To z czym i komu będzie się kojarzyło nasze państwo jest szalenie ważne.
Uważam, że najważniejszym wydarzeniem dni ostatnich było wręczenie Łukaszowi Warzesze, statuetki wyobrażającej rybę z ludzką twarzą. Nie będę się rozwodził nad symboliką tego pogańskiego posążku, uważam po prostu, że jest to ważne. Do tego stopnia, że siedzenie przy stole z Warzechą kosztuje od niedawna 4 stówki, a on sam nie patrzy już na nas ze zdjęcia wprost uśmiechając się jak głupi Jasio, ale spogląda z głębokim namysłem odwracając głowę tak jakby sobie nas skądś niewyraźnie przypominał. No i dają go na samą górę w salonie. To musi coś znaczyć. Reszta została jak zwykle; Warzecha pisze teksty powołując się na swoje wcześniejsze teksty i jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Drugim najważniejszym wydarzeniem będzie bal wolności który dobędzie się 10 listopada i na tym właśnie balu obowiązywał będzie powyższy cennik na Warzechę i Ziemkiewicza. Bal ten został już wyszydzony przez Toyaha i ja niewiele mogę tu dodać. Jakieś jednak refleksje z tym związane mnie naszły i chciałem się nimi z Wami podzielić. Są to refleksje powierzchowne, w tym sensie, że dotyczą spraw i kwestii leżących na wierzchu.
Mamy oto te kompromitujące filmy z zeszłorocznego balu, mamy te tańce bez polotu, ten krok polonezowy, który wychodzi tańczącym tak, jakby mieli pod kolanami torbiel wielkości kartofla. Mamy też do tego narrację, którą mówi, że noc ta przeznaczona jest dla ludzi, którzy nie traktują Polski jak brzydkiej panny na wydaniu, ale jak piękną, ale zniewoloną damę. Chciałem niniejszym oznajmić, że wszelkie tego rodzaju skojarzenia związane z Polską, skojarzenia płciowe, powiązane z gwałtem i przemocą to jest kanał. To jest coś wprost paraliżującego i bardzo złego. Jeśli komuś się wydaje, że to tylko taka narracja, żeby ludziom zagrały emocje to się myli. Myli się podwójnie. Nie można bowiem występować w obronie wiecznie gwałconej dziewicy, z tej prostej przyczyny, że mało która dziewica zachowuje cnotę po pierwszym razie. A to porównanie z damą to już kompletna bzdura, w sam raz właśnie dla istot takich jak Łukasz Warzecha i takich jakich widać na filmie z zeszłorocznego balu.
To z czym i komu będzie się kojarzyło nasze państwo jest szalenie ważne. Jest tak ważne, że brytyjska doktryna imperialna opleciona została wokół Debory, królowej prorokini, która w żaden sposób nie kojarzyła się z seksem. Elżbieta zaś, którą trudno było doprawdy podejrzewać o cnotliwy tryb życia upozowana została na królową dziewicę, która zastąpić miała Marię Pannę. Wszelkie brzydkie panny na wydaniu i zniewolone damy to jest wymysł durnia albo agenta, ewentualnie kogoś kto łączy w sobie te dwie funkcje. Konsekwencje takich skojarzeń są oczywiste i nie do obrony. Zniewolona dama to jakaś stara k..wa, którą przeleciał pluton wojska, a ona teraz siedzi sama przy stole popija wino i usiłuje namówić kilku szczeniaków, by bronili jej reputacji. Oni jednak nie mogą tego zrobić, bo ten rodzaj relacji międzyludzkich, który był jej udziałem nie jest w ogóle w ich zasięgu. Oni mogą co najwyżej zatańczyć Poloneza i zrobić z siebie durniów. I czynią to w każdym kolejnym pokoleniu.
W Polsce możemy bardzo łatwo uniknąć tego rodzaju emocjonalnych pułapek albowiem mamy gotowy obiekt adoracji, którego emanacja znajduje się w Częstochowie. Wielu go jednak omija czepiając się jak pijany płotu zniewolonych dam i panien na wydaniu. To głupie i szkodliwe, bo z tego biorą się potem powielane wyobrażenia i projekcje związane z Polska, która przez nie właśnie staje się popychadłem i przedmiotem drwin. Żadnych dam i żadnych panien poza jedną, której się już nic strasznego stać nie może.
Tak jak to już napisał Toyah, cały ten bal i otoczkę wokół niego zawdzięczamy organizacji, która nosi nazwę Fundacja Umysł im. Alfreda Buttsa. Ponoć Butt to po angielsku tyłek. Tak więc mamy fundację Umysł im Alfreda Du..y, która organizuje bal, gdzie za miejsce przy stoliku razem z Warzechą i Ziemkiewiczem trzeba zapłacić 400 zł. A wszystko po to, by zebrani tam ludzie mogli sobie wyobrazić Polskę jak zgwałconą damę, a siebie jako jej obrońców. Czy aby nie za dużo tego wszystkiego?
I jakby jeszcze było mało dziś właśnie skończyło się w Polsce dziennikarstwo śledcze. Oto bowiem człowiek kompetentny i świadomy zagrożeń i pułapek jakie niesie ten zawód – Cezary Gmyz – ogłosił, że na wraku prezydenckiego samolotu znaleziono ślady trotylu. Potem zaś to odwołał, mimo że informacja ta potwierdzona została w aż czterech źródłach. Co to znaczy? Według mnie było tak; informatorzy Gmyza, którzy sprzedawali mu różne ochłapy, informatorzy do których on miał zaufanie bo nigdy go nie zawiedli, postanowili że jednak muszą zachowywać się odpowiedzialnie i poważnie. Kiedy więc zgłosił się do nich jakiś człowiek reprezentujący premiera Tuska, zgodzili się mu pomóc. Premier w końcu to ktoś, a Gmyz to tylko dziennikarz, w dodatku jedyny śledczy dziennikarz jaki się w Polsce uchował. Z posunięcia, którego dokonano na naszych oczach korzyść jest więc podwójna: Gmyz przestał być dziennikarzem śledczym, a Tusk po raz kolejny kopnął Kaczyńskiego bardzo boleśnie. Gmyz przestał być dziennikarzem śledczym nie dlatego, że dał się podpuścić, ale dlatego, że się później wycofał z tego co napisał wczoraj powołując się na 4 niezależne źródła. Gdyby pozostał dziennikarzem zdemaskowałby te źródła podając nazwiska osób, które mu tę informację sprzedały. Jasne jest bowiem, że nie są to już żadne źródła i nigdy nimi już nie będą. Dziewictwo bowiem traci się tylko raz. Na nic się już ci faceci Gmyzowi nie przydadzą, a straszyć go będą i tak, choć ich nie ujawnił i chce dobrze. Tak to już bowiem w życiu jest.
Myli się Toyah twierdząc, że już wkrótce skończy się Tusk. On się nie skończy przed końcem kadencji. To prędzej my się skończymy. I teza ta znajduje potwierdzenie codziennie. To wszystko jest wymierzone w nas, a my nie mamy przed tym żadnej obrony. Jesteśmy jak głupia Kaśka ze wsi, której obiecują złote góry jak pojedzie do Argentyny. A tam nie ma przecież żadnych złotych gór. Tam są tylko jacyś faceci, którzy chcą się zabawić i tyle.
Powtórzę to jeszcze raz: żaden ze smoleńskich gadżetów nam nie pomoże. Ekshumacje, trotyl, śledztwo, wszystko jest tak ułożone, że pracuje dla nich. I to jest wynik zaniedbań, tchórzostwa i lenistwa ludzi, którzy zamiast w maju 2010 zrobić rewolucję uwierzyli w to, że śledztwo doprowadzi ich do prawdy i zadośćuczynienia. Teraz jest już za późno. Każda surma, którą słyszycie jest fałszywa i każdy dzwon także. Szarża zaś to samobójstwo. Pamiętajcie o tym.
Jeśli mi nie wierzycie wejdźcie sobie na stronę Fundacji Umysł im Alfreda Buca i przemyślcie sobie wszystko głęboko. Popatrzcie jak bawią się szczerzy patrioci i zastanówcie się ile jest w tym autentyzmu i prawdy. A potem róbcie co chcecie. Tylko nie dajcie się wyciągnąć na ulicę.
Szanowni czytelnicy, dzięki uprzejmości Pana Witolda Zielińskiego, który zajmuje się zawodowo łączniem dźwięku i obrazu otrzymałem link do całej relacji z Klubu Ronina. Widać tam dokładnie tych facetów, którzy zadają pytania i widać co oni wyplatają. Nagranie jest bardzo dobre i bardzo długie. Zamieszczam je więc tutaj, bo nie ma ono szans ukazać się w portalu niezalezna.pl z przyczyn, które tu właśnie dokładnie opisałem.
target=”_blank”>
W poniedziałek w Warszawie zaś odbywać się będzie międzynarodowa konferencja „Chesterton a sprawa polska”, konferencja ta odbyła się wcześniej w Krakowie. W związku z tym zadzwoniła do mnie nasza koleżanka Bożena, która powiedziała, że w którymś z referatów prelegent powoływał się na publikacje wprost z tego bloga lub z moich książek. Jest mi w związku z tym niezmiernie miło. Oto informacja o konferencji: http://www.gk-chesterton.pl/event/warszawa/
Przypominam, że pierwszy tom „Baśni jak niedźwiedź” sprzedajemy po cenie promocyjnej tylko do końca października: 15 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. W listopadzie wracamy do ceny 40 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Przypominam także, że sprzedajemy ostatnie egzemplarze „Dzieci peerelu”. Książka jest jeszcze dostępna w hurtowniach na Kolejowej w Warszawie, w księgarni Wojskowej w Łodzi oraz w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Już za chwilę jej nie będzie. Na razie nie planujemy wznowienia.
Książki nasze zaś można kupić w księgarniach:
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
No i oczywiście na stronie www.coryllus.pl
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy