Bez kategorii
Like

W poszukiwaniu kobiecego szczęścia

01/02/2012
310 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Siostra Łukaszka chuchała w dłonie, przytupywała, nic nie pomagało. Nadal było jej zimno. A jej chłopak nie nadchodził.
– No trudno – powiedziała sobie siostra. – Przecież nie będę stać na takim mrozie.

0


Siostra Łukaszka chuchała w dłonie, przytupywała, nic nie pomagało. Nadal było jej zimno. A jej chłopak nie nadchodził.
– No trudno – powiedziała sobie siostra. – Przecież nie będę stać na takim mrozie.
I schroniła się w pobliskim sklepie, a za nią wszedł jeszcze jakiś facet. Na sklepową ladą królowała pani sprzedawczyni, w sklepie było kilka pań, które nie kupowały, tylko rozmawiały z panią sprzedawczynią. Jedna, młoda, trzymała bobasa na rękach. Wszystkie panie jak jeden mąż zachwycały się dzieckiem.
– …śliczne dziecko, ale żeby w taki mróz? – dziwiła się pani sprzedawczyni.
– Wracamy od lekarza – tłumaczyła przejęta mama. – Wszystko z małym w porządku. Jakie to szczęście!
– W ogóle dzieci to szczęście – zauważyła druga pani.
– Co też pani opowiada, dzieciaki to krzyż pański… – obruszyła się sprzedawczyni.
– O nie, nasze to prawdziwy skarb! – zapewniła mama bobasa. – Tak długo się o nie starliśmy i… To był cud! Prawdziwy cud, mówię pani! Tacy jesteśmy szczęśliwi!
– I co, in vitro? – pokiwała domyślnie głową pani sprzedawczyni.
– Nie, naprotechnologia.
– Co to jest?? – spytała maksymalnie zaskoczona druga pani.
Mama zaczęła tłumaczyć co to jest, gdy otworzyły się drzwi i wszedł chłopak siostry. Siostra zaraz zaczęła go sztorcować za spóźnienie.
– Bzdury, bzdury! – odezwał się nagle facet spod stoiska z gazetami, po czym wskazał dzisiejsze wydanie gazety "To, Co Jest". Na pierwszej strony pyszniło się zdjęcie pani satyryk o popularności odwrotnej do jej wieku. Pod jej zdjęciem widniał wielki tytuł: "Wyskrobałam się dwa razy i nie czułam nic odrazy".
– To straszne – wyjąkała mama bobasa.
– Życie – oznajmiła pani sprzedawczyni i życiowo założyła sobie ręce na brzuchu. – Są kobiety, które nie nadają się na matki.
– Ta kobieta jest moją kobietą roku – oznajmił w afekcie facet.
– Dobrze, że nie jest pana matką – docięła mu druga pani i wszystkie panie zachichotały. Ale facet był twardym zawodnikiem.
– Czytałem już ten wywiad. Ta kobieta ma klasę. Nie żałuje żadnej z dwóch aborcji, którym poddała swoje dzieci. Nie rozpaczała też po śmierci ojca. Ma klasę!
– Ma obtusio affectiva, a nie klasę – odezwała się milcząca do tej pory trzeci pani. – To jest patologia, żeby się cieszyć z zabicia własnych dzieci i kompletnie nie przejmować się losem swoich najbliższych. Medycyna zna takie przypadki…
– Masz popękane wargi – zauważyła siostra Łukaszka.
– To od zimna – wyjaśnił jej chłopak.
– Robicie z niej wariatkę, tak?! – krzyknął urażony facet. – Ta kobieta jest pewna siebie, obala mity, walczy z hipokryzją, ze stereotypami, nie pozwoliła sobie narzucić jedynie słusznej moralności! Jest mądra, błyskotliwa i ceniona! Żyje wolna, radosna i szczęśliwa!
– Zupełnie jakbym słyszała mojego chłopa, tak samo głupi – skwitowała sprzedawczyni. – Co pan możesz wiedzieć o tych sprawach? Idź pan do ginekologa na badanie, to zobaczysz pan świat z perspektywy kobiety. Co pan możesz wiedzieć co jest szczęściem dla kobiety!
– Ja sobie posmarowałam kremem wargi i mi nie pękają – zauważyła siostra Łukaszka.
– Ale nie masz go przy sobie? – spytał jej chłopak.
– Nie wiem co ta pani przeszła, ale ja swoje szczęście mam tu – oznajmiła mama tuląc bobasa. – Tego się nie da opisać, tego się nie da porównać. Żadna wycieczka, kariera, podwyżka czy mieszkanie…
– Na szczęście ta pani ma głęboko gdzieś te pomyje, którymi ją oblewacie – oznajmił z godnością facet.
– Skąd pan to może wiedzieć? Ma pan łączność telepatyczną? – zakpiła druga pani.
– Dużo kremu sobie nałożyłam, starczyłoby i dla ciebie – szepnęła kusząco siostra Łukaszka.
– To trochę sobie wezmę – szepnął jej chłopak, zdjął rękawiczkę i wyciągnął dłoń.
Siostra szepnęła "nie ręką, głupku" i pociągnęła go za regał.
– Ona jest pełna humoru i otwarta na ludzi – upierał się facet.
– Na obcych może tak – powiedziała trzecia pani. – Jej dzieci i ojciec pewno mają inne zdanie.
– Nigdy się nie ugięła… – zaczął rozzłoszczony facet, ale sprzedawczyni mu przerwała:
– Boże, pewno cukier mnie kradną! – wyskoczyła zza lady i pomknęła za regał, za którym zniknęła siostra z chłopakiem. Okazało się, że siostra wcierała krem ze swoich ust w jego usta, oczywiście bez użycia rąk.
– Wstydu nie macie! Całować się w sklepie! – skrzyczała ich dla formalności pani sprzedawczyni, po czym popatrzyła jak wychodzą spiesznie ze sklepu i westchnęła z żalem w głosie:
– Ech, młodość… Człowiek wtedy był naprawdę szczęśliwy…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758