Bez kategorii
Like

Wstrząs wstrząsowi nierówny

12/03/2011
479 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Dziwna jest ta skala Richtera: do 9 stopni. Dlaczego niby nie do 10? I do tego różnica jednego stopnia niby na oko niewielka, a oznacza przecież wielokrotnie większą siłę rażenia. Tak, czy inaczej patrząc na suche informacje o katakliżmie poparte taką czy inną liczbą stopni w skali Richtera nie sposób dostrzec całej złożoności problemu. A warto się przyjrzeć z co najmniej dwóch powodów – tak sądzę przynajmniej ja. Pierwszy powód, to kwestia docenienia, w jakiej cywilizacji przyszło nam żyć i o jaką cywilizację warto walczyć do upadłego. W ostatnich latach miały miejsce trzęsienia ziemi w Iranie (2003, 6 stopni, ponad 26 tysięcy ofiar), Turcja (1999, 7,6 stopni, 17 tysięcy ofiar), Haiti (rok temu, 7 stopni, ponad 220 tysięcy ofiar), Chile […]

0


Dziwna jest ta skala Richtera: do 9 stopni. Dlaczego niby nie do 10? I do tego różnica jednego stopnia niby na oko niewielka, a oznacza przecież wielokrotnie większą siłę rażenia. Tak, czy inaczej patrząc na suche informacje o katakliżmie poparte taką czy inną liczbą stopni w skali Richtera nie sposób dostrzec całej złożoności problemu. A warto się przyjrzeć z co najmniej dwóch powodów – tak sądzę przynajmniej ja.

Pierwszy powód, to kwestia docenienia, w jakiej cywilizacji przyszło nam żyć i o jaką cywilizację warto walczyć do upadłego. W ostatnich latach miały miejsce trzęsienia ziemi w Iranie (2003, 6 stopni, ponad 26 tysięcy ofiar), Turcja (1999, 7,6 stopni, 17 tysięcy ofiar), Haiti (rok temu, 7 stopni, ponad 220 tysięcy ofiar), Chile (zeszły rok, 8,8 stopni, 521 ofiar), Japonia (wczoraj, 8,8 stopni, około tysiąca ofiar). Według fachowców, róznica w sile wstrząsów między kataklizmem w Iranie, a tym w Chile, czy Japonii jest wielosetną wielokrotnością. Do tego w Japonii przyszłą fala Tsunami, która pochłonęła większość ofiar.

Skąd te dysproporcje? Ano z cywilizacji, które funkcjonują w tych krajach. Kultury życia zbiorowego i szacunku dla życia jednostki wyrażonego w dbałości władz państwowych o dobro publiczne. Dla pewności trzeba tę cywilizację nazwać: ZACHODNIA. Dla porządku zaznaczę, że geograficzne usytuowanie Haiti na półkuli zachodniej nie czyni tego kraju automatycznie członkiem wspólnoty tej cywilizacji. Podobnie geograficzne usytuowanie Japonii nie wyklucza jej z tejże. Ktoś powie: no dobrze, ale przecież Haiti jest biedne jak mysz…

OK, no i co z tego? Iran pływa na ropie, a nie potrafił tak zorganizować swoich standardów, żeby naród mógł przeżyć katastrofę nieporównywanie słabszą, niż tę chilijską możliwie bezboleśnie. A tak poza tym, kto broni haitańczykom być bogatszym narodem, jak choćby kostarykańczycy? Więc wniosek, który może i jest oczywisty, ale zasługuje na częste przypominaie: tylko kultura wypływająca z cywilizacji zachodniej jest w stanie wykształcić takie mechanizmy społeczne i takie standardy, które w ostatecznym rozrachunku służą jednostce i ją skutecznie chronią.

I drugi powód tej refleksji. Kiedy patrzę na relacje z Japonii i widzę owe fale Tsunami, które wdzierają sie na ląd i rozpieprzają wszystko, co po drodze, a potem te domy, samochody, łodzie, statki, wsysają z powrotem do oceanu, przychodzi mi na myśl, że natura jest nie do opanowania. Wiem, wiem: truizm znowu. Ale podążcie jeszcze chwilę moim tokiem myślenia. Weśmy pod uwagę skalę. W Japonii oglądaliśmy sceny na stosunkowo niewielkim obszarze. Przyroda objawiła swoją moc w stosunkowo krótkim momencie. A wystarczyło tej niewielkiej skali terytorialnej i czasowej, żeby człowiek (i to Japończyk) okazał się bezradnym.

A co pomyśleć, gdy pomyśli się o całęj globalnej przyrodzie, siłach, które nią kręcą? Jaką rolę w tym procesie może mieć człowiek? Eko-pomyleńcy wrzeszczą, że ludzkość jest winna wszystkim negatywnym zmianom: a to ocieplenie, a to ochłodzenie, a to wymieranie gatunków, a to pustynnienie, a to huragany…

Mój Boże (nie wzywaj…), skąd w ludziach narażonych na słuchanie tych bredni taki brak wyczucia proporcji? Nie myślę tu o ludziach spod znaku zielonego obłędu. Ci – wiem – mają swój wyrażnie widoczny interes. Myślę o ludziach zwyczajnie konsumujących publiczny obieg informacji, czy opinii. Iluż już spotkałem na pozór (a i na prawdę) wykształconych i obytych, co to myślą, że jeżeli będą gasić żarówki, albo jeżdzić w miniaturowych samochodzikach, to coś zmienią.

 

0

LisiaKita

Tomasz Pazdrowski - Mieszkam w Stanach i tutaj patrze na swiat z nieco innej perspektywy. W tym i na Polske. Wiele moze niepokoic, ale wiele tez napawa nadzieja.

14 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758