Bez kategorii
Like

Wolność człowieka cz. 3 – Wolność utracona cz. 2

09/01/2012
500 Wyświetlenia
0 Komentarze
27 minut czytania
no-cover

Ciąg dlaszy odpowiedzi na pytanie: : dlaczego ludzie tak łatwo dają się zniewalać różnym politycznym i ideologicznym hochsztaplerom i dlaczego są z tego dumni ?

0


 

 

                                                           Konformizm

Każdy zapewne nie raz słyszał argument typu „przecież każdy wie, że …”, „jak powszechnie wiadomo …” itp. Przy czym, w tego typu zdania zamiast faktów wstawiane są stereotypowe opinie. Taki „argument” jest manifestacją konformizmu. W latach 50-ych XX wieku amerykański psycholog Solomon Asch przeprowadził eksperyment badawczy, który  wykazał, że około 75% populacji ludzi gotowa jest uznać nawet najbardziej bzdurny pogląd za prawdziwy, jeżeli prawdziwość tego poglądu uznają wszyscy ludzie z ich otoczenia. Warto przeczytać opis tego eksperymentu, który jest dostępnytutaj . Jak widać, konformiści stanowią zdecydowaną większość każdego społeczeństwa i ze względu na swoją podatność na wpływy zewnętrzne, stanowią niezwykle łakomy kąsek dla wszelkiej władzy, a zwłaszcza w systemach niedemokratycznych. Jednak technologia manipulowania i sterowania tą grupą  (czyli zniewalania) jest dość złożona. Sam przekaz propagandowy nadawany przez media, choćby i najsilniejszy, w tym przypadku nie wystarczy, niezbędne są, czasem dość skomplikowane i złożone, działania socjotechniczne. Podstawą konformizmu jest potrzeba pewności, której nie można zaspokoić, jeżeli człowiek z jakichś powodów nie weryfikuje samodzielnie dalekiego planu poznawczego (ostrzegałem, że będę się powtarzał), lub z powodu niskiej samooceny, ma problemy z rozpoznaniem i oceną bliskiego planu poznawczego, bo w takiej sytuacji ludzie sięgają po opinie swojego otoczenia („wszyscy wiedzą, że …”). Drugim filarem konformizmu nasze potrzeby społeczne – potrzeba tożsamości i przynależności wspólnotowej. Z ich powodu, bojąc się śmieszności i odrzucenia przez grupę, z którą się identyfikują, konformiści bezkrytycznie przyjmują za właściwe poglądy i zachowania powszechnie akceptowane w tej grupie. Na konformistów o wiele silniej wpływa komunikat środowiskowy, niż medialny, dlatego by sterować wolą konformistów, władza musi kontrolować komunikat środowiskowy. Można to robić generalnie na dwa sposoby :
1)     Władza sama odgórnie integruje grupę, narzucając jej równocześnie obyczajowość i zespół poglądów pożądanych przez władzę.
2)     Komunikat środowiskowy tworzony jest wewnątrz grupy przez dominujące, zdeterminowane jednostki powiązane z reżimem, np. fanatycy lub agenci wpływu. „Gazeta Wyborcza” jest niezwykle skuteczna w hodowaniu reżimowych fanatyków, dlatego jest tak szkodliwa i niebezpieczna.
Zarówno integracja odgórna, jak ta naturalna, oddolna i spontaniczna, jest możliwa tylko w bezpośrednich kontaktach międzyludzkich – twarzą w twarz. Dlatego w PRL, ale także innych państwach komunistycznych, odgórna integracja była realizowana za pomocą częstych wieców, masówek, szkoleń ideologicznych i akademii „ku czci” organizowanych w zakładach pracy i szkołach, a także innych przymusowych spędów, takich jak pochody pierwszomajowe. W III RP tą samą metodę stosują firmy prywatne organizując dla swoich pracowników imprezy integracyjne i szkolenia, dzięki którym, bazując na ich konformizmie, silnie wiążą ich z firmą. Ten mechanizm nie jest jednak wykorzystywany tylko dla bezpośredniego interesu firmy. W firmach, których właściciele związani są z systemem władzy, a przypomnę, że nie jest to już tylko dawna komunistyczna nomenklatura, która się uwłaszczyła (rozkradła) na państwowym majątku, proreżimowe poglądy narzucają pracownikom sami szefowie do spółki z reżimowymi fanatykami. Postawy proreżimowe są często dodatkowo wzmacniane i stymulowane – ludziom o „niesłusznych” poglądach grozi nie tylko wykluczenie środowiskowe, ale także bardzo często utrata pracy. Znam też przypadki, gdy w firmie jedyną dopuszczalną prasą codzienną jest „Gazeta Wyborcza” (żeby pracownicy już od rana wiedzieli, co myśleć ?). Może to niektórych zdziwić, ale taki właśnie model odgórnej integracji połączonej z narzucaniem „słusznych” poglądów i obyczajowości, a skierowany do młodzieży, realizuje Jerzy Owsiak. Czynnikiem integrującym, a zarazem przyciągającym młodzież, jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i Przystanek Woodstock, na którym młodzieży aplikowana jest solidna dawka „słusznych” poglądów, przekazywanym im przez zapraszane tam „autorytety”. Ale i sama formuła tego festiwalu promuje tzw. wielokulturowość.
Odgórna integracja jest bardzo trudna, a praktycznie niemożliwa, w mocno zakorzenionych społecznościach, których obyczajowość i poglądy oparte są na wielopokoleniowej tradycji. W czasach przedtelewizyjnychy  ludzie więcej czasu spędzali razem. W ten sposób tworzyły się silne więzi wspólnotowe, których zwornikiem było dobro wspólne. Ten model integracji istniał w małych siedliskach, takich jak wsie i małe miasteczka, ale także w dużych miastach. Do 6-ego roku życia mieszkałem w starej kamienicy na warszawskim Targówku, a i po przeprowadzce do mieszkania w nowym blokowisku, często odwiedzałem moją babcię, która nadal mieszkała w starym domu. Do dziś doskonale pamiętam atmosferę tamtego miejsca i niemal rodzinne relacje, jakie panowały między mieszkańcami kamienicy. Moi rodzice nie raz zostawiali mnie pod opieką sąsiadów, którzy zajmowali się mną, jakbym był ich własnym dzieckiem. Jeśli mieszkacie we współczesnych blokowiskach, czy jesteście w takiej zażyłości i macie tyle zaufania do swoich sąsiadów z bloku, by zostawić  swoje dziecko pod ich opieką ? Przypuszczam, że nie. W takich blokowiskach kontakty międzyludzkie są na ogół bardzo zdawkowe i powierzchowne, a społeczność mieszkańców zdezintegrowana, co otwiera olbrzymie możliwości tworzenia integracji odgórnej, połączonej z indoktrynacją. Mocno zakorzenione, tradycjonalistyczne wspólnoty są bardzo kłopotliwe dla niedemokratycznej władzy, bo trudno im narzucić komunikat środowiskowy, za pomocą którego władza może sterować konformistami. Dlatego taka władza stara się na różne sposoby zdezintegrować tradycjonalne społeczności, lub osłabić ich więzi wspólnotowe. Najprostszym sposobem dezintegracji jest wysiedlanie i rozpraszanie ludności na nowych obszarach. Taki zabieg wykonał Stalin względem Polaków zamieszkujących ziemie polskie zagarnięte przez Rosję Sowiecką po 17.09.1939 roku, a później względem Czeczeńców i krymskich Tatarów. Taki sam charakter miały wysiedlenia ludności ukraińskiej i łemkowskiej z Bieszczad w ramach akcji „Wisła”, masowe przesiedlenia ludności z kresów II-ej RP na tak zwane ziemie odzyskane, oraz przesiedlanie ludności miast ze starej zabudowy do nowych osiedli (blokowisk), których układ urbanistyczny pozbawiony był przestrzeni integracyjnej, jaką w starej zabudowie stanowiły np. podwórza kamienic. Akcji przesiedlania zawsze towarzyszyło też rozpraszanie ludności, tak by na nowym miejscu zasiedlenia niemożliwe było odtworzenie starej wspólnoty. Dzięki temu władze komunistyczne miały możliwość prowadzenia integracji odgórnej. Negatywne konsekwencje tej wielkiej akcji socjotechnicznej odczuwamy do dzisiaj. Wystarczy popatrzeć na wyniki wyborów parlamentarnych i to nie tylko ostatnich, aby zauważyć pewną znamienną prawidłowość. Środowiska polityczne mające poparcie reżimowych mediów i pod różnymi nazwami współtworzące od 22 lat system III-ej RP (ja uważam je za frakcje jednej partii – Partii Okrągłego Stołu), zawsze najlepszy wynik wyborczy notują na ziemiach odzyskanych i w dużych miastach, czyli na terenach, na których przeprowadzono na szeroką skalę ową operację socjotechniczną.  
Inną metodą osłabiania zakorzenionych tradycjonalistycznych społeczności jest niszczenie czynników integrujących te społeczności: tradycja (zwłaszcza narodowa) jest wyśmiewana i przedstawiana jako przejaw zacofania i ciemnoty; historia narodowa jest zakłamywana (np. poprzez ciągłe wmawianie nam chronicznego antysemityzmu, szowinizmu i ksenofobii, oraz obarczanie nas winą za Holokaust) i marginalizowana, także w systemie nauczania; intensywnie propagowana jest obyczajowość i system wartości, sprzeczne z tradycyjnymi; niszczone i wyśmiewane jest poczucie tożsamości narodowej, a polskość jest przedstawiana jako coś podrzędnego i wstydliwego. Te działanie, w których pierwszoplanową rolę odgrywają reżimowe media (cóż za niespodzianka !), są kierowane nie tylko do konformistów. Ma to w nas obniżyć poczucie własnej wartości, bo człowiek o zaniżonej samoocenie jest bardziej podatny na wpływy i manipulacje.
Chociaż, jak wspomniałem, konformiści silniej reagują na komunikat środowiskowy niż medialny, to jednak przekaz medialny ma olbrzymie znaczenie w tworzeniu komunikatu środowiskowego i stymulowaniu postaw konformistów. Tu powinienem powtórzyć wszystko to, co napisałem wcześniej o postrzeganiu dalekiego planu poznawczego, schematyzmie myślowym i potrzebie pewności, ale liczę na pamięć czytelników, a sam skupię się na czym innym. Aby komunikat środowiskowy był skuteczny, musi mieć jakiś punkt odniesienia w rzeczywistości. W eksperymencie Ascha tym punktem odniesienia była plansza z odcinkami, które porównywali badani. Jeśli chodzi o daleki plan poznawczy, punktem odniesienia jest obraz rzeczywistości przekazywany przez pośrednika (media), przy czym najlepiej jak taki przekaz medialny jest silny, powtarzalny i dostępny wszystkim członkom społeczności, w której ma być tworzony komunikat środowiskowy. Dlatego wszelkie reżimy dążą zawsze do ograniczenia wolności słowa, ponieważ w ten sposób nie tylko utrudniają ludziom rozpoznanie i ocenę dalekiego planu poznawczego, ale daje im też możliwość pośredniego kontrolowania komunikatu środowiskowego. Tak też jest z koncesjonowanymi mediami w III RP, zwłaszcza pod rządami miłościwie nam panującego Donalda Tuska. Ich przekaz jest zakłamany, silny, jednolity, powtarzalny i wielokanałowy (ten sam przekaz równocześnie we wszystkich mediach).
Media nie tylko tworzą podstawę dla komunikatu środowiskowego, ale także emocjonalnie stymulują postawy konformistyczne, a robią to generalnie na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest negatywne lub pozytywne stygmatyzowanie poglądów, środowisk i indywidualnych osób. Konformiści boją się śmieszności, dlatego wolą być postrzegania przez innych jako nowocześni, postępowi, europejscy (cokolwiek by to miało znaczyć), oświeceni, tolerancyjni inteligenci (młodzi, wykształceni z wielkich miast), niż jako ciemny, zacofany, głupi, nietolerancyjny, zwierzęcy i zoologiczny antykomunista, kibol, moher, faszysta, bydło, wataha, motłoch, zaściankowy ciemnogród itd.. Z tego samego powodu, konformiści są bardziej skłonni zaakceptować nawet największą bzdurę stygmatyzowaną pozytywnie, niż oczywistą prawdę, jeżeli jest stygmatyzowana negatywnie. Myślę, że doskonale znacie wymienione tu przeze mnie etykietki, bo pełno ich w przekazie medialnym. Dlatego nie będę ich szerzej omawiał. Dodam tylko, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy posługuje się tą samą socjotechniką, stygmatyzując ludzi swoimi czerwonymi serduszkami. Swoją drogą jestem ciekaw: czy Owsiak sam wpadł na ten pomysł, czy podpowiedział mu to jakiś zawodowy specjalista od socjotechniki i psychomanipulacji?
Drugim sposobem stymulacji jest podgrzewanie emocji, które powoduje utwardzenie i radykalizację postaw konformistycznych. Najlepiej jeśli opiszę to na konkretnym przykładzie. W okresie intensywnej walki politycznej, kiedy jeszcze nie było do końca pewne jaki będzie rozkład poparcia wyborców między PO (lub szerzej Partią Okrągłego Stołu) a PiS, w reżimowych mediach nadzwyczaj często pojawiali się Niesiołowski, Palikot, Kutz, Bartoszewski i różnej maści celebryci, którzy nie mieli do powiedzenia nic merytorycznie wartościowego, ale których wypowiedzi były bardzo emocjonalne, a przy tym pełne inwektyw i obraźliwych insynuacji, kierowanych pod adresem „niesłusznych” ludzi i środowisk. Te wypowiedzi nie mogą być podstawą do tworzenia komunikatu środowiskowego, ale podsycają nienawiść i pogardę do oponentów, sprawiając, że ludzie tworzący komunikat środowiskowy stają się bardziej nietolerancyjni i agresywni względem „odmieńców”, co z kolei wywołuje większą presję na konformistów. Dodatkowym efektem takiej stymulacji emocjonalnej bywa też przekształcanie się konformistów w fanatyków.
Nakreśliłem tu bardzo czarny obraz rzeczywistości, dlatego na pocieszenie przypomnę, że z eksperymentu Solomona Ascha płyną też pewne pozytywne wnioski. Wynika z nich, że zdeterminowany nonkonformista (według Ascha jest ich około 25%) może zburzyć całą tą misterną konstrukcję kłamstwa i przeciągnąć konformistów na stronę prawdy.
Edukacja
Istnieje pewien stereotypowy pogląd na temat wykształcenia, według którego im kto osiągnął wyższy stopień edukacji i ma wyższy stopień naukowy, tym szerszą ma wiedzę o rzeczywistości i lepiej się w niej orientuje. Na tym stereotypie oparty jest termin „młodzi, wykształceni z wielkich miast”, który w rzeczywistości jest pozytywnym stygmatem kierowanym do młodych konformistów. Ten sam stereotyp był powodem, dla którego Kwaśniewski podczas kampanii prezydenckiej nakłamał na temat swojego wykształcenia, a Bartoszewski bezpodstawnie nazywany jest profesorem. Tytuł magistra i profesora nadawał tym osobnikom domniemany, wyższy status intelektualny. Jednak, jak w przypadku większości stereotypów, ten też jest nieprawdziwy.
Wyobraźmy obie, że cała ogólnoludzka wiedza ma kształt walca. Wiedza jaką wynosimy ze szkoły podstawowej, średniej i gimnazjum (dawniej była tylko szkoła podstawowa i średnia, albo zawodówka), jest ogólna ale dość płytka. Możemy więc przyjąć, że jest to taki cienki plasterek wykrojony z podstawy walca. A jak jest ze studiami wyższymi, które rzekomo mają dawać szerszy i lepszy ogląd rzeczywistości? Na modelu przestrzennym, którym się tu posługuję, wiedzę pozyskiwaną na studiach wyższych przedstawiłbym jako wąski otwór wywiercony w głąb walca, a nie, jakby to wynikało ze stereotypu, o wiele grubszy plaster tego walca – tym grubszy, im wyższy stopień naukowy. Jest to pogłębiona, ale wąska wiedza specjalistyczna, która wcale nie poszerza naszego oglądu całości. Oczywiście, niezależnie od kierunku studiów, każdy człowiek ma możliwość, a nawet obowiązek pogłębiania  wiedzy w obszarach nawet pozornie bardzo odległych od  bliskiego mu planu poznawczego. Jednak aby to robić,  trzeba mieć świadomość związku między bliskim i dalekim planem poznawczym, nawyk weryfikowania dalekiego planu poznawczego i znajomość właściwych procedur weryfikacyjnych, w tym umiejętność rozpoznawania różnych form manipulacji. Wszystko to powinniśmy otrzymać na niższych szczeblach edukacji. Jednak polska szkoła tego nie daje, a jest jeszcze gorzej, bo wszystkie kolejne reformy systemu edukacji idą dokładnie w przeciwnym kierunku. Uczniowie przyzwyczajani są do bezkrytycznego przyswajania stereotypów, których nie należy weryfikować, w program nauczania wychowania wprowadzane są treści ideologiczne, takie choćby jak globalne ocieplenie spowodowane nadmierną emisją CO2 przez człowieka (podawane jest to jako pewnik naukowy). Egzamin maturalny, niegdyś nie bez powodu zwany egzaminem dojrzałości, ma obecnie charakter testu, czyli jest sprawdzianem przyswojenia sobie przez ucznia obowiązujących stereotypów. Najbardziej bawi mnie maturalny test na czytanie ze zrozumieniem (egzamin dojrzałości sprowadzony do testu na analfabetyzm funkcjonalny). Do tego, z programu nauczania stopniowo jest eliminowana historia Polski i tradycja narodowa, które są podstawami poczucia tożsamości narodowej, a to ułatwia integrację odgórną, o której pisałem wcześniej. Mówiąc krócej, polska szkoła, zamiast kształcić świadomych i wolnych obywateli, coraz bardziej przekształca się w szkołę niewolników, w której rozwijane są wszystkie ludzkie słabości, a których także wcześniej pisałem.
Na koniec jeszcze ciekawostka. Czy zauważyliście, że przytłaczająca większość lewaków jest przedstawicielami dziedzin humanistycznych? Pisząc „przytłaczająca większość” trochę się asekuruję, bo tak naprawdę nie spotkałem jeszcze żadnego lewaka, który by nie był z wykształcenia humanistą (socjologów też należy zaliczyć do tej grupy). Nie ma w tym żadnego przypadku – dla przedstawicieli nauk ścisłych, dogmat negujący obiektywizm prawa naturalnego, jest nie do przyjęcia. Dla humanistów, których studia i praca zawodowa w całości koncentrują się na różnych typach aktywności człowieka, gdzie dominuje ludzki subiektywizm, taki absurd jest łatwy do zaakceptowania. Taki jest poboczny skutek wąskiego, rzekłbym kanałowego, charakteru studiów wyższych i stereotypu dotyczącego wykształcenia. Jak pokazuje moje doświadczenie, bardzo mało osób dostrzega tą prawidłowość wiążącą lewactwo z naukami humanistycznymi, ale podejrzewam, że większość z Was zauważyła alians lewków z władzą (nie tylko w Polsce).  Lewacy dają bezideowym pragmatykom władzy wsparcie propagandowe, a bezideowi pragmatycy władzy dają  lewakom możliwość realizowania ich konceptów ideologicznych i wspierają ich finansowo. Mam na ten temat swoją hipotezę.
 Ze względu na swoje humanistyczne wykształcenie, lewacy stanowią wpływową grupę w mediach, kulturze i edukacji, a więc dziedzinach, które mają decydujący wpływ na kształtowanie świadomości społeczeństwa. Od ponad 200-u lat lewacy starają się stworzyć „nowego, doskonałego” człowieka i „nowe, doskonałe” społeczeństwo, wprawiając się przy tym w stosowaniu socjotechniki i psychomanipulacji, bo obok terroru, są to jedyne narzędzia, za pomocą których mogą osiągnąć swoje cele ideologiczne. Jednak jedynym i nieuniknionym efektem ich działalności jest doskonały (no, prawie doskonały) niewolnik. Proszę mi pokazać niedemokratyczną władzę, która by nie marzyła o poddanych, którzy byliby doskonałymi niewolnikami?
Dlaczego ludzie tak łatwo dają się zniewalać różnym politycznym i ideologicznym hochsztaplerom i dlaczego są z tego dumni ?
Wyobraźmy sobie konformistę, który nie ma zwyczaju weryfikowania docierających do niego komunikatów, nie ma poczucia tożsamości wspólnotowej, ani indywidualnej, jest oderwany od wszelkiej tradycji, akceptuje najbardziej bzdurne poglądy, jeżeli jest przekonany, że „wszyscy” te poglądy podzielają, a do tego wszystkiego przekonanego, że należy do elitarnego grona nowoczesnych, postępowych, europejskich intelektualistów, bo tak stygmatyzowane poglądy wyznaje. Otrzymamy wtedy obraz doskonale sterowalnego niewolnika, dumnego ze swego „elitarnego” statusu i pod wpływem odpowiednio silnej stymulacji emocjonalnej, gotowego posunąć się nawet do zbrodni w obronie tego statusu. 
Tekst jest integralną częścią całego cyklu poświęconego wolności, dlatego zachęcam do przeczytania, także poprzednich części.
W tekście często używam określeń: reżim, niedemokratyczna władza i reżimowe media. Tu znajdziecie uzasadnienie :
 
 
0

Piotr Marzec

Art.1 Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Art.4.1 Wladza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej nalezy do Narodu. Art.4.2 Naród sprawuje wladze przez swoich przedstawicieli lub bezposrednio. (Konstytucja RP)

120 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758