Tomasz Lis jest obdarzony publicznym zaufaniem. O tym szokującym fakcie donosi Onet, czyli organ kierowany przez tegoż samego Lisa.
Tomasz Lis jest obdarzony publicznym zaufaniem. O tym szokującym fakcie donosi Onet, czyli organ kierowany przez tegoż samego Lisa.
Sygnał dał będący do niedawna (współ)własnością Ringier Axel Springer Polska „Dziennik Gazeta Prawna”.
Temat z kolei rozdmuchał będący własnością Ringier Axel Springer Polska portal Onet.
Z kolei „miażdżącą” rzekomy projekt PiS opinię prawną wydał Jakub Kudła, szef Działu Prawnego Ringier Axel Springer Polska.
– Ta zmiana, jeśli wejdzie w życie, sprawi że absolutnie nie będzie żadnych szans na rzetelną krytykę prasową. Bo złamana zostanie zasada zaufania między dziennikarzem a jego informatorem (….).
Ta zmiana, to planowana pod naciskiem prokuratorów nowelizacja art. 180 § 2 kodeksu postępowania karnego.
Po prostu o zwolnieniu z tajemnicy dziennikarskiej decydowałby prokurator, a nie jak do tej pory sąd.
Wspomniany już wyżej Jakub Kudła przedstawia apokaliptyczny obraz, jaki za chwilę stanie się naszą codziennością.
– My mamy teraz sprawy z ministrem i po tej zmianie to on mógłby, bez kontroli sądowej, kazać dziennikarzom Onetu ujawniać swoje źródła. Na swoją korzyść procesową. I to ma być równość stron przed sądem? – pyta mec. Kudła. – To jest, powiem wprost, absurd niespotykany w demokratycznym świecie! Pomysł dramatycznie antydemokratyczny. To są standardy putinowsko-turecko-białoruskie – stwierdza.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prokurator-bedzie-zwalnial-z-tajemnicy-dziennikarskiej/dx536ec
Der Onet grzmi o wiele bardziej, niż Dziennik Gazeta Prawna.
Rosja, Turcja i Białoruś. Wszystko w jednym.
Tymczasem dotychczasowe brzmienie przepisu art. 180 § 2 kpk wcale nie wydaje się aż tak bezpieczne dla przeciętnego człowieka, jak stara się zapewnić Onet i jego przystawki.
Popatrzmy:
Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, doradcy podatkowego, lekarskiej, dziennikarskiej lub statystycznej oraz tajemnicy Prokuratorii Generalnej, mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia na przesłuchanie decyduje sąd, na posiedzeniu bez udziału stron, w terminie nie dłuższym niż 7 dni od daty doręczenia wniosku prokuratora. Na postanowienie sądu przysługuje zażalenie.
Tak więc zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej może opóźnić się o maksimum dwa, trzy tygodnie.
Każdy, kto zna praktykę sądów polskich, a szczególności karnych doskonale wie, że zaskarżenie postanowienia o zwolnieniu od zachowania tajemnicy zawodowej jest w 99,99% przypadków formalnością nieznacznie wydłużającą postępowanie (dane szacunkowe – obserwacje własne) pozostającą bez wpływu na pierwotną decyzją sądu.
Ale prawnik Jakub Kudła idzie dalej. Otóż jego zdaniem sąd może nakazać ujawnienie źródła (czyli najczęściej tzw. informatora).
Proszę państwa, jeśli to jest faktyczne przekonanie panujące w redakcjach należących do szwajcarsko-niemieckiego giganta medialnego, musicie po prostu unikać jakiejkolwiek rozmowy z żurnalistami w nich zatrudnionymi.
Bowiem przy lada okazji wskażą na was bez drgnienia powieką.
Tymczasem przepisy prawne, uchwalone jeszcze za tzw. komuny, nie pozwalają na szczęście na takie działanie bez względu na to, czy od tajemnicy dziennikarskiej zwalniałby sąd, czy też prokurator.
Kolejny paragraf tego samego art. 180 kpk mówi bowiem wyraźnie:
Zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację osób udzielających informacji opublikowanych lub przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.
Wystarczy po prostu zastrzec anonimowość.
Jedyny wyjątkiem (istniejącym w prawie prasowym od początku jego istnienia) są najcięższe przestępstwa za nieujawnieni których a nawet przygotowania do nich grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech.
Obowiązek denuncjacji dotyczy wąskiej kategorii przestępstw, obejmującej zbrodnię ludobójstwa (eksterminacji), zbrodnie przeciwko ludzkości (art. 118a), niektóre zbrodnie wojenne (art. 120–124), zbrodnię stanu (art. 127), zamach stanu (art. 128), szpiegostwo (art. 130), zamach na życie Prezydenta RP (art. 134), zamach terrorystyczny (art. 140), przestępstwo umyślnego zabójstwa (art. 148), sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego (art. 163), porwanie statku (art. 166), pozbawienie wolności (art. 189), wzięcie zakładnika (art. 252) oraz każde inne przestępstwo, o ile ma charakter terrorystyczny. Ustawodawca wprost wskazuje, że chodzi zarówno o dokonanie, jak i usiłowanie wspomnianej kategorii przestępstw, jak również o przygotowanie (o ile jest ono karalne).
(Adam Wojtaszczyk, Włodzimierz Wróbel, Witold Zontek, komentarz do art. 240 kk, w: Kodeks Karny. Komentarz, red. Lech Gardocki, 2018)
Jakoś nie przypominam sobie, aby Onet, Newsweek, gazeta wyborcza oraz cała polskojęzyczna lokalna prasa będąca w rękach niemieckich w ciągu ostatnich 30 lat ujawniła jakikolwiek czyn (czy przygotowanie do niego) wymieniony wyżej.
I to pomimo coraz bardziej realnego zagrożenia terroryzmem.
Zdaniem prezesa Iustii, sędziego Krystiana Markiewicza, taka nowelizacja ma uderzyć w wolność mediów.
– To uderza w wolność słowa i wolność mediów. Bo jeśli ta zmiana wejdzie w życie, to dziennikarz stanie przed dylematem: ujawnić źródło czy pójść siedzieć?
(ibid.)
Najwyraźniej do tej pory wg dr hab. K. Markiewicza dziennikarz był pozbawiony takiego dylematu.
Ręce opadają.
Bowiem mogę uwierzyć w to, że Jakub Kudła, przezywany w Onecie mecenasem, jest zwyczajnie głupi i nie zna elementarnych dla każdego dziennikarza przepisów, to jednak co do Markiewicza pewny jestem, że świadomie i zwyczajnie łże.
O ile jest faktycznie autorem słów przytoczonych przez Onet.
Prawo prasowe, recypowane w istniejącym i nie mającym ulec zmianie art. 180 § 3 kpk gwarantuje każdemu informatorowi, każdemu autorowi listu do redakcji, innego materiału dziennikarskiego zachowanie jego danych osobowych umożliwiających identyfikację w tajemnicy. Pod warunkiem, że je zastrzegł.
Pamiętać również należy, że tajemnicy dochować muszą nie tylko dziennikarze.
Tajemnicy dziennikarskiej niemal całkowicie treściowo odpowiada tzw. tajemnica redakcyjna. Obejmuje ona z mocy art. 15 ust. 3 inne osoby zaangażowane w szeroko pojęty proces wydawniczy. Osoby takie to personel techniczny, np. informatycy, sekretarki, graficy komputerowi, sprzątaczki, portierzy, ochroniarze, gońcy etc. (zob. uchw. SN z 19.1.1995 r., I KZP 15/94, OSNK 1995, Nr 1–2, poz. 1; wyr. WSA w Warszawie z 13.2.2009 r., II SA/Wa 1570/08; J. Sobczak, Prawo prasowe, s. 624; E. Ferenc-Szydełko, Prawo prasowe, s. 130).
Pamiętajcie tylko, by zastrzec sobie dane pozwalające na identyfikację. I raczej unikajcie żurnalistów z Onetu i innych mediów polskojęzycznych, należących do Ringier Axel Springer Polska. Najwyraźniej oni uważają, że mogą was zadenuncjować, jeśli tylko sąd na to zezwoli.
Na szczęście tylko oni.
27.09 2018
________________________________
* gównoburza
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: U Lisa scheißsturm* przez całą dobę