Trzy ukoronowania.
26/07/2012
485 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Ukoronowaniem serca jest miłość – i ta najprostsza, która współtworzy piękno wspólnie z ukochanym, i ta głębsza, która uczy nas życia w perspektywach bezinteresowności.
Oczywiście, nie wierzymy już w królów z bożej łaski, którzy władzę otrzymali od samego Boga. Nie wierzymy już w urzędowych pomazańców, którzy mają nadprzyrodzony dar otwierania lub zamykania bramy do królestwa niebieskiego. No… dobrze. Zagalopowałem się na niebezpieczny teren. Tako pokornie rzeknę: ja nie wierzę.
Wierzę w Boga, bo po prostu doświadczam w każdej chwili życia, że istnieje. Doświadczam i to jest ten oczywisty stan wiedzy, która nie potrzebuje dowodów ani zaświadczeń urzędowych. Wierzę, bo wiem z najgłębszego doświadczenia. I wiem, że takiej wiedzy nikomu nie przekażę.
Dlaczego w takim razie pozwalam prostym pytaniom szlifować diament mojej niewiedzy i nie ustaję w poszukiwaniu teoretycznej i praktycznej wiedzy?
To mała zagadka.
Wiem, że tak mało wiem, prawie nic. Ta cała moja wiedza jest jak kropelka w oceanie niewiedzy. A ten ocean mojej niewiedzy – w to wierzę i jakby tego doświadczam – to ocean Bożej Wiedzy. Jaką naturę ma ta wszechwiedza?
Nie wiem. Nie chcę nawet próbować rozwiązywać rebusów logicznych i teologicznych. Wiem jakby jednak, że ta wszechwiedza ma zdolność do przenikania mojej maleńkiej wiedzy i ogromnej niewiedzy. Moje „nie wiem” gdzieś tam rozpuści się w końcu w oceanie mojej niewiedzy i połączy z oceanem Bożej Wiedzy. I w to właśnie wierzę. Ale równocześnie staram się słuchać, co mówią inni ludzie: zdarza się bowiem, że otrzymujemy od nich trochę użytecznej wiedzy.
Dobrze jest mieć mądrych nauczycieli i umysł początkującego.
Wiem, że ludzie są równi wobec Boga. Nikt nie jest wyżej ani nikt nie jest niżej. Żadnych królów ani żadnych pomazańców z Bożej Łaski. Lecz są talenty i są dary – rozmaite, wprowadzające zróżnicowanie i niezrozumienie w światach ziemskiego gospodarstwa. A my wciąż nie nauczyliśmy się sztuki takiego wspólnego gospodarzenia, żeby umiejętnie wydobywać z każdej osoby i z każdego narodu, na światło poznania i dobra, tego, co w nas najlepsze. I to jest prawdziwy problem ludzkości. Praktyczny i duchowy.
O tym problemie można wiele powiedzieć. Nie ma on jednak dobrego rozwiązania na poziomie, na którym jest tworzony – na poziomie ego wraz z całą jego wiedzą, przekonaniami, poglądami i pychą. Rozwiązanie znajduje się na poziomie o jeden wyższym – na poziomie pokory, która otwiera serce dla miłości.
Czy umysł jest w stanie zobaczyć taką głęboką prawdę? Wydaje się, że – po uzdrowieniu ze stresu fizjologicznego, który jest przyczyną zdecydowanej większości chorób psychicznych i cielesnych w naszej doczesności – powinien zobaczyć.
Ukoronowaniem umysłu jest bowiem widzenie prawdy – tej prostej, i tej głębokiej.
Tu mogłaby być kropka. Pojawią się jednak jeszcze dwa krótkie zdania.
Ukoronowaniem serca jest miłość – i ta najprostsza, która współtworzy piękno wspólnie z ukochanym, i ta głębsza, która uczy nas życia w perspektywach bezinteresowności.
Ukoronowaniem duszy jest Bóg – i ten, który mieszka wewnątrz i szuka sposobności, by się wcielić, i ten transcendentny, który wciąż pozostanie tajemnicą poza horyzontem naszego widzenia.