Wakacje już…
22/06/2011
444 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
a moje wakacje? … w tych strofach.
ZEW
Zamykam oczy, widzę rzekę leniwą,
Opływa zakola złotego piasku,
Z kępami mieczy tataraku.
Ojciec biegnie do nas z paskiem.
Kąpiemy się przy łące ruty i maków,
Gdzie w zeszłe lato Jasiek tam wszedł.
Posępny pejzaż z nim się skrył i wieki.
Zamykam oczy, widzę ojca siedzącego
Na kępie ziół, patrzy poza taflę rzeki.
Otrzepujemy ciało z wody jak źrebaki,
A wodne koraliki giną tuż obok niego.
Nie słyszy naszych pisków, syczenia,
Gdy stopa grzęźnie w rozpalonym piasku.
Usiadłam obok na sitowiu, plotłam
Słowa za słowem, a on chyba myślał o niej,
O dziewczynie z czarnymi warkoczami
Przychodzili tu na Czarną, była wiosna,
Koniec wojny, potem wyjechała w lato.
Długo później dał mi słowa z sekretami,
Jakby chciał zrzucić z siebie tę tęsknotę.
Może potrzebny był mu moderator,
A może wiedział, że kiedyś na ten
Zew tajemny – to ja odpowiem?
Czemu moja pamięć tak chciwie jego
Słowa kopiowała? Pytania w mrok nieba
Wysyłam, a tam cisza, a mądrości mi trzeba.
Zamykam oczy, siadam na jego miejscu
Na kępie ziół, nogi oplatam sitowiem
Widzę, że my z tego świata, znad jednej rzeki
Tylko czemu Bóg poplątał nitki naszego lata.
Za jutrzenną gwiazdą wodzę wzrokiem,
Jutro cię odnajdę i przejdę przez furtkę
Twoich źrenic i będę wszystko wiedziała.
I nie odejdę – jak tych dwoje osobnym krokiem.