Bez kategorii
Like

…więcej szkód, jak pożytku, czyli „Euro-Gold”?…

19/08/2012
536 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

…panowie Jűrgen Habermas, Peter Bofinger i Julian Nida-Rűmelin, to nie są osoby, których opinie można zlekceważyć.

0


…Pierwszy jest socjologiem zajmującym się zjawiskiem demokracji i jednocześnie najwybitniejszym filozofem europejskim, drugi jest ekonomistą, a trzeci – podobnie jak Jűrgen Habermas, filozofem. W dniu 4 sierpnia tego roku opublikowali owi panowie w wysokonakładowym konserwatywnym dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung ukazującym się we Frankfurcie nad Menem, artykuł zatytułowany ( w wolnym przekładzie ) – „Zmiany dla Europy – Sprzeciw wobec demokracji fasadowej”. ..

…artykuł ten natychmiast zauważyły i powieliły media w całej Europie, poczynając od Wielkiej Brytanii, a kończąc na mediach serbskich i słowackich, poruszając wszystkich zainteresowanych losem oraz przyszłością Unii Europejskiej i strefy walutowej euro. Także prasa w Polsce nie pominęła milczeniem artykułu z Frankfurter Allgemeine Zeitung. Jego skróconą wersję opublikowała Gazeta Wyborcza w niedzielnym wydaniu (18-19 sierpnia 2012) pod wielce – moim zdaniem – trafnym tytułem: „Habermas: uratujemy EUropę!” i jeszcze bardziej trafnymi podtytułami – „Musimy stworzyć unię polityczną. Najpierw konwent, potem nowa konstytucja. Jeśli tego nie zrobimy, Stary Kontynent wypisze się ze światowej historii”…

…nie czuję się wystarczająco kompetentny, aby podejmować już teraz polemikę z niektórymi tezami i propozycjami zawartymi w przywołanym artykule, zawierającym, bądź co bądź, wnikliwe przemyślenia, aż trzech wybitnych i uznanych filozofów, uważam jednak, że – czy to się komuś będzie podobać, czy też nie – to, co mieli do powiedzenia Europie panowie Jűrgen Habermas, Peter Bofinger i Julian Nida-Rűmelin dość gruntownie powinno zmienić punkt widzenia elit politycznych na Unię Europejską, strefę euro, a szerzej na rzeczywistość całego europejskiego kontynentu i jego przyszłość, „osadzanie” się Europy w nowoczesnym, dynamicznie zmieniającym się świecie sprzecznych interesów politycznych i równie sprzecznych licznych interesów gospodarczych i podziale rynków. Krótko mówiąc, „osadzenie” się Europy i to perspektywicznie korzystnie w tym theatrum mundi, którego Europa jest, niestety, zarazem widzem jak i aktorem…

… „kryzys strefy euro jest świadectwem klęski polityki niepatrzącej w przyszłość” piszą z przekonaniem Jűrgen Habermas, Peter Bofinger i Julian Nida-Rűmelin i kilka akapitów dalej dodają, że „Tylko zjednoczona politycznie Europa ma szanse odwrócić zaawansowany już proces przekształcania się demokracji obywatelskiej państwa socjalnego w demokrację fasadową podporządkowaną wymaganiom rynku”. I, aby skończyć z cytowaniem, jeszcze jedna opinia autorów: „ Nie wolno tworzyć skomplikowanych i nieprzejrzystych konstrukcji po to tylko, aby zadowolić rynki. Rządy nie mogą milczeć, gdy ich obywatelom narzuca się scentralizowaną, konstytuującą się ponad ich głowami egzekutywę. Obywatele muszą zabrać głos”…

…przywołane opinie wybitnych autorów, w pełni potwierdzają to wszystko, co od kilku już lat pisałem na temat Unii Europejskiej, Europy jako kontynentu wpisującego się w globalny system, w sprawie strefy euro i waluty euro, a także na temat europejskich elit politycznych, którym zarzucałem – zarzut w pełni podtrzymuję – brak wyobraźni, brak chęci nauczenia się spoglądania w przyszłość i przede wszystkim brak determinacji w oderwaniu się od wszelkich już dawno temu skompromitowanych paradygmatów politycznych. Żyjemy w XXI wieku, a właściwie już, w wielu obszarach, na progu wieku XXII i najwyższy czas, aby sposób myślenia o otaczającej nas rzeczywistości, przestawić na szersze, znacznie szersze tory. Jeżeli tego politycy i rządy nie dokonają, to „Stary Kontynent wypisze się ze światowej historii”…

…na dowód wystarczy przytoczyć tylko to, że według zapowiedzi zawartych w Traktacie Lizbońskim, Unia Europejska miała w okresie do roku 2010 przekształcić się w najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata, gospodarkę opartą na wiedzy. Mamy rok 2012, za cztery miesiące powitamy rok 2013, a Unia Europejska przekształca się, ale w obszar wielkiego kryzysu gospodarczego, społecznego, oraz w gruncie rzeczy politycznego, ponieważ kolejne, a było ich sporo, tak zwane szczyty unijne nie przyniosły niczego, co dawałoby chociażby minimalną nadzieję na poprawę sytuacji państw i obywateli. Nadzieję na to, że Unia Europejska i rządy państw jej uczestników, zdobędą się na zmianę orientacji, że wyzwolą się spod kurateli banków i finansjery, które teraz wbrew żywotnym interesom i Unii Europejskiej i strefy euro, skutecznie wyręczają politykę, prowadząc Europę prostą drogą do gigantycznej katastrofy…

… jeżeli politycy i rządy państw europejskich tego nie zrozumieją i nie zmienią swojej „polityki”, to „Stary Kontynent wypisze się ze światowej historii”. Na razie, z Unią Europejską jest tak, że można zaryzykować powiedzenie „więcej szkód, jak pożytku, czyli „Euro-Gold” – a to oznacza ogromne zadłużenia państw, rozwalone w tych państwach systemy socjalne, bezrobocie dotykające dziesiątków milionów obywateli w całej Unii Europejskiej, wielce prawdopodobne bankructwa kiedyś kwitnących państw, oraz płynące z Brukseli i głównie z Berlina obiecanki, obiecanki, że jeśli (… ) to będzie dobrze. Skąd my to znamy?…

…z mediów. Dobrze więc radzę domorosłym politykom unijnym, także naszym politykom-amatorom, jeżeli nie zapomnieli jeszcze umiejętności czytania, aby przeczytali esej Jűrgena Habermasa, Petera Bofingera i Juliana Nidę-Rűmelina i spróbowali to, co owi trzej panowie napisali, przeczytać i zrozumieć…

… uratujemy EUropę?…

(19 sierpnia 2012 roku 4.50 PM)

 

 

0

Jerzy A.Golebiewski

68 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758