23 marca był dla rosyjskiego Onetu był „dniem sądnym”, gdy narzędziem propagandy była głównie insynuacja przestępstwa. W wypadku przeciwników reżimu – dodatnia (tj. insynuacja, że są przestępcami), w wypadku funkcjonariuszy odwrotnie – ujemna. Przyjrzyjmy się trzem takim przykładom.
Jednym z najbardziej wyrazistych przeciwników podbojów państwa rosyjskiego jest Michaił Saakaszwili. Wolny Czyn relacjonował pełne emocji wystąpienie prezydenta Gruzji na wiecu w Kijowie 2 marca[1] gdy zapowiedział, że Gruzini udzielą zbrojnej pomocy Ukrainie w razie napadu Rosji. Wydaje się, że rząd rosyjski za Saakaszwilim nie przepada. I oto układ graficzny notatki Gruzja: były prezydent Saakaszwili wezwany na przesłuchanie.
W treści artykułu (tutaj: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/gruzja-byly-prezydent-saakaszwili-wezwany-na-przesluchanie/xm9tx ) brak stwierdzenia expressis verbis, że prezydent Gruzji jest winny przestępstw(a). Jednak ogromna większość odbiorców nie czyta treści artykułów, zadowalając się tytułem i akapitem wprowadzającym – a w tym wypadku taką zawierają insynuację. Skutek manipulacji pogłębia wybór zdjęcia. Qui s’excuse, s’accuse – co się wykłada, że kto się tłumaczy, ten się oskarża; z wielu różnych powszechnie dostępnych ujęć prezydenta, a jest człowiekiem wyrazistym i pełnym temperamentu, propagandzista wybrał zdjęcie o charakterze eksplikacyjnym – prezydent Saakaszwili wygląda tu, jakby się z czegoś tłumaczył.
Podobna jest manipulacja w artykule o przekształceniu się w partię ukraińskiej organizacji Prawy Sektor („Prawy Sektor został partią”, tutaj: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/prawy-sektor-zostal-partia/cc17s )
Wybór zdjęcia lidera Prawego Sektora, Dmytro Jarosza, znów nie jest przypadkowy. Dostępne są zdjęcia Dmytro Jarosza z krawatem – choć trzeba przyznać, że Prawy Sektor przypuszczalnie sam jest sobie winien, gustując w stylistyce wojskowej; w każdym razie takie właśnie, mundurowe ujęcia dominują w wyszukiwarce grafik Google. W krótkim artykule o przekształceniu Prawego Sektora w partię polityczną za najsłuszniejsze propagandzista uznał takie oto informacje:
12 marca Sąd Rejonowy w Moskwie wydał zaocznie nakaz aresztowania Jarosza. O zastosowanie wobec niego takiego środka zapobiegawczego wystąpił Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, który wszczął przeciwko niemu śledztwo, oskarżając go o publiczne nawoływanie sił antyrosyjskich do ekstremistycznych akcji i terroru na terytorium Rosji. Wcześniej Komitet Śledczy FR wysłał międzynarodowy list gończy za przywódcą Prawego Sektora.
Prawy Sektor był bardzo aktywny podczas protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości.
W świecie Zachodu preferuje się formy krótkie, szybkie. Tu zauważmy, z jaką bizantyjską lubością propagandysta wylicza pełne nazwy: „Sąd Rejonowy”… „nakaz aresztowania”… „środek zapobiegawczy”… „Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej”… „międzynarodowy list gończy”… – notabene, formy bizantyjskie znane są i Polakom z autopsji i nowomowy narzuconego im obecnie kalekiego państwa. W odróżnieniu od omówionego wcześniej artykułu z insynuacją pod adresem Saakaszwilego, tu próżno szukać jakichkolwiek racji strony przeciwnej, nie mówiąc o komentarzu Jarosza albo Prawego Sektora do doniesień. Nade wszystko jednak, w artykule o nowej partii politycznej próżno szukać informacji o jej programie, statucie itp. – najwyraźniej odbiorca znać ich nie powinien.
Trzecia manipulacja jest ujemna, czyli wybielająca opisywaną osobę i dotyczy Siergieja Aksjonowa, mianowanego przywódcą separatystów krymskich (Sergiej Aksjonow – człowiek, który wprowadził Krym do Rosji – sic! – całość tutaj: http://wiadomosci.onet.pl/prasa/sergiej-aksjonow-czlowiek-ktory-wprowadzil-krym-do-rosji/7q66r ).
Oto jak propagandysta omawia karierę Aksjonowa:
Rzucił karierę wojskową i postanowił zająć się biznesem. Według nie do końca potwierdzonych doniesień dołączył do zorganizowanego syndykatu przestępczego o nazwie Salem, gangu z Symferopola, który jak wspominają miejscowi, kontrolował w mieście wszystko, od lichwy po przemyt papierosów. Dwudziestokilkuletni wówczas Aksjonow miał rzekomo stać na czele brygady zajmującej się ściąganiem haraczy.
Ekipa Aksjonowa dementuje te pogłoski, on sam pozwał do sądu swojego dawnego rywala politycznego, Michaiła Bachariewa, który publicznie zarzucił mu przynależność do grupy przestępczej. Aksjonow oskarżył go o zniesławienie i proces wygrał.
Dziś przedstawia się jako uczciwy przedsiębiorca, który wszystkiego dorobił się pracą własnych rąk. W tej opowieści o społecznym aktywiście nic nie wyjaśnia, jakim sposobem w cztery dni ze zwykłego posła stał się najbardziej wpływowym człowiekiem na Krymie. Sam kategorycznie zaprzecza, jakoby zawierał jakieś układy z Moskwą. „Nie przyjmuję od nikogo rozkazów. Nie było obietnic, żądań ani instrukcji. Mieszkańcy Krymu sami zadecydują o przyszłości Krymu” – zapewniał przed referendum.
Aksjonow nie tłumaczy się z zarzutów o udział w mafii; nie musi – robi to dziennikarz, ale i ten stara się uniknąć efektu tłumaczenia i wybiera atak na odbiorcę już na poziomie werbalnym. Spójrzmy: doniesienia potwierdzone nie do końca (czyli prawdziwe w części? W większości?), „miał rzekomo”, ale są to „pogłoski”, bo w rzeczywistości to uczciwy przedsiębiorca etc. i społeczny aktywista etc. oraz wygrał proces przeciw tym, co go nie lubili. Nie był w Moskwie ten proces? A ci co nie lubili jeszcze żyją?
Włoski kryminolog Cesare Lombroso (1835-1909) w pewnym uproszczeniu twierdził, że przestępcę poznać po wyglądzie ;-)) Teorie Lombroso zostały powszechnie potępione. Patrząc na fotografię Aksjonowa nabieram pewności, że Włoch miał rację ;-)) – jeśli mogę sobie pozwolić na wtręt osobisty a złośliwy.
Być może propaganda Sowietów zakłada, że fotografia delikwenta na tle flag nada mu znamiona męża stanu i w ten sposób zniweluje efekt, a być propagandzista nie przewidział, że tylko w Rosji mężowie stanu tak właśnie wyglądać mają i wyglądają. Mówią: co kraj, to obyczaj. Ja eksponowałbym to zdjęcie na każdym kroku, gdyż w rzeczy samej wiele ono wyjaśnia ;-)) Oczywiście nie Aksjonow, a ruscy spadochroniarze wstydząc się mundurów i oznak swego bandyckiego państwa siłą oderwali Krym od Ukrainy, przynajmniej tymczasowo. Gdyby Aksjonowa nie było – Putin bez trudu wynająłby kogoś innego; może nawet bez wyglądu zawodowego mafioso.
W wywodzie Aksjonowa intrygujące są ostatnie trzy zdania:
„Nie przyjmuję od nikogo rozkazów. Nie było obietnic, żądań ani instrukcji. Mieszkańcy Krymu sami zadecydują o przyszłości Krymu” – zapewniał przed referendum.
Jak wspominałem, Qui s’excuse, s’accuse; kto się tłumaczy, ten się oskarża – a więc można co najmniej przypuszczać, że jest odwrotnie, niż twierdzi Aksjonow. I potwierdzałaby to informacja z jednego z portali ukraińskich, że to od dawna obywatel Rosji, przerzucony na Krym z tym właśnie zadaniem, które widzieliśmy. Wszelako Aksjonow ważny nie jest nawet gdyby nie był gangsterem, tedy nie zapisałem źródła tej informacji; wypada więc prosić, by czytelnik potraktował ją jako mą insynuację pod adresem kacapa.
Kilka prostych form obrony przed manipulacją w postaci insynuacji jest prosta:
– żądamy źródeł informacji – przypisów, łaczy, itd.;
– baczmy na mowę-trawę („miał rzekomo”; „nie do końca potwierdzone”; etc.) zwłaszcza wartościującą już na poziomie werbalnym („pogłoski”, „społeczny aktywista”, „pracą własnych rąk”, etc.) i gdy ją wykryjemy, odczytujemy przekaz odwrotnie względem intencji propagandysty. Niniejszy artykuł również zawiera sformułowania wartościujące na poziomie werbalnym, ale w odróżnieniu od propagandystów Moskwy – nie zamierzam tego ukrywać;
– baczmy, czy opisywana osoba nie zaczyna się tłumaczyć (Aksjonow), albo czy dano jej wybór: tłumaczyć się czy nie (nie dano Jaroszowi). Zwłaszcza w tym drugim wypadku – odczytujemy przekaz odwrotnie względem intencji propagandysty. Uwaga: odczytywanie przekazu odwrotnie często jest zawodne; gdy nawet taki patogen za jaki mam Gazetę Wyborczą twierdzi, że jej nie jest wszystko jedno – to jeszcze nie powód, że tak nie jest. Niestety. Propagandystom łatwo przeciwdziałać obronie przez odwrócenie i czasem widać przekazy konstruowane właśnie tak i po to, by adresat manipulacji odwrócił ich znaczenie – zgodnie z intencją napastnika.
– że kogoś wzywa prokurator albo za kimś wydano list gończy, o niczym jeszcze nie świadczy, a w państwach komunistycznych informacje takie należy odczytywać odwrotnie względem intencji propagandysty. To samo dotyczy „wygrania procesu”, jak w wypadku Aksjonowa. W Polsce też procesy wygrywa Michnik, przegrywa Wyszkowski, itd.;
– językowe dłużyzny i pustosłowia to oznaka pustki, przestrzeni, stepu; śmiejmy się z durniów co myślą, że im dłuższe wypowiedzi, tym ważniejsze osoby. Język ma być jak szabla – znaczyć, wyrażać treści.
Mariusz Cysewski
Zobacz też:
http://naszeblogi.pl/45154-dezinformacja-rosyjska-w-polsce-1-karykatury
http://naszeblogi.pl/45216-dezinformacja-rosyjska-w-polsce-2-kompozycja-przekazu
Kontakt: tel. 511 060 559
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
W matriksie ""3 RP""... https://sites.google.com/site/wolnyczyn/