Portal Onet chciał się pochwalić znajomością historii Polski, krytykując Russia Today, a tymczasem dał plamę.
Onet pisze: „Na portalu rt.com czytamy, że do 1945 roku miasto to było niemieckie, a dopiero po II wojnie światowej stało się miastem polskim. Tymczasem Gdańsk, na mocy traktatu wersalskiego był Wolnym Miastem od 1920 roku”. Wiedza historyczna Onetu jest dość płytka. Po pierwsze, od 1939 roku Gdańsk był miastem w III Rzeszy, a dla Polaków fakt, że Gdańsk po I Wojnie Światowej został
wolnym miastem
nie był wówczas radosny – wszak Polska utraciła Gdańsk na rzecz Prus dopiero w II rozbiorze (1792), tracąc na rzecz Rosji Mińsk czy Kamieniec Podolski. Autor notki chciał widocznie zrobić przyjemność p. Tuskowi, wspominając o WMG i przejechał się z kretesem. Rosjanie piszą, że Gdańsk do 1945 roku nazywał się Danzig, czyni wyrzut Onet. A kuku! To miasto nazwa się po niemiecku i dziś. Po polsku
Gdańsk
był zawsze Gdańskiem, jak Królewiec Królewcem, a Wilno Wilnem. Oczywiście Rosjanie chcieli przypodobać się Niemcom. Onet zresztą też. Kiepska ta wiedza historyczna w Polsce. Zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Ostatnio rozmawiałem z pewnym polskim menedżerem, który uważał, że Piłsudski był nacjonalistą, a rząd II RP współpracował z Niemcami. Pewnie też przeczytał we Onecie.
Post scriptum: forma „Gdańsk, dawniej Danzig” nie jest tak neutralna, jak polski leming sądzi. To wyrażenie oznacza: „dziś polskie, dawniej niemieckie”. A kiedy w Niemczech to słyszę, dodaję, „dawniej Gdańsk”. No i wszystko jasne. W konsulacie generalnym w Kolonii (polskim konsulacie, dodajmy) urządzono kiedyś imprezę pod kretyńskim tytułem „Kiedy Gliwice nazywały się Gleiwitz”. Całkiem w duchu wypędzonych. Z zaproszenia nie skorzystałem.
A w Gdańsku, na trybunie, Merkel i Tusk. Oboje łączy dziadek w Wehrmachcie. A kto wygra? W jednej z gazet przeczytałem, że Grecy nie walczą z Niemcami Löwa, lecz Niemcami Merkel. I tak polityka przekłada się znowu na sport.