„Wybgazeta „w piątek nastraszyła czytelników „brunatną mapą Polski”, na której wyliczono rozlicznych „faszystów”, którzy grożą wolności demokracji, a którzy wybierają się do Warszawy na faszystowski marsz – pisze Piotr Gociek na uwazamrze.pl.
Mapa oczywiście jest niepełna, bo brak na niej takich faszystowskich organizacji jak PiS, Solidarna Polska, PJN, NSZZ „Solidarność", kluby „Gazety Polskiej", Solidarni 2010, słuchacze radia Maryja oraz Polski Czerwony Krzyż (w końcu on także epatuje faszystowskimi barwami – bielą i czerwienią). Najciekawsze jednak był opisanie przez „Wybgazetę", jak to się polscy faszyści maskują. Otóż od dawnych, łatwo identyfikowalnych faszystów nie różnią się niczym – nie zmienili oni poglądów, ale… doskonale się dziś maskują! Przebierają! Wyglądają normalnie! Noszą garnitury, dżinsy, chodzą do Coffe Heaven i Starbucksa, kupują książki w Empiku, pracują w korpo jak gdyby nigdy nic, ale w głębi pozostali ohydnymi faszystami.
Raz w roku owi faszyści mają swoje święto – rocznicę odzyskania niepodległości 11 listopada. I wylegają wtedy na ulice. Co byłoby całkiem fajne, bo wtedy maski opadają, i cały naród widzi, jakich ma wyrodnych synów. Ale fajne nie jest, bo owi faszyści są mega-sprytni i maskują się tak bardzo, że zamiast maszerować pod hasłami faszystowskimi, kontynuują przebierankę: machają flagami narodowymi, udają że dbają o historię, że celebrują rocznicę i tak dalej.
Stwierdzenie przez „GazWyb", że najbardziej faszystą jest ten, kto nie wygląda na faszystę, bo się maskuje, przypomina jako żywo antysemicką retorykę tych osobników, którzy uważają że najbardziej podejrzanymi i niebezpiecznymi Żydami są ci o blond włosach i niebieskich oczach – niby wyglądają jak Aryjczycy, ale po cichu robią swoją krecią robotę pod płaszczykiem. Wcale się więc nie dziwię lękowi który panuje na Czerskiej i w okolicy – skoro każdy może być Żydem… przepraszam, każdy może być faszystą, nawet dystyngowany pan w gajerze od Armaniego i pachnący Calvinem Kleinem… no to jak żyć??? Na jednej mapie się nie skończy, żeby wytropić i rozgonić faszystowskie tałatajstwo trzeba czegoś więcej. Może „WybGaz" dołoży do następnego wydania spektrometry do wykrywania faszystów?
Ten lęk widać też było na salonach podczas ostatniej rocznicy 10 kwietnia. Nie to wstrząsnęło najbardziej załogą Titanica na Czerskiej oraz obsadą radiowozów telewizji TVN, że przyszło dużo ludzi. Ale to, że zamiast wynędzniałych brudasów prowincjonalnych, z brakami w uzębieniu i nienawiścią do „ruskich i Żydów" wypisaną na twarzy, na Krakowskie Przedmieście przyszły eleganckie panie ubrane jak z żurnala, dobrze ubrane rodziny z uśmiechniętymi dziećmi i tak dalej. Koszmar! Jak poznać kto swój, a kto nie swój, skoro wśród klientów lokalu pani Gessler wszyscy wyglądają tak samo?
Jasne staje się w tym momencie, dlaczego Polsce potrzebna jest pomoc internacjonalistyczna. Przyjaciele ludu z innych krajów (na przykład Niemiec) maja wieloletnie doświadczenie w tropieniu faszystów, więc trzeba ich do nas na 11 listopada importować (jak w zeszłym roku). Wraz z fachowcami z Niemiec przyjeżdżają też sprawdzone, zachodnie metody walki z faszyzmem – kastety, pałki, łomy i tak dalej. Niestety, w tym roku lokal „Krytyki Politycznej" jest zamknięty, gdzież więc podzieją się antyfaszystowskie niebożęta, gdy rozwścieczona filmem „Pokłosie" polska dzicz zaatakuje Europejczyków z markowymi czarnymi chusteczkami zawiązanymi na twarzach?
Więcej:
http://www.uwazamrze.pl/artykul/950675.html?p=1
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."