Niedzielny wieczór, chciałoby się usiąść i zrelaksować… Włączam telewizor, przełączam kolejne kanały – niemądry serial, słaby film, głupi kabaret, durny reality show…
Na szczęście jest internet i internauci, którzy za darmo i zapewne po piracku wrzucą to, czego za abonament w telewizji publicznej nie kupisz. I nie mówię tu jedynie o prawdziwych, niezmanipulowanych informacjach. Prawda jest bardzo ważna, ale człowiek, a więc i całe społeczeństwo, do życia potrzebuje czegoś więcej. Boli mnie, że Polakom odmawia się nie tylko prawa do prawdy, ale i do piękna. Nasza kultura ma być płaska, prostacka i głupia. Postanowiłam więc zaprezentować mój własny coniedzielny wieczorek kulturalny, a dokładniej – operowy. Bezczelnie kopiując patent teloka będę zamieszczać klipy z Youtube z krótkim omówieniem, streszczeniem, a czasem tłumaczeniem. Proszę nie obrażać się na jakość tłumaczeń, które będą koślawe, bo poetką nie jestem, ale w miarę możliwości wierne.
Od razu uprzedzam – znawczynią muzyki też nie jestem. Trudno mi nawet nazwać się melomanką, bo prawdziwy meloman kojarzy mi się z człowiekiem, który po trzech taktach odróżnia Strawińskiego od Szostakowicza, a to zdecydowanie przerasta moje zdolności i moje wykształcenie. Po prostu lubię operę – i to nie każdą, bo co z tego, że „Don Giovanniego” potrafię śpiewać – bardzo fałszywie – na wyrywki, skoro nigdy nie zdołałam wysłuchać chociaż jednego aktu Wagnera bez popadnięcia w drzemkę.
Zacznijmy więc od tego, od czego wielu zaczęło miłą znajomość z operą. Pamiętacie Trzech Tenorów? Sławni śpiewacy, dwaj Hiszpanie – Jose Carreras i Placido Domingo oraz Włoch Luciano Pavarotti, zostali poproszeni o uświetnienie swoim występem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, rozgrywanych we Włoszech w 1990 roku. Koncert, złożony z popularnych arii i piosenek, odniósł ogromny sukces i zapoczątkował serię wspólnych występów trzech panów. Ale dlaczego właśnie ich zaproszono? Posłuchajcie ich popisowych arii z trzech przedstawień operowych i oceńcie sami, czy słusznie okrzyknięto ich najwybitniejszymi tenorami swoich czasów.
Pierwszy – Jose Carreras w arii „Nessun dorma”. Kiedyś usłyszałam w telewizji tę arię w jego wykonaniu. Tak mnie zachwyciła, że zaczęłam słuchać Programu II PR, mając nadzieję, że kiedyś ją puszczą i usłyszę ją ponownie. Dziękuję, panie Carreras!
„Turandot”, ostatnia opera Pucciniego, ukończona już po jego śmierci w 1924 roku, to baśń, rozgrywająca się w Chinach. Każdy, kto stara się o rękę pięknej i okrutnej księżniczki Turandot musi odgadnąć trzy zadane przez nią zagadki. Jeśli mu się nie uda, traci życie. Wielu już zginęło, ale w końcu zjawił się tajemniczy przybysz, który zgadł wszystkie zagadki. Widząc smutek księżniczki, dał jej jeszcze jedną szansę – jeśli do rana odgadnie jego imię, nie musi wychodzić za niego. Księżniczka, grożąc swym poddanym śmiercią, nakazuje im odkryć imię nieznajomego. Dopóki to się nie stanie, nikomu nie wolno zasnąć.
Tekst arii i jej tłumaczenie na język polski z Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Nessun_dorma
Calaf: Nessun dorma! Nessun dorma! Ma il mio mistero è chiuso in me,
Le donne:
Calaf: |
Kalaf: Niechaj nikt nie śpi! Niechaj nikt nie śpi! Lecz moja tajemnica jest zamknięta we mnie,
Chór:
Kalaf: |
Jose Carreras śpiewa arię Kalafa „Nessun dorma” z opery „Turandot” (1926) Giacomo Pucciniego:
Czas na Placido Domingo.Oto nagranie ze sławnego przedstawienia „Toski”, wykonywanego w miejscach, gdzie toczy się akcja opery oraz o tych samych porach dnia i transmitowanego na żywo na cały świat. Warto było wstać o piątej rano, żeby ujrzeć i usłyszeć Cavaradossiego żegnającego się z życiem na tarasach Zamku Św. Anioła w Rzymie.
To również Puccini, ale wcześniejsza opera. Akcja „Toski” rozgrywa się w 1800 roku. Znowu człowiek, który czeka na świt, ale jego serce przepełnia rozpacz, a nie nadzieja. Malarz Cavaradossi udzielił schronienia zbiegłemu więźniowi, oskarżonemu o zdradę stanu. Schwytany i skazany na śmierć oczekuje na egzekucję, która ma nastąpić o świcie. Wspomina piękne chwile spędzone z ukochaną Toską.
E lucevan le stelle … O! dolci baci, o languide carezze, |
Gwiazdy lśniły, O! Słodkie pocałunki, o leniwe pieszczoty, |
Placido Domingo śpiewa arię Cavaradossiego „E lucevan le stelle” z opery „Tosca” (1900) Giacomo Pucciniego:
Ostatni i najsławniejszy z całej trójki, wspaniały Luciano Pavarotti.
Ponoć młody Puccini zainteresował się operą po obejrzeniu przedstawienia „Aidy”, monumentalnej, dziejącej się w starożytnym Egipcie, opery Verdiego. Popisowa aria „Celeste Aida” znajduje się na samym początku pierwszego aktu. Radames, młody wojownik, ma nadzieję, że otrzyma pozycję głównodowodzącego armią w wojnie z Etiopią. Marzy o wojennej chwale oraz o miłości Aidy, etiopskiej niewolnicy. Niestety nie zdaje sobie sprawy z tego, że zakochała się w nim córka faraona, ani z tego, że Aida w rzeczywistości jest córką króla Etiopii.
Se quel guerrier io fossi!
Celeste Aïda, forma divina, |
Gdybym to ja był tym wojownikiem! Niebiańska Aido, boska postaci, |
Luciano Pavarotti śpiewa arię Radamesa „Celeste Aida” z opery „Aida” (1871) Giuseppe Verdiego:
I na koniec wszyscy trzej panowie na koncercie Trzech Tenorów w 1994 roku. Wspólne wykonanie dwóch przebojów operowych – arii „La donna e mobile” z „Rigoletta” oraz duetu „Libiamo ne’ lieti calici” z „Traviaty”.
Książę Mantui to hulaka i kobieciarz. Choć zmienia kochanki jak rękawiczki, głosi, że to kobiety z są niestałe z natury.
La donna è mobile. Refren È sempre misero Refren |
Kobieta zmienną jest. Refren
Zawsze jest nieszczęśliwy Refren
|
Paryż, połowa XIX wieku. Na przyjęciu wydanym przez piękną kurtyzanę Violettę Valery zjawia się zakochany w niej Alfred. Próbuje ją przekonać, że warto żyć miłością, ale Violetta, która przeżyła liczne rozczarowania, wierzy tylko w zabawę i chwilowe zapomnienie. Co ciekawe, duet mężczyzny i kobiety (tenora i sopranu) wykonują tu trzej panowie.
Alfredo: Coro:
Violetta: Coro: Violetta: Alfredo: Violetta: Alfredo: Tutti: |
Alfred: Chór: Violetta: Chór: Violetta: Alfred: Violetta: Alfred: Razem: |
Trzej Tenorzy śpiewają arię Księcia Mantui „La donna e mobile” z opery „Rigoletto” (1851) oraz duet Alfreda i Violetty „Libiamo ne’ lieti calici” z opery „Traviata” (1853) Giuseppe Verdiego:
I jeszcze humorystyczny bonus – końcówka duetu "Libiamo" w wykonaniu Jacka Laszczkowskiego, który jest zarówno tenorem jak i sopranistą:
Zapraszam za tydzień!