Bez kategorii
Like

Wielka dyskryminacja pracowników przez Inspekcję Pracy

22/01/2013
646 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

W ramach „walki z kryzysem” zaczęła się wielka obława Państwowej Inspekcji Pracy na „nierzetelnych” pracodawców, którzy wynagradzają swoich pracowników nie tak jak chce PIP. To jedna z większych ostatnio akcji dyskryminacyjnych.

0


Państwowa Inspekcja Pracy rozpoczęła właśnie wielką obławę na "nierzetelnych" pracodawców. Inspektorzy sprawdzają zasadność "umów cywilnoprawnych" (zwanych przez lewactwo "śmieciowymi"), powołując się na przepisy, które w określonych sytuacjach nakazują zawrzeć umowę o pracę. Jeśli inspektor dojdzie do wniosku, że pracodawca celowo nie zawiera umowy o pracę, a jedynie o dzieło lub zlecenie, może na niego nałożyć mandat i zobowiązać go do tego, aby określonej osobie zmienił rodzaj umowy. Chodzi o walkę z plagą umów cywilno-prawnych. Paradoks polega jednak na tym, że to walka o dyskryminację.

Kto jest tym dyskryminowanym? Ano ci pracownicy, którzy nie chcą pracować na umowę o pracę. Ich bowiem – co ciekawe – nkt nie pyta o zdanie. A szkoda, bo to właśnie ci pracownicy są najbardziej poszkodowani w wyniku działań inspekcji. Wyobraźmy sobie, że pracodawca może kogoś zatrudnić i płacić mu pensję 2000 złotych. W wypadku umowy o pracę, pracownik dostaje "na rękę" niewiele ponad 1000 złotych, resztę pochłoną składki i podatek dochodowy. W wypadku umowy o dzieło kwota rośnie do 1820 zł, więc wybór jest prosty. Tym bardziej, że pracownik zatrudniony na umowę cywilnoprawną w firmie A może podpisać jeszcze drugą umowę z firmą B i mnożyć swoje dochody, co w przypadku umowy o pracę jest niemożliwe.

Działania PIP prowadzą więc do tego, że pracownik – wbrew woli własnej i woli pracodawcy – musi zawrzeć niekorzystną dla niego umowę i jeszcze do tego interesu dopłacić (składki, podatek, ubezpieczenie). Polska myśl inżynierii prawnej wymyśliła i z tej sytuacji rozwiązanie. Taki pracownik wypowiada potem umowę i zawiera ze swoim pracodawcą ponownie umowę o dzieło i sytuacja wraca do stanu poprzedniego (przy czym pracodawca musi jeszcze zapłącić mandat nałożony przez PIP, albo odwołać się do sądu – w obu przypadkach jest to strata czasu). To wszystko to oczywiście jawna i bandycka dyskryminacja tych, którzy nie chcą pracować na stałych umowach. Gdzie są wszyscy, którzy na codzień wycierają sobie gęby frazesami o walce z dyskryminacją, o "prawach pracowniczych" itp.? Gdzie jest pan Piotr Duda i jego związkowcy? Nie przeszkadza wam tak jawne gwałcenie dóbr i woli pracowników? Nie przeszkadza wam, że ludzie są zmuszani do zawierania niekorzystnych dla nich umów?

Z ustaw budżetowych na ten rok i poprzednie dowiedziałem się, że PIP kosztuje nas podatników trochę mniej niż 300 milionów złotych rocznie. Za te pieniądze prowadzi akcję przeszkadzania przedsiębiorcom i dyskryminowania pracobiorców. Inspekcję Pracy należy oczywiście natychmiast zlikwidować – podobnie jak wszelkie inne instytucje, które szkodzą w rozwoju firm. Zlikwidować trzeba również przepisy, które te instytucje egzekwują. Bo jedyny ich skutek to utrudnianie nam życia.

Trzeba sobie powiedzieć jasno: kryzys gospodarczy w Polsce jest jeszcze względnie łagodny, a bezrobocie względnie niskie nie dzięki przepisom egzekwowanym przez PIP tylko dzięki temu, że te przepisy nie są przestrzegane.

I bardzo dobrze.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758