Włochy na celowniku
08/11/2011
413 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
W oczekiwaniu na Chińczyków EBC wykupuje długi włoskie
W oczekiwaniu na dzisiejsze głosowanie we Włoszech o 14.30 sytuacja na rynku kapitałowym stale się pogarsza. Otóż zgodnie z oczekiwaniami w poniedziałek Włosi w przededniu planowanych w tym tygodniu, w czwartek, emisji 5 mld euro bonów skarbowych „lecą na łeb na szyję” z rentownościami swoich obligacji. Przy czym działo się to mimo masowej interwencji EBC. Jak podaje SMP (Securities Market Program) w poniedziałek EBC kupił obligacji włoskich za 9,52 mld euro. Co gorzej jak zauważył Gary Jenkins z Evolution Securities nawet „podczas zakupów rentowność rosła” – o 28 punktów procentowych. Gorzej okazuje się, że nieudana okazała się również odłożona o tydzień emisja 3 mld euroobligacji Funduszu Stabilizacyjnego – Chińczycy nie „przyspieszyli z pomocą” nawet dla funduszu z AAA. Otóż sprzedano ją po cenie przewyższającej aż o 1 pkt. procentowy benchmark i aż o 177 pkt bazowych przewyższających bundy, mimo że 12% emisji objęły banki organizujące emisję. Kontrastuje to z emisją styczniową kiedy to zapotrzebowanie na emisję wyniosło aż 40 mld euro i miało trzy razy niższy spread. A jak podaje dzisiaj FT rentowność włoskich obligacji znowu podskoczyła o 9 punktów bazowych i osiągnęła nowy rekord 6,74% i spread nad bund’ami w wysokości 496 punktów bazowych.
Poniżej wywiad ze mną redaktora Sianożęckiego opublikowany w dniu dzisiejszym na powyższy temat:
„Drachma byłaby lepsza
Z dr. Cezarym Mechem, byłym wiceministrem finansów, rozmawia Łukasz Sianożęcki
Czy powołanie nowego rządu w Grecji może w jakikolwiek realny sposób wpłynąć na sytuację ekonomiczną tego kraju?
– Debata w Grecji przypomina sytuację na Słowacji, która również nie chciała ponosić kosztów gwarancji bogatszych od siebie członków eurogrupy, a w których koalicja rządowa została zmieniona przy współpracy opozycji na skutek nacisku ze strony UE. Papandreu forsował w parlamencie referendum, które ratowałoby PASOK i kraj, ale kosztem indywidualnych karier i ryzyka dla grup biznesowych reprezentowanych przez parlamentarzystów. Z trzech możliwości, jakie miał premier Grecji: kontynuowania dotychczasowej polityki, która w chwili utraty większości w parlamencie zakończyłaby się zmianą premiera i powołaniem rządu koalicyjnego z opozycyjną Nową Demokracją i odejściem w niesławie; rozpisania nowych wyborów oznaczających likwidację wpływów PASOK, na co parlamentarzyści by się nie zgodzili i doprowadzili do rebelii, prowadzącej w efekcie do punktu pierwszego; oraz referendum – pozostała właśnie opcja referendum. Wprawdzie spowodowała ona niezadowolenie, zwłaszcza prezydenta Sarkozy´ego, któremu zniszczono przedstawienie przedwyborcze w Cannes na spotkaniu G20.
Co może zaproponować wchodząca do koalicji Nowa Demokracja?
– Nowa Demokracja do samego końca zwalczała premiera tylko po to, aby sama się zgodziła na zawarte uzgodnienia. Antonis Samaras z Nowej Demokracji godzi się na firmowanie porozumień z UE jedynie w przypadku przyspieszenia wyborów. Obaj politycy znają się, gdyż wychowali się w USA, gdzie kończyli tę samą szkołę średnią i uniwersytet. Dla UE sytuacja w Grecji jest o tyle bardziej skomplikowana, że w przeciwieństwie do Słowacji jest to kraj kontrolowalny przez wewnętrzne grupy interesów, i co gorsza, z perspektywy Brukseli na samą myśl o wykłócaniu się z szefem Nowej Demokracji Antonisem Samarasem rządzące elity już wolą Jeorjosa Papandreu. Wszyscy do tej pory pamiętają przepychanki z Samarasem, poczynając od lat 90. i wiedzą, że musieliby uczynić dalsze znaczące ustępstwa.
Widzimy, że podobny do greckiego scenariusz jest przewidywany również we Włoszech…
– Włochy na skutek greckich propozycji referendalnych stały się (niespodziewanie dla nich samych) przedmiotem poważnych utyskiwań na szczycie G20, jak i konkretnych propozycji ograniczających ich suwerenność fiskalną. Otóż jedną z nielicznych konkretnych propozycji było "wprowadzenie międzynarodowych audytorów w celu monitorowania włoskich wysiłków w cięciach budżetowych", a Włosi sami poprosili o to MFW, który będzie dokonywał kwartalnych ocen na wzór tych, które dokonuje obecnie "trojka" względem Grecji. Gdyż, jak to podkreślił prezydent Sarkozy, problemem nie jest "zawartość, lecz jej wdrożenie", a szefowa MFW uznała działanie Włoch za "pozbawione wiarygodności". Na to wszystko nakładają się przecieki o rozbieżnościach między premierem Włoch a ministrem finansów Giulio Tremontim, którego prywatną wypowiedź skierowaną do premiera Berlusconiego, że musi natychmiast podać się do dymisji, bo inaczej w poniedziałek będzie tragedia na rynkach, cytują wszystkie najpoważniejsze dzienniki świata. Obecnie mimo bardzo silnego zaangażowania EBC, który od sierpnia skupił włoskie obligacje na kwotę 70 mld euro, sytuacja uległa pogorszeniu i rentowność dziesięcioletnich obligacji włoskich osiągnęła rekordowy poziom 6,66 procent. A Włochy na "rolowanie" swojego rekordowego długu w wysokości 1,9 bln euro potrzebują 37 mld euro w bieżącym roku i 307 mld euro w 2012 roku. Powyższe rentowności są graniczne, balansują na granicy katastrofy, jaka dotknęła Grecję, Portugalię i Irlandię.
Włosi stoją więc na krawędzi. Poza tym mówi się coraz głośniej o porzuceniu strefy euro przez Greków. Jakie widzi Pan tutaj wyjścia?
– Czas tak szybko biegnie i jesteśmy na etapie konieczności skupowania włoskich obligacji przez EBC, co jest głównym zmartwieniem Niemiec. Ostre postawienie sprawy wyjścia ze strefy euro przyspiesza ucieczkę kapitałów z państw peryferyjnych i uderza rykoszetem we wszystkich. W interesie wszystkich członków UE powinno być pozwolenie Grecji na opuszczenie eurostrefy i zamianę wszystkich zobowiązań kraju na walutę lokalną – drachmę – aby nie powodować trwających dekady okresów recesji i masowych bankructw, a także chaosu w krajach peryferyjnych.
Dziękuję za rozmowę.”