Wciąż na porządku dziennym spotyka się oferty tzw. firm jednego zlecenia, które znikają tuż po podpisaniu umów z pracownikami, uniemożliwiając tym samym dochodzenia ewentualnych należności.
Co robić? Przede wszystkim sprawdzać firmę pośredniczącą! Pisałam jak to zrobić w moim poście http://headhunter.nowyekran.pl/post/47397,oszustwa-rekrutacyjne
W ostatnich dniach zrobiło się głośno o 50 Polakach,którzy przez miesiąc pracowali na budowie w Essen w zachodnich Niemczech, walczy o należne wynagrodzenia i bez środków do życia mieszka w noclegowniach dla bezdomnych.
Pracowali od początku lipca na budowie na terenie kliniki uniwersyteckiej w Essen. Wykonawca, firma Durmaz&Koese Fach-Mann z Norymbergi zatrudniła ich na trzy miesiące za pośrednictwem spółki działającej w Legnicy. Ogłoszenie o naborze opublikowano w Internecie.
Obiecane i zapisane w umowach zarobki były kuszące: 11 euro netto za godzinę plus po 20 euro dziennie na wyżywienie i mieszkanie. Dodatkowo co piątek pracownicy mieli otrzymywać pieniądze za nadgodziny i pracę w soboty. Jednak po czterech tygodniach pracy wypłacono im zaledwie 190 euro. Gdy zażądali pieniędzy za nadgodziny, poinformowano ich, że prace na budowie się skończyły i powinni wracać do Polski. Kilka dni temu polscy pracownicy zostali też wyrzuceni z mieszkań, które zajmowali przez miesiąc.
Polacy zawiadomili działającą przy związkach zawodowych DGB w Berlinie poradnię pomocy dla pracowników oddelegowanych, zaalarmowali media oraz zorganizowali demonstrację przed terenem kliniki uniwersyteckiej w Essen.
Związki zawodowe IGBau zajęły się polskimi pracownikami: zostali zakwaterowani w noclegowniach miejskich w Essen, gdzie przebywają od wtorku. Sytuacja i tak jest dramatyczna. 50 osób to jednak sporo. Nie każdy też chce spać w noclegowniach, niektórzy wolą nocować w samochodach. Obecnie IGBau pośredniczy w rozmowach z firmą Durmaz&Koese Fach-Mann. Zgodnie z niemieckim prawem generalny wykonawca musi ręczyć za podwykonawcę, jeśli ten nie wypłaca wynagrodzeń. Według związkowców niemiecka firma Durmaz&Koese Fach-Mann i polski pośrednik z Legnicy Fach-Mann należą do tego samego właściciela.
Według Moniki Fijarczyk z berlińskiej poradni pomocy dla pracowników oddelegowanych, działającej przy związkach zawodowych DGB, sytuacja w Essen to "typowy przypadek oszustwa ze strony nieuczciwych pracodawców". Jej zdaniem oszukani pracownicy dobrze postąpili zostając w Essen i zwracając się o pomoc do związków zawodowych. Mają duże szanse dostać należne wynagrodzenia, co byłoby znacznie trudniejsze, gdyby wrócili do Polski.
(pap)