Tusk bryluje, a Rostowskiego wyrzucają
06/07/2011
336 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Donald Tusk dał w Strasburgu „one man show”, który wszak dla nas jest normą, bo premier, co jak co, bajerować umie.
Tym przemówieniem rządziła zasada, która przez ostatnie 4 lata ćwiczona była na Polakach: "dla każdego coś miłego". Np. Grecja jest w wielkim kryzysie, ale w Starożytności miała przecież Peryklesa…
Jednak w gospodarce i polityce zagranicznej nie liczą się przemówienia, czy słowa (tylko), lecz konkrety, fakty, pieniądze. A tam, gdzie o nich się dyskutuje i podejmuje decyzje Polski, niestety, brakuje. A konkretnie brakuje rządu Tuska. Tak też było na ostatnim posiedzeniu ministrów finansów krajów strefy euro, które odbyło się 4 dni przed sesją Europarlamentu w Strasburgu. Rząd Tuska wybłagał, aby minister Rostowski był obecny w pierwszej części tego spotkania- ale biedakowi, nie dano nawet prawa głosu i siedział cicho- bo musiał- jak mysz pod miotłą. Nie mógł zabrać głosu, mimo że sprawydotyczyły całej UE, a nie tylko eurolandu. Jeszcze gorzej było w części drugiej, gdy po prostu, mówiąc metaforycznie- pokazanu mu drzwi. To był niestety sprawdzian rzeczywistego znaczenia, albo braku znaczenia rządu Tuska w Europie.