Artykuły redakcyjne
Like

WOLNY CZYN: Instytut Likwidacji Pamięci Narodowej

07/09/2016
889 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
WOLNY CZYN: Instytut Likwidacji Pamięci Narodowej

Pamiętam sekwencję wydarzeń z lutego 2016, gdy do prezesa IPN zgłosiła się wdowa po Czesławie Kiszczaku z propozycją sprzedaży dokumentów i nie udało się jej namówić, by sobie poszła. Gdy stało się jasne, że afery nie da się zatuszować, połowa „niezależnych komentatorów” jęła biadać, co też w aktach Kiszczakowej się znajdzie… Czy wszystko udało się zamknąć na cztery spusty w zbiorze zastrzeżonym??? 😀 – I tak oto dowiedzieliśmy się, że na ludzi tych najpewniej też są kwity. Publicznie zapowiedziano niespodziewaną rewizję w domku letniskowym (?) Kiszczaka, po czym – cóż za niespodzianka – nic tam nie znaleziono. Ktoś rzucił publicznie propozycję, by dokonać nieoczekiwanej rewizji u Moniki Jaruzelskiej. Zapowiedziano też (bodajże) niespodziewaną rewizję u Jaruzelskiego (to nie było jej 25 lat temu? Ani w okresie 25 lat?) – ale nie wiem czy w końcu ktoś podniósł świętokradczą rękę na majestat. Wajchowy w końcu spuścił zasłonę na ten groteskowy spektakl.

0


IPN. Zdjęcie: wirtualna polska.pl

Kilka dni temu „gruchnęła” wieść o tym, że katowicki IPN zblatował się z Ruchem Autonomii Śląska. Zblatowanie polegać ma na wygłoszeniu odczytu przez historyka IPN na spotkaniu, którego RAŚ był współorganizatorem. Notka prasowa tu: http://wpolityce.pl/historia/306953-tylko-u-nas-historyk-z-katowickiego-ipn-na-spotkaniu-organizowanym-przez-antypolski-ras-cos-tu-chyba-nie-gra

RAŚ krytykowany był tu wielokrotnie. Póki co, nie został jednak zdelegalizowany – ba, nikt o tym nawet nie myśli – wobec czego nie wiem, jak instytucja państwowa, jaką jest IPN, może odmówić udziału w imprezach RAŚ. Byłaby jakaś „podstawa prawna”? Owszem: IPN mógłby (i powinien) próbować się z takich imprez wykpić pod pretekstem dowolnym, np. przez niemożność koordynacji terminów; niby nie ma podstawy prawnej dla odmowy udziału, ale i nie ma możliwości faktycznej, bo np. wszyscy są na urlopach. Skuteczność takiego kunktatorstwa mam jednak za wątpliwą.

Ja jednak nie o tym. Mam bowiem wrażenie, że te groteskowe wrzutki nadymane do granic śmieszności mają tylko przykryć zarzuty i oceny dla IPN poważne. 

Prócz doraźnego udziału w antypolskich przedsięwzięciach inspirowanych z zewnątrz, jak afera z Jedwabnem, IPN bynajmniej nie zajmuje się wyłącznie „[w wielu wypadkach] osłanianiem wielu postaci z życia politycznego III RP” – © dr Lech Kowalski[1] – choć dwa te aspekty jego działalności na pewno są bardzo widowiskowe. Nie jest nim również marginalizacja, delegitymizacja, i ośmieszenie dawnej opozycji solidarnościowej. Tu pomówmy o dwu sprawach: zacieraniu śladów i naganianiu agentury policji politycznej.

Pamiętam sekwencję wydarzeń z lutego 2016, gdy do prezesa IPN zgłosiła się wdowa po Czesławie Kiszczaku z propozycją sprzedaży dokumentów i nie udało się jej namówić, by sobie poszła. Gdy stało się jasne, że afery nie da się zatuszować, połowa „niezależnych komentatorów” jęła biadać, co też w aktach Kiszczakowej się znajdzie… Czy wszystko udało się zamknąć na cztery spusty w zbiorze zastrzeżonym??? 😀 – I tak oto dowiedzieliśmy się, że na ludzi tych najpewniej też są kwity. Publicznie zapowiedziano niespodziewaną rewizję w domku letniskowym (?) Kiszczaka, po czym – cóż za niespodzianka – nic tam nie znaleziono. Ktoś rzucił publicznie propozycję, by dokonać nieoczekiwanej rewizji u Moniki Jaruzelskiej. Zapowiedziano też (bodajże) niespodziewaną rewizję u Jaruzelskiego (to nie było jej 25 lat temu? Ani w okresie 25 lat?) – ale nie wiem czy w końcu ktoś podniósł świętokradczą rękę na majestat. Wajchowy w końcu spuścił zasłonę na ten groteskowy spektakl. 

Po przejęciu akt Kiszczaka i wyjaśnieniu, że nic w nich nie ma ogłoszono, że IPN prowadzi postępowanie w sprawie dokumentów, jakie wciąż pozostają w gestii wysokopostawionych eksesbeków. Na wyścigi jęto wymieniać ich nazwiska i to, gdzie kwity mogli oni skitrać. Padały propozycje, by wreszcie ułożyć i ogłosić jakiś narodowy grafik niespodziewanych rewizji, a jedna miała być bardziej niespodziewana od poprzedniej. Zgodnie z prawdą podkreślano też, że za przechowywanie kwitów grozi odpowiedzialność karna… Przyznam że obserwowałem to wszystko ze zdumieniem. Oto po częściowej prywatyzacji archiwów SB – a co ważniejsze, dywersyfikacji ich nowych dysponentów – urzędnicy Trzeciej Rzeszy Pospolitej, widać nie mogąc dojść co kto ma i czy znów jakaś Kiszczakowa nie spróbuje czegoś perfidnie ujawnić, jawnie żądali od byłych esbeków zniszczenia tych dokumentów, jakie ci ostatni mogli jeszcze mieć; bo jak nie to do pierdla. Zamiast próbować kwity te od ubeków odkupić – tak tak – a co najmniej oferować im coś w rodzaju abolicji za zwrot dokumentów, ci publicznie wzywają do zniszczenia kwitów pod rygorem więzienia. Niewiarygodne… Ale najbardziej zdumiewała głucha cisza, jaką skwitowano te publiczne wezwania. Jakby nikt nie widział niczego zdrożnego. Jakby nikt nie rozumiał sensu tych posunięć. Jakby Wajchowy uznał, że w Polsce nie ma już ani śladu „opinii publicznej”, a w związku z tym nie trzeba już nawet zachowywać pozorów. I może słusznie – bo przecież opinii publicznej nie ma od dawna. Albo… umoczyli nie tylko „niezależni komentatorzy” – dlatego choćby na Naszych Blogach mało kto pisze pod nazwiskiem – a wszyscy.

I oto na niedawnym towarzyskim spotkaniu jeden z uczestników wyznał, że nie ufa aktywistom dawnej opozycji dotąd nie zweryfikowanym przez tzw. Instytut Pamięci Narodowej. Wyznam że w moim wypadku odwrotnie – złamanego grosza nie dam za reputację pupilków tej firmy.

Co do mnie… Wniosek o weryfikację złożyłem pół roku temu. Moje akta obszerne nie są, gdyż Służba Bezpieczeństwa do dziś niewiele o mnie wie. Akta te były w rękach historyków piszących o śląskim Podziemiu i zostały wykorzystane w ich publikacjach bodaj kilka razy. Proste. Nie ma tu nic do ukrycia. Sprawdzić je i poczytać sobie może każdy – a co, jak transparentność to transparentność – w katowickim IPN mają sygnaturę IPN Ka/048/705. Po tzw. zdygitalizowaniu są bodaj dostępne z każdego komputera każdej czytelni akt każdego oddziału IPN. Rzeczywisty powód zwłoki jest więc inny.

 

Powód ten w rzeczywistości moim zdaniem wynika z trudności, jakie Instytut Ochrony Pamięci o Służbie Bezpieczeństwa, vel Instytut Likwidacji Pamięci Narodowej przewiduje z namówieniem mnie do podpisu pod stosownym zobowiązaniem do współpracy z jedną z niezliczonych dziś w Polsce służb bezpieczeństwa. Śmiech mnie bierze na samą myśl o panice, w jaką gnojki te musiały wpaść po odkryciu jednego „niezrzeszonego” – że zupełnie jak w latach 80, tak i dziś jednak znalazł się jeden taki, co nie podpisał żadnej lojalki 😀 – w czasach gdy gdzie nie splunąć, to trafia się jak nie w jakiegoś nikodema, to przekupnia.

Towarzysze z ILPN! Naprawdę myślicie, że te wasze esbeckie prowokacje dadzą jakiś skutek? Jak mogło wam strzelić do łba, że skoro nie kupiliście mnie 40 lat temu, to kupicie teraz?

Walcie się.

A zanim pójdziecie się walić podajcie, czy i  kiedy ujawnicie personalia choćby TW „Janek”. Bez końca chronić kapusiów nie da rady nawet specjalny Urząd Ochrony Kapusiów. Nie da on też rady nagonić nowej agentury nowym służbom ani trochę bardziej niż służbom dawnym.      

Mariusz Cysewski

 

* * *

Kontakt: tel. 511 060 559

ppraworzadnosc@gmail.com

https://sites.google.com/site/wolnyczyn

https://www.facebook.com/groups/517163485099279

https://twitter.com/MariuszCysewsk

http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn  

http://mariuszcysewski.blogspot.com

http://www.facebook.com/cysewski1

 

0

Wolny Czyn https://sites.google.com/site/wolnyczyn/

W matriksie ""3 RP""... https://sites.google.com/site/wolnyczyn/

644 publikacje
103 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758