Bez kategorii
Like

„V” z Tyna, część 1

21/12/2011
307 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Tata Łukaszka jechał wolno zatłoczoną śródmiejską uliczką. Popatrzył w bok, a potem spojrzał przed siebie i wdusił pedał hamulca z taką siłą, że o mało nie przebił nogą podłogi.

0


Tata Łukaszka jechał wolno zatłoczoną śródmiejską uliczką. Popatrzył w bok, a potem spojrzał przed siebie i wdusił pedał hamulca z taką siłą, że o mało nie przebił nogą podłogi. Zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów za samochodem, który zaczął wyjeżdżać z szeregu i też się teraz zatrzymał. Tata Łukaszka westchnął głęboko i z ulgą oparł głowę o kierownicę, a potem wysiadł i poszedł w stronę tamtego auta. Było to białe kombi z kratką. Na boku miało napis „Kowal S-ka”.
– Przedstawiciel handlowy – pomyślał tata Łukaszka. – Tacy są najgorsi!
Z kombi wyskoczyła dziarsko jakaś młoda niewiasta.
– I jeszcze baba za kierownicą! – jęknął w duchu tata Łukaszka.
– Przepraszam bardzo!! – huknęła na pół ulicy. – Nie zauważyłam pana!!
Jak można nie zauważyć samochodu! – pienił się tata Łukaszka. – Przez panią rozbiłbym samochód! I to przed samymi świętami!! Trzeba patrzeć!!
– Patrzyłam!
– To dlaczego pani wyjechała prosto pod moje auto?!
– Przepraszam bardzo, ale się zamyśliłam – wyznała szczerze pani.
– Ciekawe o czym – westchnął kpiąco tata Łukaszka. Ale pani zrobiła coś czego się nie spodziewał: chwyciła go za klapy kurtki, przyciągnęła ku sobie i sprzedała po całusie w policzek.
– Dostałam wreszcie pracę!!
– Przecież… – osłupiały tata Łukaszka wyzwolił się z jej uścisku i wskazał jej pojazd. – Czy to nie jest służbowe auto?
– Tak, ale firma jest rodzinna. A ja wreszcie dostałam swoją wymarzoną pracę!!
– Jaką?
– Sekretarki!!
– Gdzie? Tutaj? – zdumiał się tata Łukaszka patrząc po obu stronach ulicy. Po jednej był kościół, po drugiej stare kamienice.
– Tutaj!! – potwierdziła gromko pani i… pokazała kościół.
– W kościele??? – tata Łukaszka nie mógł się nadziwić.
– Nie w kościele, tylko w firmie remontowo-budowlanej, który odnawia ten kościół – poinformowała go niewiasta. Tata Łukaszka spojrzał i ujrzał robotnika Andrzeja popalającego ukradkiem papierosa. Rozpoznał też innych członków ekipy remontowej młodego długowłosego. Stwierdził, że za dużo emocji jak na jeden dzień, wsiadł do auta i odjechał zanim robotnik Andrzej zdążył podejść i spytać co on tu robi.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758