Co było, minęło. Co jest, minie. Coś pozostanie?
Nie było przestrzeni ani czasu. Nic nie było, ale nic było wszystkim.
Nie było przestrzeni ani czasu. Nie było nic, ale tego nie pamiętam.
Pamiętam jedną chwilę, gdy po raz pierwszy pojawilo się wielkie zadziwienie. Właśnie je do siebie ponownie przywołałem. Przez te wszystkie lata po raz tysięczny albo i więcej razy.
Skąd przyszedłem, kim jestem, dokąd odejdę?
Po raz tysięczny albo i więcej razy – nie wiem.
Obok mnie, a nawet we mnie, są osoby, które głoszą herezję, że wiedzą.
Mam uszy – słyszę cały ten jazgot. Mam oczy – widzę, że nie wiedzą.
Mam milczeć? W porządku.
Światło nie goni cienia.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.