Bez kategorii
Like

Wieczór operowy VI – polonica

09/12/2012
431 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Polskie motywy i ślady w operze światowej

0


Dziś kilka ciekawostek związanych z Polską, polską kulturą i muzyką w światowej literaturze operowej. Na początek dwa najbardziej znane tańce polskie – polonez i mazur, czy też jego potomek mazurek. A jeśli polonez i mazur, to opera… rosyjska. W żadnym innym kraju, chyba nawet w Polsce, nie powstało tyle operowych polonezów, co w Rosji.

Jeden z najsłynniejszych pochodzi z trzeciego aktu pięknej opery Piotra Czajkowskiego "Eugeniusz Oniegin." Wielki bal w Petersburgu rozpoczyna oczywiście polonez. Warto dodać, że w drugim akcie tej opery słyszymy również mazurka.

 

Polonez z trzeciego aktu opery „Eugeniusz Oniegin” („Евгений Онегин”, 1879) Piotra Czajkowskiego w wykonaniu Baletu Teatru Bolszoj

 

 

Polonez w "Eugeniuszu Onieginie" jest tańcem polskiego pochodzenia, ale tańczony jest przez Rosjan na rosyjskim balu, zgodnie ze zwyczajem tamtych czasów. Natomiast w następnych dwóch operach rosyjskich, których fragmenty zobaczymy, wprowadza on motyw polski i jest tańczony przez Polaków. Oczywiście zawsze są oni czarnymi charakterami.

Słynna opera Michaiła Glinki "Życie za cara" uważana jest za pierwszą rosyjską operę narodową. W Polsce wykonywana jest rzadko. Nic dziwnego – jest mocno antypolska. Opowiada dzieje dzielnego wieśniaka, Iwana Susanina, który w czasach wielkiej smuty oddaje życie za nowo wybranego cara Michała Romanowa, wyprowadzając w pole oddział szukających go polskich żołnierzy.

Paradoksem jest, że jednymi z najpopularniejszych i najczęściej wykonywanych fragmentów tej opery są tańce polskie z drugiego aktu. W tym akcie widać wpływy opery francuskiej, w której popularne były długie wstawki baletowe.

Polski bal. Polacy świętują swoje zwycięstwa nad Rosjanami. Tańczą poloneza, krakowiaka (!), walca (!!) i mazura. Nagle przychodzi wiadomość o wyborze na cara Michała Romanowa. Polacy przysięgają go pokonać.

Fragment, który przedstawię, pochodzi z przedstawienia z 1979 roku, a więc z czasów radzieckich. Nie zdziwcie się więc, że posłaniec nie wspomni ani słowem o carze. Opera "Życie za cara" nie miała oczywiście racji bytu w sowieckim teatrze. Z drugiej strony działo Glinki było zbyt popularne, żeby po prostu o nim zapomnieć. W związku z tym zmieniono tytuł na "Iwan Susanin" (czy raczej wrócono do pierwotnie planowanego tytułu) oraz usunięto wzmianki o carze. Michała Romanowa zastąpił Kuźma Minin, jeden z przywódców antypolskiego powstania.

Moim zdaniem warto zobaczyć, jak Rosjanie interpretują polskie tańce. Wygląda to dla nas dość egzotycznie, bo zarówno w kostiumach, jak wykonaniu mieszają się elementy polskie z obcymi.

Klip, który wybrałam, jest fragmentem pełnego przedstawienia dostępnego na youtube. Niestety jest ono pocięte dość niefortunnie, więc początek poloneza jest

poprzednim klipie, zaś koniec mazura

następnym.

Poniższy klip zaczyna się drugą częścią poloneza, potem jest krakowiak – od 1:42, walc – od 7:12 i mazur – od 13:03.

 

Fragment drugiego aktu opery „Iwan Susanin” („Иван Сусанин”, 1836) Michała Glinki w wykonaniu zespołu Teatru Bolszoj w Moskwie.

 

 

"Borys Godunow" Modesta Musorgskiego, opowiada o wydarzeniach z tego samego okresu, choć o kilka lat wcześniejszych. Carem jest Borys Godunow, który, jak głoszą plotki, nakazał zgładzić carewicza Dymitra, syna Iwana Groźnego. Pojawia się człowiek, który głosi, że jest cudownie ocalonym Dymitrem. Szuka on pomocy w Polsce. Akt drugi opery rozgrywa się na dworze Mniszchów, którzy chcą wykorzystać Dymitra Samozwańca do zdobycia władzy w Rosji i narzucenia jej katolicyzmu. Naturalnie w akcie tym mamy poloneza, ale ja wybrałam inną scenę – duet Maryny Mniszchówny i Dymitra Samozwańca. Maryna to piękna i przebiegła kobieta. Najpierw wabi Dymitra, a potem odrzuca jego zaloty, mówiąc, że poślubi go jedynie, jeśli zostanie carem. Wzburzony Dymitr przysięga, że wyruszy zdobyć tron. Wtedy Maryna wyznaje mu miłość.

 

Марина
О, царевич, умоляю,
о, не кляни меня за речи злые.
Не укором, не насмешкой,
но чистой любовью звучат они,
жаждой славы твоей, жаждой величья
звучат в тиши ночной,
мой милый, о, мой коханый,
не изменит твоя Марина!
Забудь, о забудь о ней,
забудь о любви своей,
скорей, скорей на царский престол!

Самозванец
Марина! Адскую муку души моей
не растравляй любовью притворной!

Марина
Люблю, тебя, мой коханый!
Мой повелитель!

Самозванец
О, повтори, повтори, Марина!
О, не дай остыть наслажденью,
дай душе отраду, моя чаровница,
жизнь моя!

Марина
Царь мой!

Самозванец
Встань, царица моя ненаглядная!
Обними ты желанного, встань, обними!

Марина
О, как сердце моё оживил ты,
повелитель мой!

Паны
Виват! Виват! Виват! Виват!

Maryna
Och, carewiczu, błagam cię,
nie gniewaj się za to, co powiedziałam.
Nie chciałam cię obrazić ani wyśmiać.
Kierowała mną czysta miłość.
Pragnę dla ciebie chwały i potęgi.
Moje życzenia brzmią w nocnej ciszy.
Mój miły, mój kochany,
nie zmieni się twoja Maryna!
Zapomnij, zapomnij o niej,
zapomnij o swojej ukochanej,
pospiesz, pospiesz objąć tron!

Samozwaniec
Maryno! Nie dręcz mojej duszy
udając miłość do mnie!

Maryna
Kocham cię, najdroższy!
Mój władco!

Samozwaniec
O, powtórz, powtórz, Maryno!
O, niech trwa moja radość,
pozwól mi się cieszyć,
moja czarodziejko, życie moje!

Maryna
Mój carze!

Samozwaniec
Wstań, moja ukochana caryco!
Pragnę cię objąć!

Maryna.
Moje serce bije dla ciebie,
mój władco!

Polscy panowie
Wiwat! Wiwat! Wiwat! Wiwat!

 

Irina Archipowa i Wladislaw Pianko w duecie Maryny i Dymitra z opery „Borys Godunow” ("Борис Годунов", 1874) Modesta Musorgskiego

 

 

Przenieśmy się na zachód Europy, gdzie chyba lubią nas trochę bardziej 🙂 Giuseppe Verdi napisał w życiu tylko dwie opery komiczne. Jedną z nich jest jego ostatnia opera – "Falstaff", uważana za arcydzieło i znana dość dobrze, choć nie ciesząca się taką popularnością jak "Rigoletto", "Don Carlos" czy "Traviata." Mało kto zna jednak "Dzień panowania", drugą operę w dorobku kompozytora, której fiasko prawdopodobnie przyczyniło się do jego niechęci do oper komicznych. Szkoda, bo moim zdaniem jest to opera urocza, no i związana z Polską. Jej pełny tytuł to "Un giorno di regno, ossia il finto Stanislao", czyli "Dzień panowania albo fałszywy Stanisław", a tytułowy Stanisław to nie kto inny jak król Stanisław Leszczyński, a raczej podający się za niego oficer.

Jest rok 1733. Stanisław Leszczyński, który do tej pory przebywał we Francji, wyruszył do Polski, by odzyskać tron. Jego podróż musi pozostać tajemnicą, więc poprosił francuskiego oficera, kawalera Belfiore, by przez krótki czas udawał go podczas wizyty u barona Kelbara. Oczywiście doprowadzi to do wielu zabawnych sytuacji, a zakończy się szczęśliwie – podwójnym weselem.

Oto aria kawalera Belfiore z pierwszego aktu. Kawaler zastanawia się, co by pomyśleli jego znajomi, gdyby ujrzeli go w roli króla.

 

Cavaliere
(Compagnoni di Parigi,
Che si matto mi tenete,
Qua venite e decidete
Se v’e an saggio al par di me.
L’ufficiaI piu dissipato
Dell’intero reggimento
Prese l’aria in un momento
Di filosofo e di re.)

Finche con voi soggiorno,
Signori, io vel ridico,
Come privato e amico
M’avete da trattar.

Verra pur troppo il giorno
De’ miei pensier piu gravi;
Pur troppo in me degli avi
Lo scettro ha da pesar.

Gli Altri
Sire, a voi siamo intorno
Pieni di meraviglia:
In quell’auguste ciglia
L’anima bella appar.

Kawaler
(Moi paryscy towarzysze,
którzy uważacie mnie za wariata,
gdybyście tu byli, przekonalibyście się,
że nie ma mędrszego ode mnie.
Największy nicpoń
w całym pułku
w jednej chwili przybrał postać
filozofa i króla.)

Powtórzę, panowie,
że podczas mojego pobytu tutaj
macie mnie traktować
jak znajomego i przyjaciela.

Już wkrótce nadejdzie dzień,
kiedy zajmę się ważniejszymi sprawami.
Już wkrótce zaciąży mi
berło moich poprzedników.

Inni
Panie, wszyscy dookoła ciebie
są pełni zachwytu.
W twej dostojnej osobie
mieszka piękna dusza.

 

Guido Loconsolo śpiewa arię „Compagnoni di Parigi …Verrà purtroppo il giorno” z opery „Dzień panowania, czyli fałszywy Stanisław” („Un giorno di regno, ossia il finto Stanislao”, 1840) Giuseppe Verdiego

 

 

Włoch Arrigo Boito wplótł do swojej jedynej ukończonej opery melodie polskie z prostego powodu – jego matka, Józefina Radolińska, była polską hrabiną, zaś on sam odwiedził kiedyś Polskę. Boito był przede wszystkim librecistą – napisał między innymi libretta do dwóch ostatnich oper Verdiego – "Otella" i wspomnianego wcześniej "Falstaffa", a także do "Giocondy" Amilcare Ponchiellego według dramatu Wiktora Hugo.

 "Mefistofeles" jest adaptacją "Fausta" Goethego. Oczywiście libretto napisał sam Boito. Jak wspomniałam wcześniej, w operze pojawiają się polskie motywy muzyczne, w tym oberek w pierwszym akcie. Nie znalazłam jednak wystarczająco atrakcyjnego klipu z tym fragmentem, więc proponuję coś innego – arię Mefistofelesa w wykonaniu chyba najlepszego obecnie wykonawcy tej roli, Amerykanina Samuela Ramey.

 

Son lo Spirito
Che nega sempre, tutto;
L’astro, il fior.
Il mio ghingno e la mia bega
Turbano gli ozi al Creator.
Voglio il Nulla e del Creato
La ruina universal,
E’ atmosfera mia,
E’ atmostera mia vital,
Ciò che chiamasi,
Ciò che chiamasi peccato,
Morte e Mal.
Rido e avvento questa sillaba:
"No!"
Struggo, tento, ruggo, sibilo:
"No!"
Mordo, invischio,
Struggo, tento, ruggo, sibilo:
Fischio! Fischio! Fischio!
Parte son d’una latebra
Del gran tutto: Oscurità.
Son figliuol della Tenebra
Che Tenebra tornerà.
S’or la luce usurpa e afferra
Il mio scettro a ribellion,
Poco andrà,
Poco andrà la sua tenzon:
V’è sul Sol,
V’è sul Sole e sulla Terra,
Distruzion!
Rido e avvento questa sillaba:
"No!" ecc.

Jestem duchem,
Który wszystkiemu przeczy;
Gwiazdom i kwiatom.
Moje kłótnie i niezgoda
Zakłócają spokój Stwórcy.
Pragnę pustki i zniszczenia
Wszelkiego stworzenia.
Tylko tym żyję,
Tylko tym żyję i oddycham!
Tym, co zwie się,
Tym, co zwie się grzechem,
Śmiercią i złem!
W moim śmiechu brzmi jedna sylaba:
„Nie."
Niszczę, kuszę, ryczę, syczę:
"Nie".
Kąsam, zwodzę,
Niszczę, kuszę, ryczę, syczę, drwię.
Gwiżdżę! Gwiżdżę! Gwiżdżę!
Jestem częścią tajemnego miejsca
Potężnej Całości: Ciemności.
Syn cieni,
Do cieni powrócę.
Teraz światłość odbiera mi berło
W zuchwałym buncie.
Nie potrwa długo,
Nie potrwa długo ten pojedynek:
Zawisło nad Słońcem,
Zawisło nad Słońcem i Ziemią
Zniszczenie!
W moim śmiechu brzmi jedna sylaba:
"Nie!" itd.

 

Samuel Ramey śpiewa arię Mefistofelesa „Son lo spirito che nega” z opery „Mefistofeles” („Mefistofele”, 1868) Arrigo Boito

 

 

Teraz sympatyczna ciekawostka. Zarzuela to coś w rodzaju hiszpańskiej operetki. Jedną z popularniejszych jest „Luisa Fernanda”  Federico Moreno Torroby. Opowiada o miłosnych perypetiach na tle zawirowań politycznych w drugiej połowie XIX wieku. "Mazurca de las sombrillas", czyli "Mazurek z parasolkami" z tej zarzueli pokaże nam, jak daleko rozprzestrzenił się ten polski taniec, jednocześnie mocno odchodząc od swoich źródeł.

Młode panny, które przyszły odwiedzić kościół św. Antoniego, żeby poprosić świętego o dobrych narzeczonych, flirtują z napotkanymi na ulicy kawalerami.

 

Mazurca de las sombrillas z zarzueli „Luisa Fernanda” (1932) Federico Moreno Torroby w wykonaniu zespołu Teatro Real w Madrycie

 

Na koniec, dla porównania, polski mazur. Oczywiście Moniuszki!

 

Mazur z opery „Halka” (1858) Stanisława Moniuszki w wykonaniu baletu Teatru Wielkiego w Warszawie

 

Zapraszam za tydzień!

 

 

0

babcia weatherwax

Przed uczta potrzeba dom oczyscic z smieci

41 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758