Ostatnie protesty przeciw porozumieniu ACTA i podwyżkom cen paliw, wprowadziły do naszego życia społecznego zupełnie nową jakość. Czy naprawdę tylko ja to dostrzegam?
Historia III RP obfituje w różnego typu manifestacje i akcje protestacyjne, jednak ze względu na swą specyfikę, zawsze dawały reżimowi możliwość zneutralizowania potencjalnych zagrożeń dla władzy i systemu państwa, jakie z nich płynęły. Organizowane przez związki zawodowe protesty pracownicze, chociaż wykorzystywały przestrzeń publiczną, zawsze miały ograniczony zasięg społeczny, co pozwalało władzy izolować je i rozgrywać na różne sposoby. Reżimowe media nastawiały opinię publiczną przeciw protestującym, przedstawiając ich roszczenia jako walkę o przywileje, które mają być realizowane na koszt reszty społeczeństwa, albo też te protesty były wpisywane przez władzę, lub samych organizatorów, w kontekst międzypartyjnej walki politycznej (np. protest pielęgniarek przed kancelarią premiera podczas rządów PiS).
Akcje społeczne i protesty, które dotyczyły problemów dotykających szerszych kręgów społecznych, niż tylko konkretne grupy zawodowe, ale nie wychodzące w szeroko rozumianą przestrzeń publiczną, były po prostu przemilczane przez media, a tym samym marginalizowane. Przykładem takich działań mogą protesty członków spółdzielni mieszkaniowych przeciwko nadużyciom władz spółdzielni i próby zmiany prawa spółdzielczego, a także ogólnopolska akcja rodziców przeciwko posyłaniu sześciolatków do szkół. Trochę innym przypadkiem była akcja referendalna na rzecz JOW. Mimo, że akcja była ogólnopolska, jednoczyła ludzi o całkowicie różnych poglądach i zakończyła się złożeniem do sejmu wniosku referendalnego z wymaganą liczbą podpisów, ostatecznie okazała się nieskuteczna. Wniosek nie trafił nawet pod obrady sejmu, a sama akcja została skutecznie przemilczana przez reżimowe media i nie zyskała większego poparcia społecznego. Potwierdziła się prawda zawarta w porzekadle mówiącym, że bliższa ciału koszula. Przeciętni ludzie są bardziej skłonni angażować się w działania społeczne, gdy problem dotyka ich bezpośrednio.
Manifestacje patriotyczne, chociaż gromadzą wielu uczestników, to są zdarzeniami jednorazowymi i silnie zabarwione politycznie. Dlatego, choć są kłopotliwe dla władzy, dają jej możliwość przy wsparciu reżimowych mediów, minimalizować negatywne dla władzy skutki tych działań. Jak to się robi, chyba nie muszę nikomu wyjaśniać. Chcę być dobrze zrozumiany, chociaż obraz tych manifestacji jest fałszowany przez media, a ich bezpośrednie konsekwencje są niezauważalne, to jednak są one bardzo ważne, bo integrują patriotów, oraz dają im poczucie dumy i siły. Jestem też przekonany że te działania za jakiś czas będą procentować.
Ostatnio byłem na spotkaniu zorganizowanym przez Czesława Bieleckiego, na którym prezentowany był jego projekt społeczny pod nazwą „akcja-miasto”, mający integrować działania obywatelskie na terenie Warszawy. W czasie spotkania Bielecki przypomniał historię organizowanej na facebook’u manifestacji przeciwko podwyżkom cen biletów komunikacji miejskiej w Warszawie. Akcja dotyczyła problemu, który dotykał bezpośrednio większości mieszkańców miasta, bez względu na ich światopogląd i preferencje polityczne. W Internecie chęć udziału w manifestacji zgłosiło około 50 tys. osób, ale przyszła na nią raptem kilkuosobowa garstka. Protesty przeciw ACTA i podwyżkom cen paliw miały taki sam charakter, jak owa nieudana manifestacja. Jak widać, od tamtego czasu coś się zmieniło. Najwyraźniej, została przekroczona granica cierpliwości i apatii społecznej, co źle wróży naszym władcom. Trzeba sobie uświadomić, że w naszym życiu społecznym pojawiło się zupełnie nowe zjawisko, które będzie już tylko narastać. Przypuszczam, że ludzie, którzy wzięli udział w tych protestach, nie będą już mieli żadnych zahamowań, by przyłączać się do następnych akcji protestacyjnych, pociągają za sobą innych. W ten sposób będzie powstawał efekt kuli śnieżnej. Takich protestów nie można przemilczeć w mediach, bo są zbyt widoczne w przestrzeni publicznej i mają zbyt duży zasięg;, władza nie może ich wpisać logikę rywalizacji i antagonizmów partyjnych, bo są całkowicie apolityczne; władza nie może ich też rozegrać tak, jak rozgrywała akcje protestacyjne związków zawodowych, napuszczając resztę społeczeństwa na manifestantów, bo problemy będące przyczyną tych protestów, w takim samym stopniu dotykają wszystkich poddanych. Reżim nieuchronnie będzie też dostarczał pretekstów do takich akcji protestacyjnych, co postaram się udowodnić.
Mam wrażenie, że mało kto zauważa, jak kryzys finansowy, kolonialno-kastowy system państwa i pojawiające się ostatnio protesty społeczne, a zwłaszcza ich specyfika, ograniczają naszym władcom pole manewru.
Z jednej strony PO ma tak silną władzę i pozycję polityczną, jakiej nie miała jeszcze żadna partia w historii III-ej RP, ale z drugiej musi się zmagać z konsekwencjami kryzysu światowego, dodatkowo potęgowanego przez rabunkowy, niewydolny i wyjątkowo kosztowny system naszego (naszego?) państwa. Oczywiście, najlepszym sposobem walki z kryzysem byłaby radykalna reforma systemu państwa : odbiurokratyzowanie państwa, radykalne uproszczenie systemu podatkowego, zwiększenie wolności gospodarczej, reforma systemu ubezpieczeń społecznych, reforma polskiego sądownictwa, racjonalizacja wydatków państwa itd. . Jednak rząd Tuska tych reform przeprowadzić nie może, bo naruszyłby interesy rodzimych kast uprzywilejowanych i obcych grup interesu od których jest zależny. Zatem jedynymi sposobami ratowania finansów państwa i „walki z kryzysem”, po które może sięgnąć ten rząd jest kreatywna księgowość, dalsze zadłużanie państwa, a przede wszystkim intensywne drenowanie kieszeni poddanych. To samo dotyczy oszczędności budżetowych, które także są realizowane naszym kosztem (zmiany w refundacji leków, podwyższanie wieku emerytalnego, likwidacja szkół, komisariatów policji, placówek służby zdrowia i pocztowych itd.). Tak na marginesie, taką samą politykę będzie musiała prowadzić każda formacja polityczna, mająca swe korzenie w kontrakcie okrągłego stołu, bo każda z nich ma takie same zależności wewnętrzne i zewnętrzne jak PO. Dlatego rozgrywki polityczne między SLD, PSL, Palikotem i różnymi wewnętrznymi frakcjami PO, choć pewnie są ciekawe, tak naprawdę są istotne tylko dla samych graczy i ich protektorów, bo decydują o podziale łupów. Dla nas poddanych, te rozgrywki nie mają większego znaczenia, bo to my i nasze pieniądze jesteśmy tym łupem, którym się dzielą nasi władcy.
Zatem, nasi władcy będą dostarczać powodów do kolejnych protestów społecznych, a te będą narastać, jeszcze bardziej ograniczając władzy pole manewru i wywierać na nią coraz większą presję oddolną, zwłaszcza że protest przeciw ACTA pokazał skuteczność takich działań społecznych. Tu należy się drobna uwaga. Co prawda Tusk pod presją ulicy formalnie wycofał się z porozumienia ACTA, ale z całą pewnością nie zrezygnuje z ocenzurowania Internetu. Nie zrezygnują z tego też jego ewentualni następcy z Partii Okrągłego Stołu i to bez względu na swoje obecne deklaracje w tej sprawie.
Skoro protesty przeciw porozumieniu ACTA miały tak olbrzymi zasięg i były tak skuteczne, to chyba warto się przyjrzeć ich uczestnikom. W manifestacjach uczestniczyła głównie młodzież, która z natury rzeczy jest bardziej skłonna do buntu, ma mniej do stracenia, a udział w antyrządowej manifestacji był dla niej bardzo często zupełnie nowym, ekscytującym doświadczeniem (byłem na manifestacji w Warszawie i słyszałem komentarze jej uczestników). Dlatego jestem przekonany, że będą się chętnie przyłączać do następnych manifestacji, a nawet sami je zwoływać za pomocą portali społecznościowych. Z drugiej jednak strony, ta młodzież dorastała w III RP i była wychowywana w duchu konformizmu, kosmopolityzmu, antypolonizmu i niepamięci historycznej. Ma słabe poczucie tożsamości wspólnotowej (narodowej), a przez to jest bardziej podatna na wpływy i manipulacje (dlatego na manifestacja jest tak mało symboli narodowych). To są właśnie ci słynni „młodzi, wykształceni z wielkich miast”, z których tak chętnie się naśmiewamy, a to oni mogą rozsadzić ten chory system państwa. Manifestacje, w których będą uczestniczyć ci młodzi ludzie, będą dla nich polem do integracji środowiskowej i budowania tożsamości wspólnotowej. Będą się tworzyć bardziej sformalizowane struktury społeczne i będą też pojawiać się nowi liderzy. Nasi władcy najwyraźniej mają tego świadomość i dlatego starają się przejąć kontrolę nad tymi procesami. Stąd właśnie taka wzmożona aktywność polityków (np. Palikot i eksponowanie przez niego „niezwykle istotnej” kwestii legalizacji miękkich narkotyków) i lewaków, którzy próbują się „przykleić” do tych protestów. Właśnie z tego powodu powinniśmy aktywnie uczestniczyć w tych protestach, a tym samym w procesach integracyjnych, które będą im towarzyszyć. Zabierajmy ze sobą na manifestacje biało-czerwone flagi, by czynnikiem integrującym dla młodzieży stała się polskość, a nie „trawka”, „europejskość”, czy „postępowość”, które będą oferować nasi władcy do spółki z lewakami. Pamiętajcie o tym, bo całkiem możliwe, że w czasie zbliżających się EURO 2012, o wiele ciekawsze rzeczy będą się działy na ulicach naszych miast, niż na stadionach.
Art.1 Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Art.4.1 Wladza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej nalezy do Narodu. Art.4.2 Naród sprawuje wladze przez swoich przedstawicieli lub bezposrednio. (Konstytucja RP)