Bez kategorii
Like

Wojenna ścieżka Górala z Waksmundu – Józef Kuraś „Orzeł” „Ogień” część II

04/07/2012
544 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Po dłuższej nieobecności powracam do zapowiedzianego w części I cyklu artykułów o postaci Górala miłującego Boga, Ojczyznę i Ślebodę – mjr Józef Kuraś „Orzeł” „Ognień” Partyzan Podhala.
Zapraszam do lektury.

0


 

 Drogi Czytelniku, cykl artykułów ma przybliżyć Ci postać Józefa Kurasia „Orła” „Ognia”, nie rozdrabniać się nad poszczególnymi wątkami. Pozostawmy to historykom, którzy zgłębiają wiedzę na temat postaci Partyzanta z podhalańskiej wsi Waksmund i publikują ją w obszernych opracowaniach. Ja jako „historyk” amator i hobbysta pragnę tylko Ciebie, drogi Czytelniku, zachęcić do bliższego poznania postaci Józefa Kurasia „Ognia”, który mając za sobą 5 lat walki z hitlerowskim reżimem, nie czekał zbyt długo na obietnice komunistów, lecz podjął walkę o prawdziwą, wolną i demokratyczną Matkę Polskę z sowieckim okupantem.

 

Część pierwszą poświęciłem na opis lat młodzieńczych. Opis niezbyt długi, bo niewiele różniący się od opisu każdego młodego człowieka, zamieszkującego teren biednej w tym okresie podhalańskiej wioski. No, może było urozmaicone częstymi „schadzkami” w domu rodzinnym starych, doświadczonych gazdów, rozprawiających na tematy dla dziecka niezbyt zrozumiałe, lecz to niestety nie zostało zachowane w żadnym opisie, jedynie w przekazie ustnym. Opis braci i starego ojca, oraz ich działalności pozwól drogi Czytelniku, że pozostawię na jakiś czas w spokoju, zajmę się tym w innym cyklu, poświęconym rodowi Kurasiów, górali z Waksmundu. Rozpocznijmy część drugą.

                                      

… Po otrzymaniu wezwania do mobilizacji pułkowej Józef Kuraś opuścił wieś 24 sierpnia 1939 roku. Gorąca atmosfera w kraju udzielała się również góralom, którzy jak już bywało w historii naszego państwa, zawsze stawali na wezwanie ukochanej Ojczyzny i zaciekle bronili jej granic. 1 Pułk Strzelców Podhalańskich w pełni gotowy do walki był 26 sierpnia. 29 sierpnia w całym kraju ogłoszono powszechną mobilizację.

 
Ze względu na brak szczegółowego opisu przebiegu służby Kurasia w 1PSP na froncie, jak pisze Korkuć w swej książce: „możemy jedynie prześledzić szlak bojowy 8 kompani 1 PSP kpt. Lucjana Świerczkowskiego, do której został przydzielony.” I  tutaj drogi Czytelniku pozwolę sobie jedynie przytoczyć najważniejsze wydarzenia i akcje tej kompanii.  Kuraś był tam jednym z wielu podoficerów i zapewne jego pierwsze dni wojny niewiele różniły się od dni innych podoficerów. Jak wiadomo Podhale już 1 września poczuło ogrom przeważającej siły wroga oraz smak krwawej wojny i okupacji, która trwać miała jeszcze 5 lat. Do Nowego Targu Niemcy wkroczyli 1 września 1939 o godzinie 16 , natomiast o godzinie 18 byli już w Zakopanem. Dwa najważniejsze miasta Podhala zostały zajęte bez większego problemu. Walki jednak toczyły się na Wysokiej, gdzie dzielna załoga tego jakże ważnego punktu oporu pod względem taktycznym, odpierała zmasowany atak nieprzyjaciela z ziemi i powietrza.

 

Powróćmy jednak do 1 PSP. Pułk został odesłany do obrony odcinka górzystego wschodniej części kraju, tuż przy granicy ze Słowacją. 5 września Kuraś, jak i cały jego oddział, mógł przejść chrzest bojowy. Doszło do pierwszego starcia z siłami niemiecko – słowackimi  pod miejscowościami Hańczowa i Gładyszów.  7 września pułk wchodzący w skład 2 Brygady Górskiej po ciężkich bojach pod Gładyszowem wycofał się w rejon Jasła.  10 września cały pułk został włączony do 24 DP. Nastąpiła zmiana dowództwa całego 1 PSP. Zmiana nie ominęła również kompanii Kurasia. 15 września wykrwawiony pułk i reszta 24 DP znajdują się w lasach janowskich i tam też po ofiarnych walkach, które początkowo mogły napawać optymizmem, dochodzi do likwidacji oddziału. 23 września oddział zostaje oficjalnie rozformowany, a żołnierze rozpuszczeni do domów. 

 

Po nieudanej próbie przebicia się na Węgry, wraz z innymi współtowarzyszami 14 października 1939 Kuraś wraca do Waksmundu. Nie siedzi jednak bezczynnie, ciągle poszukuje kontaktu  z organizacjami niepodległościowymi.  W listopadzie 1939 zostaje zaprzysiężony w Strukturach Organizacji Orła Białego – organizacji niepodległościowej, pierwszej na Podhalu założonej na fundamentach dywersji pozafrontowej, organizowanej jeszcze w okresie międzywojennym. W jej struktury wprowadził go Józef Rejczak, który jako legionista 1 Brygady był jednym z niewielu punktów kontaktowych OOB na terenie Podhala. Przysięgę Kuraś złożył wraz z Michaliną Szczygieł, Anielą Batkiewicz, Albiną Stołowską z domu Białoń na Kowańcu, na ręce Henryka Radońskiego. Przyjmuje pseudonim „Orzeł”. Ważnym faktem, który przemawiał za przyjęciem waksmundzian do tej organizacji, była bliskość Turbacza, który w tym czasie stał się głównym punktem przerzutowym na Węgry. W 1939 z 16 na 17 października odbyło się spotkanie zarządu głównego OOB z przedstawicielami ZWZ. Na wniosek rządu i specjalnym wydanym rozkazem ZWZ wchłania w swe szeregi OOB, oficjalnie OOB przestaje istnieć jako oddzielna organizacja. W marcu 1940 roku Kuraś składa przysięgę wierności ZWZ na ręce Jana Ciesielki Ps. „Maciej”. Wraz z „Ogniem” przysięgę składały jeszcze dwie osoby. Każdy członek OOB musiał składać nową przysięgę ZWZ jako nowej organizacji.

                

Jako, że w domu była najbliższa rodzina na utrzymaniu, Józef podejmuje pracę wraz z sąsiadem przy dostarczaniu towarów deficytowych do restauracji w Nowym Targu.  Prawdopodobnie chodzi o handel nielegalnymi towarami, przemycanymi ze Słowacji lub innych części Generalnego Gubernatorstwa. Podczas jednej z takich wypraw dochodzi do uwięzienia Kurasia przez Niemców. Opisane zostało to zdarzenie przez starszego brata „Ognia” – Wojciecha. Wracając do Nowego Targu  z Żywca podjeżdżali pod stromy podjazd, by ulżyć koniom Kuraś zeskakuje z wozu. Gdy fura znajduje się już na szczycie wzniesienia, sąsiad pozwala koniom przyspieszyć kroku nie zauważając, iż „Ognia” nie ma na wozie. Podążający trochę z tyłu Kuraś docierając na szczyt widzi z daleka znikającą furmankę wśród zabudowań. By dogonić sąsiada oraz wóz, na którym pozostawił dokumenty wraz z kurtką, puszcza się biegiem w dół. Biegnąc wśród zabudowań zostaje zatrzymany przez patrol niemiecki. Nie pomogło tłumaczenie, iż dokumenty zostały na wozie. Zostaje pojmany i odprowadzony do aresztu. Ze względu na późną porę nie zostaje odwieziony do Nowego Targu, lecz prawdopodobnie do miejscowości Juszczyn. Osadzono go w prowizorycznym więzieniu, ze względu na późną porę przesłuchanie zostało odłożone na dzień następny. Nie czekając na poranek dnia następnego, podejmuje decyzję o ucieczce. Więzienie znajdowało się zapewne na pierwszym piętrze lub w piwnicy wysoko podpiwniczonego domu. Pręty nie były zbyt twarde, a i drzewo futryn zbutwiało. Wyrywając po cichu kraty, wyskakuje przez okno na wartownika, którego dusi i poprawia kolbą w twarz. Zapewne w ucieczce pomogła pogoda. Chłodne noce zmuszały wartowników, by ubierać się ciepło, a i to nie zachęcało do częstszych obchodów terenu. Kuraś wykorzystał tą przychylność losu. Niemcy zapewne rozpoczęli poszukiwanie zbiega. Lecz Kuraś podał im fikcyjne dane, które poważnie uniemożliwiły poszukiwania. Po powrocie do domu nie sypia z bliskimi, lecz ukrywa się po stodołach….

 


 

 

W artykule przytoczono fragmenty książki Macieja Korkucia „Józef Kuraś „Ogień” Podhalańska wojna 1939 – 1945” oraz wspomnienia Wojciecha Kurasia.

Artykuł chroniony jest prawem autorskim.

 

0

Wicek z Gorc

7 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758