W ramach dręczenia szóstoklasistów na ostatniej prostej ich nauki w podstawówce, nauczyciele wpadli na pomysł, żeby ci pierwsi pisali raporty.
W ramach dręczenia szóstoklasistów na ostatniej prostej ich nauki w podstawówce, nauczyciele wpadli na pomysł, żeby ci pierwsi pisali raporty. Prawie cała szósta a jęczała i łapała się za głowy, oprócz dziewczynki, która zawsze odzywała się jako pierwsza. Dziewczynka z szaleńczym uśmiechem odrabiała wszystkie zadania domowe i zdobywała jak najlepsze oceny.
– Muszę pójść do jak najlepszej szkoły – oznajmiła reszcie klasy. – Wtedy jest szansa, że nie będę w tej samej szkole co oni!
I pokazała palcami Łukaszka, Grubego Maćka i okularnika z trzeciej ławki. Trójka chłopców wzruszyła ramionami i wróciła do swojego zajęcia. Tworzyli Plan jak robić raporty minimalnym kosztem.
– Mam pomysł – klasnął pięścią w dłoń Łukaszek. – Jeden niech daje raport do zrobienia swoim starym, a pozostała dwójka go przepisuje!
– Odpada – machnął ręką Gruby Maciek. – Twoi starzy piszą strasznie długie zdania, nawet na cztery linijki! Problem jest to przepisać, a co dopiero jakoś przerobić z sensem!
– Bo go w nich nie ma – nie wytrzymał okularnik i pobił się z Łukaszkiem.
Po tej dyskusji spółka, która się zawiązała, była dwuosobowa i składała się z Grubego Maćka i okularnika. Łukaszek był sceptyczny co do długości trwania tegoż aliansu.
– Damy radę! – zapowiadali obaj wspólnicy, ale jakoś tak bez przekonania.
Pierwsza o raport poprosiła pani pedagog. Mieli napisać o miejscu katastrofy smoleńskiej w historii Polski. Na następną lekcję uczniowie przynieśli raporty. Lepsze, gorsze, ale zazwyczaj mocno różniące się między sobą. Za wyjątkiem raportów Grubego Maćka i okularnika.
– Bolesław Chrobry pilotował Tupolewa – pani pedagog przeczytała tytuł raportu okularnika. A potem zerknął na raport Grubego Maćka i przeczytała:
– Tupolew był pilotowany przez Bolesława Chrobrego.
A potem dodała:
– No dobrze, wezmę do domu, poczytam, zobaczę.
Na następnej lekcji pani pedagog przyniosła ocenione raporty. Najlepsze oceny otrzymały raporty okularnika i Grubego Maćka. Dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza, we wściekłym milczeniu przeżuwała porażkę (ocena dobra). Aż nie wytrzymała i spytała:
– Kiedy zmarł Bolesław Chrobry?
Pani pedagog najpierw się zirytowała, potem oświadczyła, że szkoła polega na tym, że to nauczyciele pytają a dzieci odpowiadają, a nie odwrotnie, na końcu zaś skorzystała z wikipedii w komórce i oświadczyła:
– W tysiąc dwudziestym piątym.
– A w którym roku rozbił się Tupolew?
– W dwa tysiące dziesiątym…
– To jak Chrobry mógł pilotować Tupolewa, skoro prawie tysiąc lat już nie żył?! – zadała dramatyczne pytanie dziewczynka.
– Udowodnij, że nie żył, że go tam nie było! – krzyknął okularnik, który poczuł, że wisi nad nim miecz oceny niedostatecznej.
– Wszystko jest tu – i pani pedagog położyła upierścienioną dłoń na obu raportach, po czym otwarła jeden z nich. – O, proszę! Świadkowie widzieli po katastrofie w kokpicie ciało Bolesława Chrobrego. No i rozpoznano jego głos na taśmie!
– Kto rozpoznał?!! – wrzasnęła dziewczynka.
– Mieszko Pierwszy – odparła z pełną powagą pani pedagog zamykając raport. Dziewczynka wbiła sobie pięści w oczy i zaniosła się głębokim szlochem.
– Przesadziliście – odezwała się przewodnicząca klasy, Melissa. – W życiu nie słyszałam czegoś głupiego. Jak Bolesław Chrobry mógł pilotować samolot?
– Niech się wypowie autor – zadecydowała pani pedagog i zerknęła na okładkę raportu. – Maciej. No, słucham.
Gruby Maciek wstał, drżąc na całym ciele, postał chwilę, a następnie wpadł na chamski, acz błyskotliwy pomysł.
– Korzystałem z materiałów kolegi – wskazał bezczelnie okularnika i usiadł.
– No to mów ty, chłopcze – pani pedagog poprosiła okularnika przypatrując mu się uważnie.
Okularnik zaniemówił w obliczu tak podstępnego uniku. Wstał i zaczął coś jąkać, że w innych katastrofach nikt nie podważał zeznań świadków i nagrań z kabiny, więc…
Łukaszek dyplomatycznie milczał, Gruby Maciek zaciskał usta i patrzał w sufit, ale większość klasy zmieszała z błotem raport okularnika, samego okularnika, jego matkę, jego ojca, i parę innych rzeczy.
– Macie rację – oznajmiła pani pedagog. – Twoja wersja, chłopcze, nie broni się.
I zmieniła ocenę okularnikowi na niedostateczną.
– No a on?! – okularnik wskazał Grubego Maćka.
– Do jego raportu nikt nie zgłaszał uwag – zauważyła pogodnie pani pedagog.
– Ale przecież to jest prawie to samo. Pisaliśmy razem – przyznał okularnik wkopując Grubego Maćka coraz bardziej. – Sam przecież przyznał, że korzystał z tego, co i ja…
Gruby Maciek milcząc czerwieniał i zbliżał się do punktu eksplozji. Szósta a zaczęła się głośno namyślać. Jedni uważali, że raport Grubego Maćka należy potraktować tak samo jak raport okularnika. Inni uważali, że należy ten raport przeczytać i dopiero potem wyrokować. Inni twierdzili, że raport Grubego Maćka może być w porządku, bo co z tego, że bazował na tych samych materiałach – przecież mógł dojść do zupełnie innych wniosków! Bo na ten przykład matematyka – snuł śmiałe rozważania Sajmon, uczeń na wózku – niby każdy korzysta z tych samych cyferek, ba, robi to samo zadanie z tekstem, a wyniki wychodzą inne!
– No dobrze – westchnęła pani pedagog i zmieniła Grubemu Maćkowi ocenę z bardzo dobrej na dostateczną. – I co, może być?
– Ale raport Maćka to nieprawda, więc jak może być dostatecznie…? – zdumiała się dziewczynka.
– Musiałam znaleźć jakiś złoty środek, konsensus, który zadowoli wszystkich – oznajmiła pani pedagog.
– Ale…
– Może też obniżyć ci ocenę, co?
Dziewczynka spuściła wzrok i szepnęła, że nie.
– Starczy już tych raportów – westchnęła pani pedagog. – Mamy ostatnią dziś lekcję, jest ładna pogoda, cieszmy się.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!