Tu mówi Imre Nagy, prezes Rady Ministrów Węgierskiej Republiki Ludowej. Dziś we wczesnych godzinach rannych wojska sowieckie rozpoczęły atak na naszą stolicę, chcąc obalić legalny, demokratyczny rząd Węgier. Na pomoc! Na pomoc! Na pomoc! – wołał Imre Nagy po wkroczeniu wojsk radzieckich na Węgry 23 październiku 1956.
Ta pomoc nie nadeszła, a węgierski premier został wkrótce aresztowany i w nocy z 15 na 16 czerwca 1958 wraz Pálem Maléterem, ministrem obrony Węgier, dowódcą oddziałów powstańczych, stracony.
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/866287,Powstanie-na-Wegrzech-krwawo-stlumione
A zaczęło się od marzenia Węgrów, że może się im uda… jak Polakom.
W nocy z 18 na 19 października 1956 r. wojska sowieckie opuściły swoje bazy na Dolnym Śląsku i Pomorzu i rozpoczęły marsz na Warszawę.
Po wydarzeniach poznańskiego czerwca Polacy, 11 lat po rozpoczęciu okupacji sowieckiej i terroru próbowali odzyskać chociaż namiastkę normalności, zamiast terroru i nędzy w wyniszczonym wojną kraju.
Marsz wojsk został wstrzymany 150 km przed Warszawą a sowieci zgodzili się na rządy umiarkowanego skrzydła gomułkowskiego zamiast tzw. grupy natolińskiej dążącej do interwencji zbrojnej.
Okazuje się dzisiaj, że duży, o ile nie decydujący wpływ na podjęcie takiej decyzji przez Chruszczowa, który do Warszawy wtedy przyjechał i już na lotnisku wygrażał pięścią Gomułce były wcale nie USA, ani Europa…
… ale Chiny.
// 23 października Gomułka odbył rozmowę telefoniczną z Chruszczowem, prosząc go o cofnięcie do baz stojących wciąż na drogach do Warszawy wojsk radzieckich. Mimo upadku Rokossowskiego, radziecki przywódca zapowiedział spełnienie tego postulatu w ciągu dwóch dni. Trudno stwierdzić, co ostatecznie skłoniło przywódców KPZR do wstrzymania interwencji. Wydaje się jednak, że obok obaw przed wysokimi kosztami operacji wojskowej, jakie spowodowałby nieuchronny opór zbrojny społeczeństwa popieranego przez przynajmniej część Wojska Polskiego, decydujący wpływ miał negatywny stosunek kierownictwa Komunistycznej Partii Chin do radzieckiej interwencji w Polsce.
Mao Zedong powiadomiony – podobnie jak przywódcy komunistyczni z Pragi i Berlina o zamiarze radzieckiej interwencji zbrojnej nad Wisłą – wykorzystał polski kryzys dla zamanifestowania przed Moskwą mocarstwowej pozycji Chin, co zresztą zwiastowało późniejsze konflikty między obydwu komunistycznymi potęgami. „Towarzysze radzieccy – relacjonował później swoją rozmowę z przewodniczącym Mao ambasador PRL w Pekinie Stanisław Kiryluk – zwrócili się do kierownictwa KPCh o aprobatę użycia siły. Mao stwierdził, że Komunistyczna Partia Chin kategorycznie sprzeciwiła się zamierzeniom radzieckim, a pragnąc bezpośrednio przedstawić stanowisko chińskie, wysłano natychmiast delegację z Liu Shaoqi do Moskwy”.//
Tak sobie myślę, że dzisiaj gdy sojusz Rosji z Chinami jest taki oczywisty, a te drugie nigdy nie wyzbyły się swojej roli mocarstwa na świecie, dobrze wiedzieć, że Polska, wbrew temu co wtłaczają nam od czasu transformacji, wcale nie jest taką niepotrzebną nikomu wyspą zależną jedynie od Rosji, Niemiec czy kompanów w USA.
Ale naszym braciom Węgrom już to się nie udało, chociaż nasz dzielny Gomułka był pierwszym którego poinformowano o interwencji zbrojnej na Węgrzech, a początkiem powstania na Węgrzech było nie co inne jak manifestacja poparcia studentów politechniki w Budapeszcie dla żądań poznańskich robotników.
Imre Nagy był komunistą z przekonania, podobnie jak Gomułka.
Pochodził z biednej chłopskiej rodziny, próbował negocjować wycofanie sowieckich wojsk z Węgier, ale kiedy powstanie rozlało się na terenie całych Węgier, utożsamił się ze swoim Narodem i pozostał temu wierny do samej śmierci.
// Imre Nagy początkowo wynegocjował zawieszenie broni z Sowietami, ogłosił neutralność Węgier i wystąpienie kraju z Układu Warszawskiego, podjął rokowania w sprawie całkowitego wycofania Armii Radzieckiej z terytorium Węgier. Na to zgody Związku Radzieckiego jednak być nie mogło.
Nagy schronił się początkowo w ambasadzie jugosłowiańskiej w Budapeszcie. Ale został podstępnie aresztowany. Skazano go po tajnym procesie na karę śmierci i stracony w nocy z 15 na 16 czerwca 1958. Pochowany na śmietniku ze skrępowanymi drutem kolczastym rękami i nogami.
Czy Imre Nagy nie był człowiekiem naiwnym? – pytał Andrzej Sowa swych gości. – Każdy uczciwy człowiek jest trochę naiwny – powiedział Akoš Engelmayer. – Wydawało mu się, że ma błogosławieństwo władz radzieckich na takie działania.//
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/866287,Powstanie-na-Wegrzech-krwawo-stlumione
W wyniku walk zginęło ok.2500 Węgrów i 740 żołnierzy i oficerów sowieckich, a 1540 odniosło rany.
Ponad 200 tysięcy Węgrów uciekło do Austrii i Jugosławi.
// Przed powstaniem i w jego czasie nadzorowana przez oficerów amerykańskich sekcja węgierska Radio Wolna Europa obiecywała Węgrom militarną pomoc Zachodu, zachęcając ich do zbrojnego wystąpienia i instruując wojskowo (np. uczono sporządzania koktajli Mołotowa). Obietnica ta nie została jednakże dotrzymana. Amerykański sekretarz stanu John Foster Dulles miał powiedzieć: „Nie traktujemy tego kraju [Węgier] jako naszego potencjalnego sojusznika wojskowego”. Jedynym krajem, który chciał udzielić pomocy militarnej Węgrom, była Hiszpania pod rządami generała Francisco Franco[4].
Słynny „pułkownik Bell” przekonywał przez radio, iż powstańcy mogą i powinni pokonać armię radziecką – udzielał im tez praktycznych rad, jak tego dokonać[5]//
http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_węgierskie_1956
Przez radio im instrukcje wydawał… co za cynizm!!
A Polacy? Sami przerażeni swoją jeszcze niepewną „odnową” próbowali pomóc jak potrafili.
Spontanicznie oddawali krew, 15 samolotami wysyłano tysiące ton najbardziej potrzebnych medykamentów.
Społecznie i oddolnie organizowana pomoc materialna wynosiła ponad
2 miliony ówczesnych dolarów i była znacznie większa niż ta udzielona przez rząd USA.
Dzisiejszym krytykom premiera W. Orbana, który jest sceptyczny wszelkim nawoływaniom do powstań, wypadałoby przypomnieć to zachęcanie do walk Węgrów przez RWE, oraz obojętność na rzeź jaka stała się potem udziałem ich mieszkańców.
Może warto by zrozumieć ten wspaniały, przyjazny nam jak żaden Naród, który dzisiaj próbuje studzić takie zachowania i przetrwać, po prostu przetrwać wśród niekoniecznie przyjaznych mu interesów tzw. wielkiego świata biznesu międzynarodowego.
W końcu my Polacy jeszcze bardziej w swojej historii odczuliśmy jawną zdradę sojuszników… może oni, Węgrzy, maja lepszą pamięć…
„>