Jak sobie „radziłem” w celi z rodakami.
Całą noc nie spałem. Bałem się, że zasnę i nie zdążę odebrać na czas śniadania. Poza tym tyle myśli kołatało mi się po głowie, że nie byłbym nawet w stanie zasnąć.
Było jeszcze całkowicie ciemno gdy usłyszałem jak do celi zbliża się wózek ze śniadaniem. Po chwili szczęknęły zasuwy zamków od drzwi. Byłem gotowy. Do celi weszło bez słowa trzech strażników. Założyłem kapcie i już miałem podbiec do drzwi gdy z ciemności rozległ się agresywny głos:
– Co k..wa "nowy" nie słyszysz? Rusz d…ę i za……aj po żarcie. Dajesz szybciusio!
Coś we mnie pękło. Zapomniałem, że mam odebrać śniadanie. Trzymałem właśnie w rękach jakiś fajansowy dzbanek na herbatę. Bez zastanowienia walnąłem tym dzbankiem w stół. Z całej siły. Rozpadł się na części, a mi w ręku zostało tylko uszko, z jakąś ostrą krawędzią. Gdzieś zniknął strach, a pojawiła się złość. Bez słowa, spokojnie podszedłem do łóżka na którym leżał malkontent. Przyłożyłem mu ostrze do szyi i wyszeptałem:
– Jakieś zastrzeżenia?
Nie wiem co zobaczył w moich oczach ale rozłożył ręce w geście bezbronności i powiedział:
– Spokojnie stary. Nie zrób głupstwa…
Niemieccy klawisze nie zareagowali. Jakby nic szczególnego się nie wydarzyło. Ktoś z więźniów wstał ze swojego łóżka i odebrał za mnie śniadanie. Klapa się zamknęła za strażnikami, emocje zaczęły opadać.Wróciłem do swojego łóżka. Wystraszony tym co zaszło. Dopiero teraz, pod kołdrą, do mnie dotarło co zrobiłem. Zaciągnąłem tę kołdrę aż po same uszy i czekałem. Była już późna godzina, słońce zaglądało przez okno do celi. Wszyscy nadal byli w swoich łóżkach. Ja bałem się nawet poruszyć i czekałem z trwogą na to co nastąpi. A nie miałem wątpliwości, że nastąpi. Około dziesiątej podniósł się Piotr, szef celi. Przeciągnął się i powiedział znudzonym głosem:
– Co to k..wa z rana było za zamieszanie? Nie mogłem spać.
– To ten "nowy" fikał – odezwały się oburzone głosy.
Piotr się podniósł wyżej:
– Słuchaj p……ny ulungu. Do Ciebie mówię. Jeszcze raz taki numer, a sam ci wyrwę głowę z dupy razem z kręgosłupem. Zrozumiałeś?
Skwapliwie pokiwałem głową szczęśliwy, że tak to się skończyło. Ale ciężkie dni dopiero mnie czekały. C.d.n…