Powiedzmy sobie szczerze, czy posłem jest Jarosław Gowin czy Mieczysław Moczar, to dla nas wsio rawno.
Podobno przysłowia są mądrością ludową. Trudno zaprzeczyć, że pewne racje tkwią w powiedzeniu baba z wozu koniom lżej, albo jak sobie pościelesz tak się wyśpisz, a już na pewno w na złodzieju czapka gore, albo uderz w stół a nożyczki się odezwą. To właśnie przysłowie przypomniało mi się, gdy przeczytałem komentarz posła Jarosława Gowina do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, podczas którego szef PiS przytoczył cytat z wiersza Zbigniewa Herberta.
„Kiedy Jarosław Kaczyński cytuje fragment posłania »Pana Cogito«, manifestu opozycji antykomunistycznej w czasach PRL, to tym samym daje do zrozumienia, że między tamtą Polską, a dzisiejszą nie ma jakościowej przepaści, zrównuje niepodległa Polskę z Polską komunistyczną. W ten sposób podkopuje autorytet polskiego państwa” – powiedział jeden z liderów Platformy Obywatelskiej.
Przecież to jest oczywiste, używając słów posła PO, że nie ma jakościowej przepaści między „niepodległa” Polską a Polską komunistyczną. Ale, żeby tylko to! III RP jest kontynuatorką PRL – II PRL-em. Na jakim to autorytecie ufundowana jest III RP skoro można podważyć go cytując wiersze nieżyjącego poety? Odpowiedź jest oczywista: na bladze, na udawaniu, na kłamstwie. A skoro tak, to kim jest dajmy na to taki poseł na Sejm z koalicji rządzącej, który opowiada bajki, że w 1989 r. był przełom, że komuna upadła, że rządzą konstytucyjne władze państwa, choć w rzeczywistości najwięcej do powiedzenia w tej biednej Polsce ma ubecja? W najlepszym przypadku użytecznym idiotą, ale za to dobrze opłacanym! Rozumiem, że dla Jarosława Gowina jest pewna różnica między PRL a III RP. W PRL nie był posłem, ale powiedzmy sobie szczerze, czy posłem jest Jarosław Gowin czy Mieczysław Moczar, to dla nas wsio rawno. I pewnie to właśnie tak oburzyło posła Gowina. Prawda w oczy kole – mówi przysłowie.
Jaki miał stosunek Zbigniew Herbert do Polski po 1989 r., i jej elit możemy tylko udawać, że nie wiemy. „W 1992 poważnie już chory poeta wrócił do Warszawy. Konsternację części jego niedawnych opozycyjnych przyjaciół wywołało poparcie oświadczenia redakcji »Arki« w sprawie dekomunizacji elit (1992, nr 41) oraz zdecydowanie antykomunistyczna publicystyka uprawiana na łamach »Tygodnika Solidarność«. Sam Herbert wystosował list do prezydenta Wałęsy w sprawie pułkownika Kuklińskiego (1994) oraz do Dżochara Dudajewa. Zainicjował także zbiórkę pieniężną na pomoc Czeczenii… Poparł również inicjatywy Ligi Republikańskiej w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa oraz odtajnienia akt UB sprzed 1956 roku. W 1994 skrytykował w głośnym wywiadzie udzielonym »Tygodnikowi Solidarność« nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obraz życia publicznego w III Rzeczypospolitej, ale także zaatakował personalnie szereg osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które jego zdaniem za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne” – można przeczytać w Wikipedii.
I dalej, Zbigniew Herbert „został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. 30 lipca 1998 prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego, jednak wdowa po poecie, Katarzyna Herbertowa, odmówiła przyjęcia odznaczenia. Po niemal 9 latach, 3 maja 2007, Katarzyna Herbertowa oraz siostra poety, Halina Herbert-Żebrowska, odebrały to odznaczenie z rąk kolejnego prezydenta: Lecha Kaczyńskiego”.
Zamiast zakończenia, jeszcze parę zdań z Wikipedii: „W 2000 roku na zlecenie TVP powstał poświęcony Herbertowi film biograficzny pt. »Obywatel Poeta« Jerzego Zalewskiego. Ze względu na cytowane w filmie krytyczne wypowiedzi Herberta m.in. na temat Michnika i Miłosza TVP zażądała ocenzurowania filmu ze względu na »zbędne dygresje« i »wątpliwości natury etycznej« od 37 minuty. Wobec sprzeciwu reżysera emisja filmu była blokowana przez ponad rok w atmosferze skandalu i gróźb prawnych. Film został ostatecznie wyemitowany 29 stycznia 2001 roku”. Ale jakby ktoś pytał, to w III RP jest wolność słowa.
Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.