W Polsce wyrasta pokolenie łamag – mówią nauczyciele wf. Uczniowie masowo przedstawiają zwolnienia lekarskie, a z roku na rok jest coraz gorzej. To fakt – nigdy nie było dobrze, ale teraz to epidemia.
Gdzieś ktoś zawalił sprawę. A gra jest warta świeczki, bo chodzi o przyszłość narodu, o tych, którzy muszą pracować na nasze emerytury. Pierwszym winowajcą jest rząd. Musi on stworzyć właściwe warunki do sportu szkolnego. Nie trzeba orlików, a trzeba tworzyć międzyszkolne, nowoczesne
centra sportowe
na miarę 21. wieku, do których młodzież będze się garnąć, a nie nimi brzydzić jak brudną salą gimnastyczną. Drugim winowajcą jest lekarz, szastający zwolnieniami: o zwolnieniu z wf winien decydować wyłącznie lekarz szkolny. Trzecim: rodzice, tolerujący pierwsze oszustwa dziecka.
Post scriptum: profilaktyka zdrowotna decyduje o biologicznym rozwoju narodu. Tymczasem dzieci są niesprawne fizycznie. A psychika idzie w parze ze sprawnością fizyczną. Grubasy i łamagi dominują wśród polskiej młodzieży. Zastraszający jest raport NIK na temat wychowania fizycznego w polskich szkołach: ”pomimo obecności na lekcjach, w ostatnich klasach szkoły podstawowej nie ćwiczy około 18 proc. uczniów, w gimnazjach – prawie 25 proc., a w szkołach ponadgimnazjalnych – już ponad 30 proc. uczniów”.