Bez kategorii
Like

Uczciwość informacji

03/11/2012
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Prezes Kaczyński publicznie stwierdził, że był zamach i zamordowano 96 ludzi, w tym Prezydenta Polski. Kto powie, że nie miał prawa on tak mówić, wobec publicznych doniesień? Miał prawo.

0


 

 

 

 

 

Mącenie w głowach narodu. Oto czym zajmuje się cała władza, urzędy i media. Jesteśmy coraz bardziej skołowani. Na tej glebie wyrastają rozliczni eksperci, doradcy i interpretatorzy. Bo przekaz czy przepis, coraz częściej jest tak enigmatyczny, że prosty człowiek nie jest w stanie w pełni go pojąć.

Może to rzeczywistość wokół nas robi się coraz bardziej skomplikowana? A my biedacy czujemy się w tym wszystkim coraz bardziej zagubieni. Otóż uważam, że nie. Rzeczywistość jest, jaka jest od wieków. Dociera tylko do nas coraz więcej informacji, a mu zostaliśmy zmuszeni do filtrowania. Do oddzielenia ziarna od plew.

Tymczasem informacja dociera do nas za pomocą tak zwanych mediów. Rzadko jesteśmy naocznymi świadkami jakiegoś zdarzenia. Musimy więc polegać na pośrednikach – na prasie, radiu, telewizji, a teraz na szczęście, jeszcze na internecie.

Historycznie ustaliły się pewne standardy. Powstały wielkie agencje informacyjne, które przez długie lata budowały swoją wiarygodność. Jak czytamy: Reuter donosi, albo UPI donosi wiemy, że mamy do czynienia z poważnymi instytucjami. Trochę gorzej jest z PAP, a starsi się uśmiechają na wspomnienie doniesienia, które zaczynało się: „jak poinformowała nas agencja TASS…”. W radiu i telewizji takim wzorcem wysokich standardów było i jest BBC,

Istnieją też poważne tytuły gazet i poważne stacje telewizyjne. Informacje przez nie podawane zazwyczaj mają wysoki stopień wiarygodności. I mówi się o nich, że są opiniotwórcze, bo zazwyczaj czytelnicy, czy też widzowie przyjmują w ciemno za fakt, to o czym się od nich dowiedzieli.

 

Śmiało więc możemy powiedzieć, że jakość jakiegokolwiek medium mierzy się skalą wiarygodności.

 

Cóż, ale media to nie jakieś maszyny z Marsa. To ludzie tacy jak my, ze swoimi sympatiami i antypatiami. To również, a może przede wszystkim, właściciele danej gazety, czy kanału telewizyjnego, którzy nabywając konkretne medium, chcą, oprócz zarabiania pieniędzy, rozgrywać swoją własną politykę i narzucają swój punkt widzenia całym redakcjom, którym przecież płacą pensje.

 

Ideałem oczywiście jest gazeta i stacja telewizyjna lub radiowa, nie mająca absolutnie żadnych powiązań politycznych. Podająca jasno i precyzyjnie fakty i dbająca o właściwą równowagę w podawaniu wyważonych opinii. Niestety wiemy, że to marzenie sciętej głowy.

Dodatkowym warunkiem rzetelnego i wiarygodnego dziennikarstwa i to warunkiem absolutnym obok walorów etycznych powinna być umiejętność wypowiadania się, doskonała znajomość logiki oraz sztuka erystyki. Z zastrzeżeniem, że chodzi o spór w oparciu o prawdę materialną. Wiadomość ma być prosto i jednoznacznie wyłożona.

Tego właśnie oczekuje przeciętny widz, słuchacz, czy czytelnik, dysponujący pewnym, ograniczonym zasobem słów i raczej niezdolnością do dywagowania, czy czytania między wierszami.

 

Tymczasem z czym mamy do czynienia na polskim gruncie? Najdelikatniej mówiąc – z bełkotem. Zaprzeczanie samemu sobie już w drugim zdaniu, upieranie się przy czymś, by tylko moje było górą, świadoma i nieświadoma manipulacja, pokrętność i brak precyzyjnej wypowiedzi. No i najważniejsze, nie przykładanie wagi do słów.

To wszystko powoduje, że zamiast prostego i czytelnego przekazu ludzie otrzymują sieczkę, którą później mędrcy różnego autoramentu, muszą tłumaczyć, układać i prostować.

Nie ma: jest tak i tak, albo napewno nie jest tak i tak. Zawsze już od lat wielu mamy przekaz: może jest tak, a może tak.

 

Wróćmy do dni ostatnich, czyli Wielkiej Afery Rzeczypospolitej.

Gazeta podała na stronie tytułowej, a potem powtórzyła na stronie piątej, że w pobranych próbkach z wraku Tupolewa stwierdzono ślady materiałów wybuchowych. Rzeczypospolita to nie byle co. To ciągle gazeta uważana za najbardziej wiarygodną na rynku. Autorem tekstu był dziennikarz Cezary Gmyz. Również postać jak najbardziej wiarygodna i mogliśmy być pewni, że zanim to napisał, to dobrze sprawdził fakty.

 

To jest sensacja. Są ślady materiałów wybuchowych, tam, gdzie nie miały one prawa być. Wiemy dodatkowo, że dwa tygodnie temu wrócili z Rosji prokuratorzy i eksperci, którzy te próbki badali. I przez te dwa tygodnie panowała dziwna cisza. Czyli mamy spójną i logiczną informację: są fakty wskazujące na możliwość wybuchu materiałów wybuchowych na pokładzie TU154, czyli na działanie osób trzecich, czyli zamach. I tyle. To jest sensacja na skalę światową i to sensacja z poważnymi konsekwencjami.

 

Po paru godzinach, po tych doniesieniach, przyjmując podobne stanowisko jakie ja przyjąłem, na podstawie tego samego doniesienia plus więcej faktów, które mu są znane osobiście, prezes Kaczyński publicznie stwierdził, że był zamach i zamordowano 96 ludzi, w tym Prezydenta Polski. Kto powie, że nie miał prawa on tak mówić, wobec publicznych doniesień? Miał prawo.

 

Niedługo potem z publiczną konferencją, gdy jeszcze nie wybrzmiały słowa prezesa Kaczyńskiego, występuje Prokuratora Wojskowa z prokuratorem Szelągiem na czele. W założeniu jest to oficjalne dementi ze stwierdzeniem: NIE BYŁO MATERIAŁÓW WYBUCHOWYCH !. Czyżby? Takie wrażenie mógł odnieść przeciętny widz, bo tak wypowiedź została sformułowana. Jednakże już po paru zdaniach otrzymaliśmy informację, że nie można wykluczyć, że materiały wybuchowe były. Czyli co? Były, czy nie były? Otzrymaliśmy informację niespójną, mglistą i logicznie fałszywą.

W normalnym kraju, normalni dziennikarze i komentatorzy powinni się roześmiać i nie zawracać sobie głowy taką konferencją.

Ale nie u nas. Wyraźnie było czuć, że przeważająca część dziennikarzy, czekała tylko na te pierwsze fałszywe zdanie: „Nie było materiałów wybuchowych!”. I to ich całkowicie dyskredytuje. Nie można ich już dalej nazywać dziennikarzami, tylko funkcjonariuszami oficjalnej propagandy. Wiarygodność zerowa, rzetelność znikoma.

 

Można powiedzieć – swiat odetchnął z ulgą. Tak niewygodną prawdę znowu udało się ukryć. I ponownie zaczęto kłaść sieczkę do głów malutkich. A to skażona ziemia z II Wojny, a to trotyl z mundórów żołnierzy, którzy przecież latali tym samolotem i szereg innych, jak to młodzież mówi, ściem.

I powtarzam – wiarygodność zerowa, rzetelność znikoma.

 

Tymczasem tydzień wcześniej odbyła się bardzo ważna konferencja naukowa, z udziałem około 100 naukowców, o której jest zatrważająco cicho. Dziennikarzom jakoś nie chce się o tym pisać, a ja znalazłem artykuł tylko w „Uważam Rze”. Przypominam – konferencja naukowców. Ślubowanie doktorskie mówi m.in. że zawsze będzie sie dociekac prawdy, choćby nie wiadomo jak ona była niewygodna. Więc naukowcy, w oparciu o swą dużą, jak by nie było, widzę, dociekali prawdy o Tragedii Smoleńskiej. I wyszło im nie inaczej, że musiał nastąpić wybuch w powietrzu. Naukowo i fizycznie nie ma żadnej innej możliwości. Przynajmniej dla tych 100 profesorów i doktorów. I to takich, którzy nawet wypowiadali się wbrew swoim Instytutom i Uczelniom. Nic nie mieli do zyskania, oprócz zakodowanego w duszy naukowca dążenia do prawdy.

 

I wiedząc to na pewno, plus doniesienie Rzeczypospolitej, Jarosław Kaczyński nie miał prawo powiedzieć, że zamordowano 96 osób?

 

Tymczasem funkcjonariusze propagandy, których nawet z największą ironią, trudno nazwać dziennikarzami, rozpoczeli swój rytualny, chocholi taniec, na grobach, pod jakże szalbierczym hasłem: _ Cisza nad tymi trumnami! Udowodnią niemożliwe, pokażą niewidzialne a prawdę spuszczą w klozecie.

A naród, jak miał sieczkę w głowie, tak będzie ją miał.

0

dusia

Taka sobie skromna dzieweczka

166 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758