Chamstwo i pogarda będące zmorą dzisiejszej, nie tylko politycznej ale na pewno polskiej rzeczywistości zostało explicite nazwane w wywiadzie opublikowanym w „wPolityce” ze ś.p. Anną Pawełczyńską (http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/227980-wojna-przeciw-polsce-trwa-do-poczytania-na-nowy-rok-wyjatkowy-wywiad-ze-sp-prof-anna-pawelczynska). Na internetowym portalu, który wielokrotnie krytykowałem i którego broni na moim blogu członek redakcji, pan Piotr Zaremba (http://lchlip.salon24.pl/623568,piotr-zaremba-odpowiedz-polemiczna#comment_9790890), pani Pawełczyńska nazywa to EPOKĄ CHAMSTWA. Nadaje temu pojęciu znaczenie znacznie szersze niż tylko obrażanie w słowie i czynie mówiąc o regresji moralnej i obyczajowej ludzkich wspólnot. Nie wiem czy to nazewnictwo oddaje właściwie przemiany społeczne, kulturowe i moralne tak widoczne w dzisiejszym świecie ale jedno jest pewne: chamstwo i pogarda w Polsce osiągnęło rozmiary wcześniej nieosiągalne.
Jeżeli polityka a właściwie jej przedstawiciele są odzwierciedleniem zachodzących społecznych procesów to widać wyraźnie jak bardzo staczamy się po równi pochyłej. Polityka przenosi się na blogi i dyskusje na nich prowadzone, jest obecna w podziałach mediów na „obozy” wzajemnie się zwalczające i jest używana jako oręż w prezentowaniu swoich przekonań i własnego JA. To nic nowego i działo się tak od momentu, kiedy zdemokratyzowane masy zaczęły się nią interesować i używać do bronienia swoich partykularnych interesów nie od święta ale na co dzień a nowoczesna technika umożliwiła wyrażanie opinii nie tylko w przyjacielskim gronie czy na imieninach u cioci lub wujka.
Ostracyzm towarzyski wykluczający z własnego grona osoby naruszające akceptowane normy postępowań znikł wraz z tzw. wolnością, tzw. tolerancją czy tzw. „nowoczesnością”. Nowe pojęcia zdegradowały stare nie przynosząc jeszcze ogólnych referencji decydujących co wolno a co zabronione. Nowe polskie społeczeństwo konfrontowane od 25 lat na niespotykaną dotąd skalę z zachodnią kulturą i nawałem NOWEGO nie uznającego granic, pada ofiarą braku zakorzenionych reguł decydujących o kulturalnych formach zachowań. Dziesiątki lat sowietyzacji pozostawiły również swoje ślady a kiedy znikł trzymający w ryzach totalitaryzm zaczęło zwyciężać pijackie „hulaj dusza piekła nie ma”.
Prawie 4 lata temu pisałem o przekraczaniu granic przez posła Palikota. On sam, na szczęście, powoli znika z politycznej areny i pal go licho, ale wielu przejęło jego maniery. On był wyrazicielem ale na pewno nie zapoczątkował fali chamstwa, braku szacunku, nie liczenia się z godnością drugiej osoby, nietolerancji czy pogardliwego traktowania innych przekonań. Fala rozprzestrzeniała się, gdyż politycy, dziennikarze, elity intelektualne i artystyczne nie umiały (nie chciały) zobaczyć, że na tej wojnie nie ma zwycięzców czy pokonanych. Tracili i tracą wszyscy, niechęć zamieniała się w nienawiść, słowne potyczki w chamskie oskarżenia bez podstaw, szacunek dla państwowych i narodowych symboli i urzędów został złożony na ołtarzu osobistych animozji a oskarżenia o zdradę coraz częściej wypowiadane bez zastanowienia. Doraźne cele polityczne przysłaniały długofalowe myślenie o tym co powinno Polaków łączyć jeżeli chcą realizować swoje EUROPEJSKIE CZY ŚWIATOWE AMBICJE.
Podział na polityczne obozy poszedł tak daleko iż z premedytacją zapomniano, że czołowe stanowisko w Brukseli dla POLAKA to taki sam kapitał dla OJCZYZNY jak sukcesy KOWALCZYK, STOCHA, KUBICY czy BRÓDKI. To co na świecie jest powodem, jeśli nie dumy to przynajmniej satysfakcji, u nas staje się ucieczką i zdradą. Czyż można się dziwić, że w takiej atmosferze zostają zachwiane reguły ocen moralnych a pojęcie „zdrada” rzucane na prawo i lewo traci swoje pierwotne znaczenie? Staje się też politycznym orężem walki o głosy a wołanie o głowy przeciwników posuwa się do „propozycji” rozstrzelania co dziesiątego myślącego inaczej dziennikarza? To nie jest chamstwo i pogarda ale korzenie podobnych wypowiedzi wyrastają na takim właśnie gruncie.
Na polskiej scenie politycznej nie ma WZORÓW na które warto by się powołać zalecając godne postępowania. Nie da się dostrzec postaci będącej odwzorowaniem cnót i wyznaczającej moralne wartości warte naśladowania. Wszyscy, mniej lub więcej, skalani są piętnem bezpardonowej walki przejmującej metody przeciwnika oceniane prawie zawsze terminem politycznej skuteczności. To jest kryterium decydujące o „być albo nie być” a morale czy etyka używane jest tylko jako przykrywka do walki o wpływy. To one są decydujące a metody wybierane do osiągnięcia celu rzadko kierują się moralistycznymi kategoriami.