Renezja Renata Grześkowiak
Już obiadem pachnie pod strzechą,
z pola wracają żniwiarze,
a ja mieszczuch – przyglądam się temu
i marzę…
Z cembrowin studni ciągnie chłód i echo
skrzypiąc dostojnie żuraw nań się chyląc
siły doń trzeba – jest i chętny młodzian
by dobyć wody – z rumianą Marylą…
Wędruje na talerzach na stoły kwaśnica
i do strawy siadają utrudzeni żeńcy
pajda chleba jest lepsza niźli manna z nieba
i o niczym innym marzyć nie chcę więcej…
Dopomóż marzeniom – otwórz okiennice,
ruszaj w rośne łąki i nasienne trawy
– zarobisz do zmierzchu na diament spokoju
– warto czasem uczciwie zakasać rękawy.
………………………………………………………………
Już obiadem pachnie pod strzechą,
z pola wracają żniwiarze,
a ja mieszczuch – przyglądam się temu
i marzę…marzę…
Przesiewajac mysli przez zycie, w strumieniu wartkich i zawsze waznych chwil, nosimy przyciasne pantofelki odpowiedzialnosci .Poeta nie zawsze jest jak stare wino i w nieskonczonosc nie moze lezakowac...czasem musi wyplynac... :)