Po tym co tu widzę, jeszcze bardzie nie widzę powodów, żebyśmy dorzucali się do funduszu na ratowanie Włoch.
W styczniu donośnym echem w Polsce odbiła się kontrola jaką Guardia di Finanza w przeddzień sylwestra przeprowadziła w Cortina d’Ampezzo.
Kontrole nazwane „sylwestrowym nalotem” owszem spowodowały gwałtowny wzrost wykazywanych obrotów. W restauracjach i luksusowych butikach nawet o 300-400%. To i tak niewiele. Bo kilka lat temu po nalocie skarbówki na Hel (podobno po tym jak Pan Minister Andrzej Parafianowicz pojechał do Juraty, a że pogoda była paskudna to zamiast siedzieć na plaży łaził po knajpach) obroty niektórych wzrosły jeszcze bardziej.
Zdumiała mnie tylko wiadomość, że rezultatem inspekcji było rozsyłanie do wielu hoteli przez dotychczasowych stałych gości narciarzy e-maila o treści: „Nigdy więcej wakacji w stolicy oszustw podatkowych” czy też „Koniec z urlopem w Cortina d ′Ampezzo”. Znając poczucie humoru Włochów – oni żartowali. Jednak polscy dziennikarze wzięli to na serio i pisali, ze „wielu VIP-ów wyjechało wcześniej, niż zamierzali. Przedstawiciele branży turystycznej w miejscowości prognozują ewentualne straty i przyznają, że trudno będzie odzyskać dobre imię kurortu”.
www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-po-ujawnieniu-oszustw-wloski-kurort-traci-turystow,nId,425453
„Królowa Dolomitów” miała dobre imię, bo w „luksusowych butikach” można było negocjować cenę. I zawsze była bardzo dobra, jak się płaciło gotówką i nie żądało rachunku.
Nie komentowałem tego od razu – postanowiłem poczekać i sprawdzić osobiście. Po sprawdzeniu uprzejmie donoszę, że z Włochami „tutto bene”. Na brak turystów w Cortinie nie narzekają, a do wydawania paragonów fiskalnych nie przywiązują nadmiernej wagi. Co prawda u nich za nie posiadanie paragonu odpowiada teoretycznie także klient, ale jakoś nie zauważyłem, żeby klienci się upominali o paragony. Owszem biorą – ale niechętnie. Bo poza marketami jak komuś wciskają paragon, to znaczy że wygląda na kontrolera, albo na „kapusia”.
Na fiskalizm radą na długi okres jest obniżanie i racjonalizowanie podatków, a nie zaostrzanie kontroli. Nalot można zrobić tylko co jakiś czas. Nie podobna przy każdym barmanie i w butiku postawić kontrolera. I dobrze.
Po tym co tu widzę, jeszcze bardzie nie widzę powodów, żebyśmy dorzucali się do funduszu na ratowanie Włoch. W Cortinie i obok – w Val Gadenie – nawet nie slyszeli o takim funduszu.
Cordiali saluti.