Przeczytałem tekst Adama Michnika o Tadeuszu Mazowieckim pt. „Nasz premier” z okazji jego 85 urodzin. W sumie nic nadzwyczajnego, typowe salonowe peany, ja czytałem tekst w Gazecie, w radiu…
Przeczytałem tekstAdama Michnika o Tadeuszu Mazowieckim pt. „Nasz premier” z okazji jego85 urodzin. W sumie nic nadzwyczajnego, typowe salonowe peany, ja czytałem tekst w Gazecie, w radiu Złote przeboje, słyszałem żarliwe życzenia, a w TVN widziałem znaną scenę z Sejmu z podniesioną ręką. Typowa salonowa, medialna nawałnica. Adam Michnik nie byłby sobą gdyby nie przypomniał sobie jakie to ważne wydarzenia z jego życia zawdzięcza Mazowieckiemu. Pisze więc Adam „Tadeusza Mazowieckiego poznałem w1966 r. Ta pierwsza długa, pasjonująca rozmowa ustawiła moje myślenie o Kościele i grupach katolików świeckich. Zacząłem rozumieć specyfikę Tadeusza i jego miejsce w polskim życiu publicznym.” i zaraz dodaje „Miał biografię nieprostą, dlatego też umiał rozumieć biografie innych ludzi.”
Charakterystyczne, że każdy gazetowy autorytet ma nieprostą biografię, ciekawe że nie maja tam nikogo czyj życiorys byłby konsekwentny i świadczący o charakterze. Dla Michnika osoby takie nie są godne zaufania, jak zaufać komuś kto nie przeżywa traumy złych wyborów, kto nie bije się z własnym sumieniem, nie składa krytyki. Dopiero gdy ktoś jest w czasach stalinizmu stalinistą, a po jego upadku bierze udział w jego demaskowaniu, gdy popiera socjalizm z ludzka twarzą a gdy ten upada rzuca z wściekłością partyjną legitymacją albo gdy chroni się w Kościele i korzysta z jego pomocy by w odpowiedniej chwili rzucić ciężkie oskarżenia i porzucić Kościół jako wsteczny, wtedy dopiero jest prawdziwym autorytetem. Wszędzie był, we wszystko wierzył i wszystko popierał. I we właściwym czasie zrozumiał swój błąd. Nie jakiś uparcie trzymający się swoich poglądów idiota, bo jak wiadomo poglądów (szczególnie we właściwym czasie) tylko krowy ich nie zmieniają.
Tadeusz Mazowiecki z naddatkiem wypełnia definicję agorowego „autorytetu”, Michnik kontynuuje „uczestniczył w dwóch polskich rzeczywistościach. Pierwsza to polska oficjalność. Druga – prawda, którą mówiło się w prywatnych mieszkaniach.” Prawdziwy tytan, wręcz Wallenrod, co prawda do ostatnich chwil nie przyznał się do swoich prawdziwych intencji ale sama świadomość że mógłby, czyni go prawdziwym opozycjonistą.
Kolejny rodzynek „W latach50. Mazowiecki należał do PAX-u. Rozstał się z nim w1955 r. – nie mógł się pogodzić z jego akceptacją stalinizmu. Był gorącym zwolennikiem polskiego Października ’56, a więc przeciwnikiem tego, co w tradycji socjalistycznej kojarzyło się z dyktaturą. Jednocześnie nie zgadzał się z katolicką tradycją autorytarną czy wręcz totalitarną, z której wywodził się PAX.” Porzucić stalinizm w1955 r. i poprzeć polski październik i równocześnie za Gomułki nie zgadzać się z tradycyjnym polskim Kościołem to prawdziwe męstwo. Aż dziw bierze że bezpieka nie zmusiła go do opuszczenia kraju, tolerowali takie zagrożenie, no i się doigrali.
Mazowiecki jest oczywiście wg Michnika człowiekiem zasad, co nie powinno dziwić, choć od kiedy człowiekiem honoru jest dla niego Kiszczak nie jest to szczególny powód do dumy. I równie oczywiste jest w tej opowieści dążenie do dialogu z totalitarną władzą jako szczebel do chwały, nie mówiąc o drukowaniu Kołakowskiego. Oczywiście w straszliwych latach80-tych Tadeusz Mazowiecki jak zwykle znalazł się we właściwym miejscu czyli szefował zespołowi ekspertów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego a po13 grudnia? Oto co czytamy u Michnika„… to Mazowiecki dysponował atutami, o których Kuroń nie mógł marzyć. Miał przetarte drogi do Prymasa Polski i był do zaakceptowania – choć niechętnie – dla posierpniowego kierownictwa PZPR. Był też do zaakceptowania przez Lecha Wałęsę, któremu w niczym nie zagrażał, nie aspirując do roli przywódcy mas…” Zadziwiające, wszyscy go akceptują, co prawda z trudem ale jednak. Prawdziwy Zelig. Woody Allen powinien się zawstydzić. A później do przewidzenia „Był w grupie rozgrywających polityków opozycji przy Okrągłym Stole.” Prawdziwym darem Tadeusza Mazowieckiego jest jego zdolność do bycia po właściwej stronie i to bez względu na konsekwencje, jakiekolwiek dobre by one nie były.
Wtedy też gdy karty nie były jeszcze rozdane Mazowiecki wykazał się typową dla agorowych autorytetów rozwagę, to słowa Michnika: „Polacy opowiedzieli się za radykalną zmianą. To praprzyczyna koncepcji "wasz prezydent, nasz premier". Mazowiecki był przeciwnego zdania. Pisał w kierowanym przez siebie "Tygodniku Solidarność": "Czy po naszej stronie istnieje program, który można przedstawić społeczeństwu jako zwartą koncepcję wyjścia z kryzysu gospodarczego, czy byłby on przez społeczeństwo zaakceptowany i czy jest to program możliwy do natychmiastowej realizacji? Pospieszne domaganie się udziału we władzy może zniszczyć właściwą opozycji odpowiedzialność za państwo, a wcale nie zbudować skutecznej i trwałej odpowiedzialności za rządy". Był po stronie opozycji, a równocześnie wątpił, popierał a jednocześnie ganił, odpowiadał a równocześnie pytał, wchodził i schodził w tym samym czasie. Ani chybi po czymś takim musiał być premierem. Pozwolił bezpiece niszczyć akta, zabezpieczył interesy nomenklatury, położył grubą kreskę która okazała się fundamentam III RP i co wg Michnika „okazało się słuszne i rozumne. Polska chodziła po kruchym lodzie, nie wiadomo było, jak na przemiany zareaguje Moskwa i polski beton”. I stwierdzić należy, że i Moskwa i polski beton gdyby nie było pana Tadeusza to by go sobie wymyślili. Ale nie musieli pan Tadeusz jak zwykle był po właściwej stronie.