POLSKA
Like

Tuczenie nierogacizny

26/08/2014
894 Wyświetlenia
3 Komentarze
3 minut czytania
Tuczenie nierogacizny

Sejm uchwalił swój budżet na rok przyszły – wyniesie on 460.000.000 złotych (słownie: czterysta sześćdziesiąt milionów) i jest o 51 milionów wyższy niż tegoroczny. Z prostego rachunku wychodzi, że jeden poseł będzie nas kosztował okrąglutki milion złotych – czyli około ośmiuset trzudzieści obiadków u „Sowy i przyjaciół”. Możemy się nie martwić, z głodu nasi przedstawiciele nie padną nawet, jeżeli mieliby się ograniczyć tylko do jednego posiłku dziennie…

0


 

 

Dla porównania budżet senatu w roku bieżącym (przyszłorocznego jeszcze nie ma) zamknął się w kwocie 94,3 mln złotych. Gdyby nic się w tej kwestii nie zmieniło to by oznaczało, że senatorowie są mniej żerci od posłów. Idę jednak o zakład, że ta kwota także wzrośnie – przecież nie może być izba wyższa traktowana gorzej niż niższa.

 

No i na koniec trzeci odłam naszej kochanej władzy – Pan Prezydent i Pan Premier, duży i mały pałac. Ten pierwszy w roku bieżącym dostał 170,5 miliona złotych a drugi skromne 125 milionów. Tego już komentować nie będę, nie zwykłem używać publicznie słów powszechnie uważanych za obelżywe. Dość powiedzieć że w sumie nasza władza kochana zużywa na własne potrzeby około (dane nie są jednoroczne zatem ścisły nie będę) trzech czwartych do czterech piątych miliarda złotych.

 

Z powyższego zestawienia wychodzi mi stara rolnicza prawda – nierogacizna hodowana w stadach jest jednostkowo tańsza niż pojedyncze sztuki trzymane w małych chlewikach. A kto za to wszystko płaci? „Pan płaci. Pani płaci. Społeczeństwo płaci”…

 

Przypomniał mi się przy okazji jeszcze jeden cytat, znany zapewne miłośnikom Aleksandry Śląskiej, cytat ze znakomitego serialu „Królowa Bona”: „Nierogaciznę trzeba tuczyć. Owce i woły pasą się same” – powiedziała małżonka Zygmunta Starego do Stańczyka (w tej roli nieoceniony Piotr Fronczewski) tłumacząc mu, dlaczego w swoich włościach każe hodować bydło zamiast wieprzy. To my, drodzy moi mili jesteśmy tym bydłem (co raczył zauważyć pewien profesor maturzysta) – owcami, wołami, baranami zmuszonymi samodzielnie się paść. I oddawać część pastwiska na utrzymanie nierogacizny siedzącej przy kryształowych korytach w luksusowych chlewach…

 

I tak od dwudziestu pięciu lat, malejące wciąż pogłowie bydła ściśnięte na kurczących się pastwiskach dojone jest przez następców orwellowskiego Napoleona. Zmieniają się tylko koszty – jedyna rzecz, o której można w naszym uciemiężonym kraju powiedzieć, że przejawia stały trend wznoszący.

0

Alexander Degrejt

Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.

133 publikacje
29 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758