Bez kategorii
Like

Wizyta księdza Bonieckiego w Opolu – czyli spotkanie z elitami intelektualnymi

13/02/2012
403 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Otrzymałem mailem. Warto poczytać jak szybko postępują postępy postępu

0



Na marginesie.
W związku z wizytą księdza Bonieckiego w Opolu.

W środę 8 lutego w Opolu odbyło się spotkanie z popularnym ostatnio księdzem Bonieckim. Spotkanie zgromadziło wielu opolan.. Przed rozpoczęciem sprzedawano książkę z felietonami księdza redaktora, rozdawano też bezpłatny numer Tygodnika Powszechnego. Taka udana promocja upadającego tygodnika.

Spotkanie odbyło się z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Zaczęłam się niepokoić, że może nie dojść do skutku, wszak są tęgie mrozy, a ksiądz jest już starszym człowiekiem…

Okazało się, że spóźnienie spowodowały… pyszne franciszkanskie pierozki, serwowane w jednym z opolskich barów.

Opóźnianie wszelakich spotkań, wydają się być nową modą pośród celebrytów, takie budowanie napięcia… jak u Hickoka…

W końcu je rozpoczęlismy, sążnistymi, nie mający końca brawami.

W swoim wystąpieniu ksiądz Boniecki skupił się głównie na grzechach Kościoła.

Jak sam określił, „że z troski o Jego Dobro”

I tak przez pierwsze pół godziny ksiądz opowiadał o swojej wielkiej przyjaźni z Papieżem Janem Pawłem II. Niekiedy miałam wrażenie, że z poważniejszymi sprawami, papież osobiście zgłaszał się do czcigodnego księdza. Ponadto, ksiądz stwierdził, że jednak nie wszystko papieżowi się udało. Bo nie udała się reforma Kurii Rzymskiej, czy częściowo naszego Episkopatu.

Dowiedziałam się również, że Tygodnik Powszechny był prekursorem pojednania polsko- niemieckiego Później zaś dołaczyli do tego czcigodni biskupi ze swym słynnym listem „ Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”

Drugim gorącym tematem okazał się grzech zaniechania hierarchii kościelnej jeżeli chodzi o wyjaśnienie molestowania nieletnich przez kapłanów. Jako przykład ksiądz Boniecki podał jedną z parafii, w której proboszcz dopuszczał się tego haniebnego czynu, wiedzieli o tym bezbronni w tej sytuacji parafianie. Jak sam powiadał „ pisały o tym gazety i nawet zajął się tym sąd” Jako redaktor Tygodnika, monitował u orynariusza miejsca, ale bezskutecznie. Bo hierarchia zwyczajnie nie chce zajmować się takimi rzeczami!

Inną rzeczą nad którą pochyliliśmy się podczas spotkania był ubiór księży. Bo oto kiedyś „ nie do pomyślenia” było publiczne pokazanie się księdza bez sutanny lub choćby bez koloratki!

A teraz, jesteśmy już bardziej tolerancyjni, nie gorszy nas kapłan bez stroju duchownego. Proszę spojrzeć, zawołał ksiądz prelegent, oto ksiadz doktor Marek Lis, prowadzący to spotkanie, przyszedł nawet bez koloratki! I nic się nie stało! Nagrodzony został obfitymi brawami „ za odwagę” jak wskazywał ksiądz Boniecki.

Tematem, który notabene zakończył moją przygodę z księdzem Bonieckim, był problem związków niesakramentalnych. Z sali padło bardzo ciekawe pytanie w tym temacie.

Ksiądz swoim zwyczajem wypomniał, że jest to przekroczenie Bożych Przykazań, ale….

Wszak człowiek jest istotą dalece niedoskonałą, każdy niejako ma prawo do szczęścia, on sam zna piękne pary nieskaramentalne, głęboko zatroskane o siebie nawazajem, czy o swoje dzieci. Jest grzech ( szkoda, że nim nie nazwany) i wytłumaczenie tegoż: Nie walczmy z nim, gdyż człowiek jako istota dalece niedoskonała, ma prawo do popełniania błędów, grzeszków czy wykroczeń… Liczy się tylko jego Dobro.

Wszak proszę państwa” Maryja z Józefem nie posiadali ślubu kościelnego”

Po tym stwierdzeniu, mój cierpliwy mąż rzucił krótkie „ wychodzimy” a to, jak znam życie, źle wrózy, więc ( z wielką niechęcią ) opuściłam zacne grono.

Czas na podsumowanie i wnioski. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy zgodzą się ze mną, szczególnie „ przybyła na to spotkanie elita intelektualna Opola” jak wyczytałam w którymś z komentarzy, ale spóbuję z pozycji nielubianego przez wielki świat „ mohera”

Na wstępie muszę powiedzieć, że ksiądz Boniecki należy do pogodnych, inteligentnych i niekiedy zabawnych osób.

Rozumiem te daleko idące hołdy oddawane przez miłośników pióra księdza Bonieckiego.

Po pierwsze: Dlaczego ksiądz kreuje się na męczennika za Prawdę?!

Kilka razy wychwyciłam nutkę krytyki wobec osoby prowincjała, zakazującego publicznych wystąpień księdza. Dlaczego tak trudno przychodzi księdzu wziąć odpowiedzialność za własne słowa czy czyny?

Doprawdy, zarzucanie mediom i innym nie nazwanym z imienia „ nieprzychylnym osobom” złośliwości czy chęci wyrządzenia mu krzywdy, jest śmieszne i niesprawiedliwe. Słyszeć takie skargi z ust bardzo dojrzałego człowieka?!

Po drugie: To ciągłe podpieranie się autorytetem i znajomością z papieżem JPII. Ciekawe, dlaczego ksiądz Boniecki nie odniósł się do publicznie stawianych mu zarzutów z czasów gdy pełniąc funkcję redaktora naczelnego „L’Osserwatore Romano” niewłaściwie i błędnie przetłumaczył słowa Jana Pawła II, podczas Jego wizyty w rzymskiej synagodze.

 

http://www.sanctus.pl/index.php?module=aktualnosci&grupa=&podgrupa=&strona=1&id=1479&kategoria=2

 

Padły tam znane słowa, że „ Zydzi są jak gdyby naszymi starszymi braćmi w wierze”

Ksiądz redaktor nie był łaskaw dodać papieskich słów„jak gdyby”

Sprawa jest ogólnie znana, ksiądz wielokrotnie proszony był o sprostowanie, czego nie uczynił po dzień dzisiejszy.

Po trzecie: Podczas spotkania dało się wyczuć krytykę hierarchii kościelnej. Czasami padały słowa nieprzystające do kapłana, pobłażliwe i złośliwe wobec hierarchów „ ot, nie nadawał się do niczego, więc poszedł w biskupstwo”

Za które prelegent otrzymał gromkie brawa! Niby niewinny żart? Czyżbym usłyszała tę fałszywą nutkę „ Wir sind kirsche”

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/My_jesteśmy_Kościołem

 

Obawiam się, że podważanie hierarchicznej struktury kościola, w dzisiejszym niejednoznacznym, pełnym nierozważnej czasami, demokracji w świecie, okazać się może bardzo groźne dla istnienia kościoła! I ogólnie ładu na świecie. Bo, jeżeli zdolni jesteśmy podwazyć dzieło samego Boga, to cóż stoi na przeszkodzie by zniszczyć każde inne dzieło?! Rodzinę, państwa itp.

Po czwarte: Rozmywanie nauczania kościoła z zakresu życia człowieka, jego sposobu budowania Dobra. Nie zawsze moje dobro, bywa dobrem bliźniego. Zauważamy grzech, ale już nie walczymy z nim. Wszak „mamy prawo do szczęścia”

Czy tak wychowana ( czy raczej wytresowana) młodzież zdolna będzie do wielkich czynów? Czy podoła trudom, niedogodnościom czy cierpieniu jakie napotka w życiu?!

Może wybierze łatwiejszą drogę na skróty?!

Po piate: O ile ksiądz okazał się być całkiem sympatycznym człowiekiem. Niestety fałszywym prorokiem, tak zebrani absolutnie nie przypadli mi do gustu. Z całym szacunkiem!

Bo nie ma mojej zgody na tak niebywały atak na osoby nie zgadzające się z wypowiedziami księdza. O ile głosy te mogły być wygłaszane w dość niezdarny sposób, to naprawdę nie był powód do wycia, krzyku, tupania czy wykrzykiwania niewybrednych uwag „ O, znowu kolejna wariatka z Radia Maryja” Zmuszona byłam siedzącym obok mnie paniom zwrócić uwagę, że „ ta mówiąca wariatka” jest dyrektorką szkoły, więc niekoniecznie jest „tą głupią i niewykształconą babą od Rydzyka”…

Kończąc, przytoczę kilka zdań z otrzymanego Tygodnika Powszechnego

Jego medialne imperium ( o. T. Rydzyka) stanęło w świetle jupiterów w ulubionej roli: jako ofiara dyskryminacji.

Sama telewizja ( Trwam) najprawdopodobnie przynosi duże straty przy wysokich kosztach i niewielkiej ogladalności rzędu 6 tysięcy osób.

Problemem nie są tylko paranoiczne poglądy polityczne współistniejące z przekazem religijnym.Problemem jest także roszczenie do religijnego monopolu”

( Niech trwa Trwam. Artur Sporniak)

Czyżby szanowna Redacja nie zdawała sobie sprawy, że sloganu imperium Rydzyka wespół ze sławnym majbachem używają środowiska jawnie wrogie religii i kościołowi?!

Załuję, że tygodnik posługujący się przymiotnikiem katolicki, korzysta z takich niegodziwych określeń..

Co do liczby oglądających, cóż rzec?!

Oto sześciotysięczna garstka telewidzów zdołała zdobyć ponad milion głosów poparcia. To się nazywa sukces! Uczcie się od nas Panie i Panowie!

Co do paranoi o którą nas oskarżacie, wypada powołać się na Księgę Mądrości:

Usta nieroztropnych mówić będą głupie rzeczy, a słowa mądrych na wadze będą ważone”

Powiem, że w mojej katolickiej ojczyźnie pragnęłabym dożyć czasów medialnego pluralizmu religijnego.

Podsumowując wczorajszą konferencję z udziałem księdza Bonieckiego.

Cieszę się, że w niej uczestniczyłam. Spostrzegłam jak wygląda dialog pomiędzy ludźmi uważających się za elitę społeczną a „niewykształconymi, starszymi i chorymi.” Widziałam pogrążanie się starszego, biednego człowieka, ciągle żądnego chwały i zaszczytów. Widziałam pewien niepokój, który istniał od zawsze, od czasów wypowiedzenia „ Non serviam!”

Obawiam się, że ksiądz Boniecki nie zna i nie modli się tą piękną modlitwą świętego Tomasza z Akwinu. Ubolewam nad tym.

 

„ Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary.

Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat

i przy każdej okazji.

Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.

Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym, rozumnym, lecz nie narzucającym się.

Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam,

ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.

Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.

Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich przybywa, a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.

Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchiwania ich.

Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć ale proszę cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.

Użycz mi chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.

Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy to jeden ze szczytów osiągnięć szatana.

Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.”

 

PS. W tym artykule, nie odniosę się do znanego w diecezji, obecnego i prowadzącego to spotkanie, krytyka filmowego, księdza doktora Marka Lisa.

Niestety, nie znam się na sztuce filmowej, a uśmiech w stylu Rudolfa Walentino to zbyt mało, by oceniać człowieka.

Marianna Kowalska

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758