„Arabski zryw” zaskoczył świat zachodni. W polskich mediach zaroiło się również od ekspertów, arabistów i tak zwanych znawców problematyki. Przemawiają sprzed Pałacu Kultury i spod Wawelu podając różne przyczyny, recepty i przepowiadają bliższą i dalszą przyszłość. Może warto porozmawiać z kimś, kto jest bliżej tamtych wydarzeń i przez lata obserwował stopniową zmianę nastrojów i gęstniejącą coraz bardziej atmosferę buntu, której nie dostrzegli zachodni „eksperci”? Moim rozmówcą jest dr. Dirar Rawwash, Jordańczyk, lekarz od trzydziestu lat mieszkający i praktykujący w Madabie, mieście położonym niedaleko Morza Martwego. Madaba to biblijna Madeba, najbardziej dzisiaj znana turystom ze słynnej mozaikowej mapy Palestyny i Dolnego Egiptu z VI w. Dziś jest to jedno z największych skupisk chrześcijan w Jordanii Panie doktorze, jak ocenia pan to, […]
„Arabski zryw” zaskoczył świat zachodni. W polskich mediach zaroiło się również od ekspertów, arabistów i tak zwanych znawców problematyki. Przemawiają sprzed Pałacu Kultury i spod Wawelu podając różne przyczyny, recepty i przepowiadają bliższą i dalszą przyszłość.
Może warto porozmawiać z kimś, kto jest bliżej tamtych wydarzeń i przez lata obserwował stopniową zmianę nastrojów i gęstniejącą coraz bardziej atmosferę buntu, której nie dostrzegli zachodni „eksperci”?
Moim rozmówcą jest dr. Dirar Rawwash, Jordańczyk, lekarz od trzydziestu lat mieszkający i praktykujący w Madabie, mieście położonym niedaleko Morza Martwego. Madaba to biblijna Madeba, najbardziej dzisiaj znana turystom ze słynnej mozaikowej mapy Palestyny i Dolnego Egiptu z VI w.
Dziś jest to jedno z największych skupisk chrześcijan w Jordanii
Panie doktorze, jak ocenia pan to, co dzieje się ostatnio na Bliskim Wschodzie?
To, co dzieje się na bliskim wschodzie nie jest dla nas zaskoczeniem. Od kilku lat napięcie wzrastało. Dołączyła się do tego zła sytuacja ekonomiczna, wzrost cen przy niskich płacach, zubożenie społeczeństwa i zwiększająca się przepaść między bogatymi i biednymi.
Całe bogactwo tych krajów jest w rękach rządzących i tak zwanych elit, a reszta narodu cierpi głód i niedostatek. Jeden z dziennikarzy egipskich podczas protestów spytał starszej pani, która trzymała zdjęcie byłego prezydenta Egiptu Gamala Abdela Nasera – Czemu trzymasz jego zdjęcie? Przecież za jego czasów byliście biedni? Starsza kobieta odpowiedziała – tak to prawda byliśmy biedni, ale on też był biedny.
Docierają do nas informacje o protestach z Tunezji, Egiptu i ostatnio z Libii. Jak wygląda sytuacja w Jordanii?
Jordania jest ważnym miejscem strategicznym. Mamy najdłuższą granicę z Izraelem, Jordania jest monarchią. Duży procent obywateli stanowią Palestyńczycy. W latach 60 i 70 były protesty skierowane przeciwko rządzącym przez Palestyńczyków. Wtedy poparcia królowi udzielili rdzenni Jordańczycy. Obecnie protestującymi są rdzenni Jordańczycy, którzy zawsze popierali monarchię. Protesty skierowane są przeciwko skorumpowanemu rządowi. Jordańczycy chcą reform i monarchii konstytucyjnej.
Jaki według Pana będzie scenariusz tego arabskiego zrywu i jego skutki, te najbliższe i te wykraczające nieco dalej w przyszłość?
Myślę, że już nie ma odwrotu i coraz więcej krajów arabskich dołączy do tego zrywu. Po Libii dołączy Jemen, Bahrajn, Oman, Liban i nawet Arabia Saudyjska. Można powiedzieć, że rodzi się nowy bliski wschód. Nie jest to prosta droga, bo lata dyktatury odcisnęły piętno na narodach arabskich. Potrzeba wielu lat na zaprowadzenie prawdziwych demokratycznych rządów i radykalnych reform, ale to jest początek tej długiej drogi i mam nadzieję, że zakończy się ona sukcesem.
Czy uważa Pan te ruchy za spontaniczne, czy sterowane z zewnątrz?
Na pewno to były ruchy spontaniczne i zaskoczyły pławiących się w dobrobycie przywódców tych krajów. Oni już dawno temu zapomnieli o narodzie. Spontaniczne też, dlatego, że w interesie zachodu było, aby te kraje rządzone były przez marionetkowe władze podporządkowane wielkim mocarstwom. Spontaniczne, bo nie przewodziła tym ruchom żadna partia, organizacja czy przywódca. W zorganizowaniu tych ruchów odegrał wielką rolę Internet. To, co się stało w Egipcie i Tunezji było również zaskoczeniem dla Stanów Zjednoczonych. W pierwszych dniach rewolucji egipskiej USA poparły Mubaraka, bo nie były pewne tego, kto stoi na czele i przewodzi rewolucji. Kiedy się okazało, że nie padały żadne hasła anty- amerykańskie. Gdy spostrzeżono, że jest to rewolucja ludzi młodych wykształconych, którzy chcą tylko godnie żyć w swoim kraju i nie mają fundamentalistycznych poglądów, a jedynie żądają ukarania skorumpowanego rządu, USA po kilku dniach poparły oficjalnie rewolucję egipską i żądały odejścia Mubaraka.
Czy istnieje jakaś różnica, a jeżeli tak to, jaka, między tym, co wydarzyło się w Tunezji, Egipcie i Libii?
Powody są te same. Walka ze skorumpowanymi rządami. Przy wielkim bogactwie tych krajów brak postępu, bieda, bezrobocie. Można śmiało powiedzieć, że byli doprowadzeni do ostateczności. By wyjść na ulicę i protestować w takich dyktatorskich krajach, trzeba naprawdę wielkiej odwagi i determinacji. Ważna jest solidarność. To nie była grupka ludzi, a nawet nie tysiące tylko to były setki tysięcy, miliony. Tunezja to był pierwszy kraj, który zapoczątkował ten łańcuch przemian i to była iskra, która w bardzo szybkim czasie pobudziła resztę narodów arabskich do walki z dyktaturą. Na pewno jeden wspólny język zrozumiały dla wszystkich, jakim jest arabski, ułatwił komunikację.
Czy to, co dzieje się dzisiaj w świecie arabskim, uważa Pan za konflikt lokalny, czy zapowiedź większych przemian światowych?
Korupcja jest problemem ogólnoświatowym. Przykładem może być Grecja, kraj demokratyczny, europejski. Ale w krajach arabskich ten problem był bardzo widoczny i przyjął skrajną postać. Jest to walka wyzyskiwanych z wyzyskującymi.
W Libanie były transparenty z napisami: Biedni wszystkich krajów łączcie się Nawet Stany Zjednoczone zrezygnowały z polityki poparcia dla rządów dyktatorskich, bo okazało się, że przyniosły więcej zła niż korzyści. Z krajów Zatoki Perskiej jedynie Zjednoczone Emiraty Arabskie moim zdaniem wyjdą z tych zmian bez uszczerbku.
Mają mądrych władców, którzy dzielą się dobrami narodowymi ze swoimi obywatelami. Moim zdaniem tam nikt nie będzie chciał zmian.
Wierzę, że to, co dzieje się dzisiaj w świecie arabskim, będzie szło ku lepszemu.
Oczywiście cały czas istnieje uzasadniony strach przed powrotem rządów dyktatorskich, dlatego w każdy piątek miliony ludzi wychodzą manifestować, aby pokazać, że są czujni i nie zgodzą się na nowe marionetkowe rządy.
A teraz ja mam pytanie
Czy dyktatura dyktaturze jest nierówna? Chodzi mi o potępianie przez zachód dyktatur na Białorusi czy Kubie oraz zmowę milczenia, jeśli chodzi o dyktatury na Bliskim Wschodzie czy traktowanie Rosji, jako normalne demokratyczne państwo?
Rozmawiał kokos26