List Tomasz (ksywa „dziennikarz”) oznajmił urbi et orbi, że wiedział o planowanych rozróbach kiboli. Z kół zbliżonych do.
Miałem okazję wysłuchać „na żywo” dzisiejszej wypowiedzi tego pana. Wiele mediów zamieściło stenogram z audycji Dominiki W. (ksywa „dziennikarka”). W stacji TOK FM (ksywa „radio informacyjne”).
Mamy wybór – albo Tomasz Lis kłamie mówiąc o swojej wiedzy o planowanych rozróbach albo prawdą jest, że Platforma świadomie doprowadziła do kibolskiej rozróby by ją politycznie wykorzystać przeciwko PiS. Innego wyboru nie ma.
Decyzja pani HGW, krytykowana nawet przez rosyjskie media, nie dziwi. Jeśli PO wiedziała o miejscu i czasie tobolskiej rozróby i nie zrobiła z tym nic, to wiemy, że była gotowa doprowadzić do rozlewu krwi dla własnych celów politycznych. Czy może być coś bardziej haniebnego? Twierdzę, że morderstwo w Łodzi było inspirowane dokładnie takimi samymi pobudkami.
Należy zauważyć, że Policja po prostu odpuściła. Widzieliśmy jak nagle zaczęły się bandyckie akcje kiboli. Dlaczego Policja nie reagowała od razu? Czyżby miała polecenie? Jeśli tak, to czyje? Jeśli nie, to dlaczego nie reagowała na gorąco? Kiboli nie było wielu. W zasadzie garstka, którą można było spacyfikować szybciej niż gotuje się szparag. Dziś zresztą usłyszałem całkiem sensowne pytanie – jak to się stało, że Policja po prostu zniknęła zamiast otoczyć szczelnym szpalerem pochód Rosjan? Odpowiedź może być tylko jedna – komuś zależało na wywołaniu jatki. Komu?
Wrocław. Bandycka napaść rosyjskich kiboli na polskich stewardów nie spowodowała telefonu Tuska na Kreml. Po Warszawie Putin zadzwonił do Tuska. Akurat go rozumiem. Już parę lat wcześniej dostał glejt od Sarkozy’ego. „Rosja ma prawo bronić swoich obywateli poza terenem Rosji”. Te słowa padły w czasie wojny gruzińskiej. Amen.
Tomasz Lis (zakładając, że nie kłamie), mając wiedzę o planowanych rozróbach na długo przed nimi, miał obowiązek podnieść larum. Miał ku temu wiele okazji. Ze swoją wiedzą nie zrobił nic. Wpisał się w scenariusz „wszystkiemu jest winien PiS”. Jeśli skłamał, to … żal mi jego wielbicieli. I tych, którzy pod nim służyli wczoraj i służą dziś. Trudno bowiem wyzbyć się pytania czy Tomasz Lis jest kłamcą czy świadomym kreatorem warszawskiej jatki, służącej jego politycznym idolom z ich inspiracji? Jeśli mówi prawdę, to mamy dowód na świadome działanie Platformy, gotowej wykreować nawet zbrodnię byleby utrzymać się przy żłobie. Brak reakcji na patologiczne działania Sawickiego, ministra w rządzie Donalda Tuska, nakazuje mówić, że Platforma, dla władzy, jest gotowa dopuścić się każdej patologii. A nawet zbrodni stanu. To pachnie szafotem, panie Tusk. Czuje pan?