Stany Zjednoczone zagrały po raz kolejny rolę szwarccharakteru w światowej polityce. Podczas protestów przeciwko Mubarakowi USA zareagowały zbyt późno by być wiarygodnym partnerem w walce o wolność.
Fot. Radosław Sikorski i Hilary Clinton, cc wikimedia
Polityka USA okazała się polityką godną Rosji lub pół-Chin. USA jako przykład „rządów radykałów” pokazują Iran, jednocześnie to właśnie USA dokonały operacji „Ajax” która w tym kraju obaliła najzupełniej świecką, nieislamską demokrację w 1953 roku. Wybrany w wyborach 1951 roku demokrata po prostu naraził się interesom koncernów naftowych. A surowce dla USA okazały się ważniejsze od demokratycznych aspiracji jakiegoś kraju.
Gdyby to dziś Polska wybijała się na niepodległość od Rosji, jak postąpiłyby zachodnie mocarstwa? A może także w potencjalnym „polskim” przypadku USA grałyby swoją zdradziecką grę, w interesie swoich korporacji, a nie mieszkańców danego kraju?
Światowa dominacja USA jest pieśnią przeszłości, dziś ten kraj na arenie Bliskiego Wschodu współpracuje ściśle z Izraelem, którego rząd splamił sie wspieraniem Kaddafiego, jak podaje Jerzy Szygiel za informacją umieszczoną na izraelskim portalu informacyjnym News-Israel.net. Wg Szygla "izraelska spółka Global CST kierowana przez byłych wysokich oficerów Cahalu (ten rodzaj spółek bezpośrednio współpracuje z Mosadem), organizuje w Czadzie nabór i szkoli najemników na zlecenie pułkownika Kaddafiego. Ich zadaniem jest stłumienie rebelii na wschodzie kraju." Co więcej, te działania mają poparcie rządu Izraela:
Według portalu szef owej spółki spotkał się niedawno z premierem Beniaminem Netaniahu, ministrem obrony Ehudem Barakiem i szefem wywiadu Avivem Cokhavi, którzy zaakceptowali tę operację. Miałoby to wynikać z obaw, że „Kaddafiego zastąpią islamiści”.
Wysłannicy Izraela rozmawiali w Ndżamenie z wysokim oficerem czadyjskiego wywiadu Abdullahem Sanusim. Według portalu Izraelczycy mają zatrudnić ogółem do 50 tysięcy mężczyzn w Czadzie, Mali i Nigrze. Są oni dużo tańsi niż najemnicy amerykańcy czy europejscy
Polska, jeśli chce się udzielać „po dobrej stronie mocy” w światowej polityce, musi zdecydowanym ruchem przerwać zależność od pogrążonych w "zalegalizowanej korupcji", zwanej lobbingiem, Ameryki.
Pora wytropić sprzeniewierzających się idei demokracji oraz ich akolitów w polskiej polityce. A tutaj wpływy USA mogą być silne. USA w przeszłości finansowały ruchy polityczne w Polsce. W ogóle od samego powstania w 1947 roku CIA wspierało różne ugrupowania, zwykle konserwatywne, organizowało dostawy broni, w ramach państwowego terroryzmu przeprowadzało zamachy stanu na całym świecie. Dokonywało operacji pod fałszywą flagą, np. planowana Operacja Northwoods, mająca, poprzez szereg sfingowanych ataków terrorystycznych dać USA casus belli do wypowiedzenia wojny Kubie.
Cios w CIA wykonał m.in. dziennikarz śledczy gazety „New York Times”. W 1974 roku opublikowano artykuł pt. „Family Jewels” opisujący jak CIA prowadziło rządowy terroryzm mordując przywódców innych państw, a także opisujący nielegalną inwigilację ok. 7 tysięcy amerykańskich działaczy antywojennych.
Znana jest afera Watergate: to pracowników CIA użyto w celu włamania się do gabinetu psychiatry leczącego przeciwnika politycznego ówczesnego prezydenta USA. W ramach operacji Chaos szpiegowano miejscową ludność, obejmując działaniami dziesiątki tysięcy osób, choć CIA nie miała prawa do działania na terenie USA.
Najbardziej spektakularną operacją pokazującą czysto komercyjne interesy USA było wspieranie przez CIA mudżahedinów, islamskich bojówek religijnych radykałów, w Afganistanie. Operacja Cyclone była horrendalnie droga dla USA: z wysokości 20-30 mln USD rocznie w 1980, jej koszta eskalowały do 630 milionów dolarów rocznie w 1987 r.
CIA uprawia dość wątpliwe podwójne standardy etyczne. Podawano przykład utrzymywania ścisłych więzów towarzyskich między ludźmi CIA a ludźmi którzy prowadzą szwadrony śmierci w San Salwadorze- udawano że cały horror który odbywał się z rąk szwadronów śmierci, jakby nie był prawdziwy. Podczas domowych prywatek i imprez w przydomowych basenach tematu układania ludzi warstwami na ziemi i rozjeżdżania ich ciężarówkami na śmierć po prostu nie było.
Wojna USA z terroryzmem wydaje się jakimś absurdem. To typowa wojna z objawami choroby, nie zaś z przyczynami ją wywołującymi. Zechcę wątpić czy ideologie takie jak kutbizm (ruch ideowy stojący za terrorystami) miałyby szanse rozwoju gdyby społeczeństwa krajów arabskich miały do dyspozycji nowoczesne media, szerokopasmowy internet, demokracje w najlepszym zachodnioeuropejskim wydaniu? Czy dochodziłoby do terroryzmu, gdyby z tamtego regionu wycofały się USA? Co to za terroryści, skoro obecnie głównym podejrzanym numer 1, na którego wydano pozwolenie „odstrzału” (targeted killing) jest autor setek nawołujących do dżihadu filmików na kanale Youtube? Nie twierdzę że nie jest to niebezpieczna osoba, ale same kanały używane do dystrybucji tych treści powinny dać do myślenia.
Co oferują USA jako alternatywę do „Dzihadu”? Kraje arabskie spowiły opresyjne reżimy nieudaczników, jak to podsumował jeden z blogerów Salon24, „sukinsynów”, ale „naszych sukinsynów”. Ci, zamiast argumentów w sporze politycznym trzymają w rękach metalowe sztaby, którymi okładają ich przeciwników politycznych.
Jakie jest stronnictwo proamerykańskie w polskiej polityce? To Radosław Sikorski, który, jak sam twierdzi, pojechał do Afganistanu początkowo by przyłączyć się do protoplastów al-Quaedy (al-Kaidy), afgańskich mudżahedinów (por. Radek Sikorski. Afghanistan; A Pole reports; „The Economist”, 2 grudnia 1989). Wówczas miało to antysowiecki wymiar, ale dziś to Radosław Sikorski wysyła wojska na bojowników z którymi w przeszłości obserwował odpalanie rakiet Stinger. Tyle że wtenczas były to amerykańskie rakiety, a radykalni muzułmanie walczyli z upadającym ZSSR.
A cóż, jeśli polską polityką zawładnęli ukryci agenci CIA? Wokół takiej tezy osnuł swój ostatni film reżyser Roman Polański, robiąc z żony jednego z czołowych brytyjskich polityków ukrytą agentkę CIA. Aluzja jest wyraźnie i aż nadto czytelna w brytyjskim kontekście. Ale w Europie USA mają większego jeszcze niż Wielka Brytania konia trojańskiego: jest nim Polska, jeden z głównych „sojuszników” USA.
A cóż, jeśli w całym konflikcie bliskowschodnim idzie tylko o zasoby surowców interesujące amerykańskie kompleksy paliwowe? Już w przeszłości, jak donoszą materiały archiwalne, prezydenci USA realizowali politykę wielkich koncernów, zachowały się nawet nagrania dokumentujące krzyki biznesmenów na amerykańskich prezydentów, którym owi prezydenci, wnioskując z relacji, byli wyraźnie spolegliwi i podlegli.
W prasie światowej istnieje spora opozycja odnośnie oficjalnej wykładni przyczyn „wojny z terrorem”. Podobnie jak drugą wojnę w zatoce perskiej definiowano nawet w mainstreamowych mediach jako wojnę o zasoby naturalne, także tutaj pokazuje się gospodarcze tło konfliktu, ogromne zasoby surowcowe Afganistanu oceniane na 3 bliliardy PLN. Wg krytyków, zamach na WTC dnia 11 września 2001 r. mógł być operacją pod fałszywą flagą, mającą dać USA casus belli do wypowiedzenia wojny szeregowi krajów, które same nigdy formalnie nie zaatakowały USA. Ciekawa jest przywołana przez R. Fiska z "The Independent" sprawa zawalenia się wiezy WTC nr 7 w którą nie uderzył samolot ani pocisk.
Polska wmieszała się w te wojny, może dlatego że do władzy doszli politycy wspierani przez CIA, albo wprost agenci CIA? Przecież służby specjalne Polski i innych krajów bloku po 1989 roku powstały głównie dzięki pomocy CIA, jak twierdzi szwajcarski senator Dick Marty, sprawozdawca Rady Europy ds. tortur. A jeśli- made in CIA- były także elity polityczne? W światowym rankingu Democracy Index lokujemy się przecież poniżej Panamy.
Komu służyła polska baza w Starych Kiejkutach, w której przesłuchiwano m.in. Khalida Sheikha Mohammeda, wg reportażu wyemitowanego przez BBC aż 183 razy stosując wobec niego torturę waterboardingu na terenie Polski? Polska prokuratura już 4 lata prowadzi bezowocne (gdy prokurator chciał postawić zarszuty, odwołano go) dochodzenie w sprawie torturowania tam niejakiego Abu Zubaidah, skarżącego się na nieludzkie postępowanie z więźniami. W sprawie Abd al-Rahim al-Nashiri’ego także prowadzone jest postępowanie prokuratorskie.
Wg BBC w Polsce „intensywnym torturom” (jak je określa komisarz Rady Europy ds. praw człowieka Thomas Hammarberg) mogło podlegać 20 osób. dostarczonych drogą powietrzną (z czego tylko 9 odleciało, los 11 osób jest nieznany ). Tymczasem Polska jest sygnatariuszem ONZ-owskiej konwencji zakazującej torturowania.
Jak podaje portal tvn24, „były prezydent Litwy Rolandas Paksas ujawnił BBC, iż latem 2003 r. przyszedł do niego szef wywiadu i wystąpił o pozwolenie na to, by "zagraniczny partner" potajemnie sprowadzał na Litwę ludzi i tam ich trzymał. Paksas odmówił i wkrótce potem "został oskarżony o korupcję i odsunięty od władzy”. Pokazuje to skalę gry, w której nader możliwe że nie idzie o „szerzenie demokracji” (trudno o lepszy dowód niż ogromna zwłoka USA w sprawie reżimu Egiptu), ale o czysto gospodarcze interesy.
Możliwe że rząd USA nadal realizuje agendę tamtejszego „big businessu”, jak dekady temu.
af dla Liberalowie.com
Statystyki lokuja poziom demokratyzacji Polski miedzy Panama a Meksykiem. Osiagamy poziom Brazylii. Odkrywamy inna rzeczywistosc niz znasz ja z mediów (których wlasciciele czesto maja istotny interes w trwaniu status quo)