowidła, a nawet tzw. literatura piękna starają się od pewnego czasu „buszować” po naszym życiu intymnym. Obnażają najskrytsze nasze odruchy, działania, wykształcone i wbudowane w naszą psychikę przez wielowiekową tradycję. A przecież owe bariery naszej psychiki, budowane przez dziesięciolecia, miały i maja olbrzymie znaczenie wychowawcze, Ich przekraczanie wywołuje w nas uczucie wstydu, które w młodości koryguje nasze postępowanie, by było w zgodzie z przyjętymi zasadami współżycia. By nie przekraczało obszaru kultury zakreślonego przez jego twórcę, czyli naród.
Kiedy wracam do lat młodości pamiętam, że wystarczało spojrzenie rodzica by spłonąć (zarumienić się) wstydem w przypadku przekroczenia zasad wpajanych mi w domu. A jakie to były zasady których naruszenie powodowało owe rumieńce: Kiedy przyłapano mnie na kłamstwie, kiedy ojciec zapytał: nie podzieliłeś się z kolegą? Kiedy użyłem tzw. „brzydkie słowo” a matka powiedziała : jak ci nie wstyd? Wstyd obejmował całą szeroką sferę odruchów miłosnych, seksu, nagości, zachowań niezgodnych z postępowaniem szlachetnym, pomagania innym a także dotyczył spraw i rzeczy brzydkich, wulgarnych i zachowań, które nie przystały ludziom „dobrze wychowanym”.
Uczucie wstydu było jakby pierwszym ostrzeżeniem, że grozi nam przekroczenie wyznaczonych przez naszą kulturę barier. Jak powiedziałem, wystarczyło spojrzenie rodzica, nauczyciela, starszej osoby a nawet rówieśnika, by wrócić do obszaru tzw. „przyzwoitości”. Dopiero przekroczenie granicy wstydu wymuszało interwencję (naganę) słowną, a jeśli i ona nie pomagała – dalsze stopniowanie kar. Ostatnim szczeblem tego stopniowania była rózga lub pasek.
Mój ojciec tłumaczył mi w takim przypadku „działamy przez fizykę na psychikę”. Kilka razy też oberwałem lecz nigdy mu tego nie miałem za złe. Co więcej, kiedy dorosłem, a moje marzenie zostania solistą w orkiestrze nie spełniło się, bo inni byli ode mnie lepsi, powiedziałem ojcu: szkoda, że w młodości więcej mnie nie biłeś, by wyegzekwować u mnie ćwiczenia gry na skrzypcach. Teraz już nie mam szans by zrównać się z innymi! Dlatego śmieszą mnie te różne wypociny współczesnych psychologów, którzy chcą karać rodzica za to, że dziecku da „klapsa”. Przecież nawet samica dzikiego zwierza, która gotowa poświęcić swe życie by uratować młode, często, kiedy za bardzo rozrabiają, karze je swoją łapą!
Oczywiście uczucie wstydu wynika z przekroczenia określonych norm wykształconych przez kulturę danego społeczeństwa. Przekonałem się o tym żyjąc w Afryce, gdzie nagość ciała (toplez) i seks wynikały z tamtejszych zwyczajów i kultury. Ale czy walcząc ze wstydem jako sygnału przekraczania norm naszej kultury mamy zmieniać ją na bardziej prymitywną? A może bolszewicką, skoro była minister naszego rządu, pani Środa, uważa, że nasza kultura, tworzona przez chrześcijaństwo powoduje przemoc w rodzinie? A może jest to jeszcze jeden środek polityki globalnej zmierzający do utrzymania większości społeczeństw na możliwie prymitywnym poziomie? Diabli wiedzą co owi znudzeni dobrobytem panowie władcy świata, jeszcze dobrego wymyślą!
Kino białego człowieka.
Może jest to rasistowska uwaga, ale mamy do czynienia z filmem białego człowieka. Paradoksalnie, bo reżyser ‘Shame’ jest czarnoskóry. Czyżbyśmy się wreszcie doczekali prawdziwego ponadrasowego kina, jakiego nie mogli nam dać tacy znakomici czarni reżyserzy, jak choćby Spike Lee (choć wyjątkiem może tu być świetna 25 godzina), opowiadający głównie o własnych sprawach (czytaj prawach Afroamerykanów). To tylko mała dygresja. Teraz czas, by skupić się na samym ‘Wstydzie’
. Jego bohaterem jest trzydziestokilkuletni, dobrze ustawiony zawodowo nowojorski singiel, czysty i zadbany, zewnętrznie ułożony. Ale to tylko pozory. Jego wewnętrzny świat to przeciwieństwo tej sterylnej sielanki. Brandon (w tej roli pamiętany z roli Junga u Cronenberga, coraz bardziej popularny Michael Fassbender) jest seksoholikiem, z całym bagażem potrzeb, do jakich zaspokajania zmusza go uzależnienie. Płatny seks, krótkie numerki pod mostem czy w toalecie, tony pornografii zalegającej w jego mieszkaniu w postaci czasopism xxx, wreszcie internet, w którym interesuje go tylko dostęp do porno, by odtwarzać póżniej sytuacje (fantazje) w rzeczywistości. Nawet w pracy jego komputer jest zawirusowany. Brandon na stres w pracy reaguje onanizmem w WC, na poczucie samotności – telefonem do prostytutki. Jego życie krąży wokół popędu, który daje mu (krótkotrwałe) zaspokojenie, ulgę, substytut poczucia spełnienia. Już otwierająca film scena w metrze (która stanie się także klamrą opowieści) mówi o uwodzeniu, które samo w sobie może przyjąć charakter seksualnego aktu. Brandon takich właśnie doznań szuka, potrzebuje, goni za nimi, ale po co? By nie widzieć tego, co jest istotne, co jest głębsze. To, co prawdziwe (więź, uczucie) ma być zepchnięte, wyeliminowane, bo może skończyć się bałaganem w rzeczywistym wygodnym świecie. Dlatego Brandon nie odbiera telefonów od siostry (w tej roli ostatnio wszechobecna Carrey Mulligan), nie chce uczestniczyć w czymś, co dwoje ludzi może do siebie naprawdę zbliżyć. Kiedy w jakiś sposób ma na to szansę, spotykając dziewczynę, koleżankę z pracy, która może mu dać coś więcej niż seks, choćby chwilę uwagi, może akt seksualny przekształcić w rodzaj relacji, Brandon w pewien sposób sam to burzy. W filmie McQueena osobowość tego typu zostaje dogłębnie zdiagnozowana. Podczas projekcji stawały mi przed oczami inne obrazy nt. ludzkiej seksualności, które równocześnie mówiły o kondycji człowieka we współczesnym świecie, opowiadając o tym podobnie, jak „Ostatnie tango w Paryżu” (czyż szept padającego w deszczu na kolana Brandona ‘oh, god’ nie jest wołaniem Brando o Boga?) czy ‘Intymność’ Chereau na podstawie powieści Kureishiego, a także, opowiedziany w innej konwencji Roger Dodger.
Film McQueena jest perfekcyjnie zrealizowany, dopieszczony pod względem formalnym, jeśli chodzi o zdjęcia czy przemyślane ujęcia kamery. Tworzy chłodny, zdystansowany nastrój dla tej opowieści. Sceny i dialogi bywają lakoniczne. To wysublimowany dramat (człowieka) w pięknych dekoracjach. To film o konsekwencjach wolności, także o tym, że nie umiemy jej unieść (w pojedynkę, bez drugiego człowieka czy Boga). Wszystko w takt pięknej klasycznej muzyki. Seks w wielkim mieście, jakże różny od przygód bohaterek popularnego serialu. W marcu na ekranach polskich kin.
Strasznie mi wstyd. Zdjęcie pochodzi z frontpage CNN (patrz cnn.com)
Dalsza część wstydu: niemiecka "Sueddeutsche Zeitung"
http://www.sueddeutsche.de/leben/handkuss-fuer-frau-merkel-feuchte-geste…
opublikowała artykuł pod pierwotnym tytułem "wilgotna podlegość" zamienionym jednak na "wilgotny wyraz szacunku". Artykuł został bez tutułu i niektórych mocnych żartów przetłumaczony przez tłumacza IKA w dzisiejszej "Rzeczpospolitej". Namolność a la polonaise… taaaa…
http://www.rp.pl/artykul/118801,741154-Dlaczego-Tusk-pocalowal-Merkel-w-…
Donald Tusk rozsławił imię Polski. Ciekawe, czy następnym razem wjedzie do Brukseli konno? 🙂
Jak to na kacu bywa…