Roman Kluska, hodowca owiec i producent sera, czyli z tresowanego, treser jest żywym wciąż, ku zmartwieniu niektórych, dowodem na to, kto ma cięższy i bardziej bolesny bat. Po tym państwowym blizny zostają na całe życie. Po tym, którym większość z nas wymachuje, na co dzień złorzecząc nieudolnemu państwu pozostaje ledwie słyszalny trzask, który szybko ginie unoszony na wietrze. Ale, jak widać ten mechanizm kanalizacji złych emocji sprawdza się, więc władzuchna nasza kochana dba, abyśmy ciągle mieli pod ręką ten biczyk z piasku kręcony, którym nadaremnie się, jak dotąd na nią zamierzamy. Roman teraz przegania owce, czeka miesiącami na pozwolenia pod zabudowę, komentuje nieudolność urzędników albo też ich zdradę interesów obywateli , jednak jest w tej szczęśliwej sytuacji, że się zdążył skluskować, czyli ochronić przed grabieżą część pieniędzy pozwalających mu żyć. A co z nieskluskowaną resztą? Jak część z tych owiec, na rzeź! A żebyśmy wam kluską w gardle stanęli!
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję