a próba jego realizacji przyniosła wiele pozytywnych osiągnięć polityczno – społecznych i gospodarczych. Niektórzy jednak na wspomnienie o IV RP dostają małpiego rozumu i – zdaje się – piana toczy im się z ust.
Przejrzałem trzy ostatnie artykuły Waldemara Kuczyńskiego zamieszczone w "Wirtualnej Polsce". Autor – kiedyś minister w rządzie T. Mazowieckiego, a później doradca premiera Buzka – był człowiekiem, z którym można się było nie zgadzać, który jednak wydawał się być daleki od skrajnych poglądów, nacechowanych totalną nienawiścią do wszystkiego, co związane jest z Prawem i Sprawiedliwością.
IV RP była więc – według radykalnego autora – chwastem; należało go wyrwać i zniszczyć. Bracia Kaczyńscy zyskali w 2005r. ogromną, właściwie dyktatorską, władzę. "Mieliśmy w istocie połączenie prezydenta i premiera w jednej osobie, choć pod dwoma postaciami". Nastąpiła czystka w urzędach i ta wszechobecna rekonstrukcja miała utworzyć 'państwo narodu” – pisze (z pianą na ustach) publicysta.
Waldemar Kuczyński boi się powrotu IV RP. W ostatnim swym artykule krytykuje wizję polityki zagranicznej prezesa PiS. Otóż nie można drażnić Rosji, która jest potrzebna Unii jako odbiorca, dostawca i "partner w stabilizowaniu wrzących części planety. Nikt poważny nie poprze Polski w drace z tym krajem o taki – w skali świata – marginalny problem (!!!) jak katastrofa smoleńska" – pisze autor.
Chwali on ekipę rządową, która ma – jego zdaniem – bardzo dobre stosunki z możnymi tego świata. "Zmiana ekipy na PiS-owską to będzie tak, jakby do salonu wtargnęli goście z maczugami" – ostrzega publicysta.
Autor tej notki nie przejmuje się zbytnio przestrogami wojującego anty-PiS-owca, i jeśli kiedyś napisze dłuższy tekst o nienawiści lub manipulacji, to na pewno nie zapomni o wyczynach Waldemara Kuczyńskiego.