Niestosowna wesołość
XII.40. Charakterystyczną cechą pysznych jest szukanie tego co rodzi wesołość i unikanie tego, co wywołać może smutek; ,,Serce głupiego tam gdzie wesele"(Syr 7, 5). Dlatego zakonnik, który już zstąpił po dwóch stopniach pychy i przez ciekawość doszedł do lekkomyślności widzi, że radość jakiej zawsze szukał, często bywa przemieszana ze smutkiem [zauważcie jak motywują nas uczucia i jak wywodzą się z głupiej ciekawości umysłu, przyp. mój], spowodowanym zazdrością względem dobra bliżniego; nie mogąc wtedy znieść swego upokorzenia, chwyta się rękojmi pociechy fałszywej.
Ogranicza swoją ciekawość tego wszystkiego, w czym ukazać się może jego własna miernota i wyższość innych [ pycha oślepia umysł, stąd wesołkowie którzy poszli za płytką ciekawością gardzą duchowością i wyśmiewają się z "dewotów"] i kieruje ją w zupełnie inną stronę; zwraca uwagę na swe domniemane cnoty i w żadnym wypadku nie uznaje zasług drugiego. W ten sposób stara się uniknąć tego, co mogłoby w nim wywołać smutek i trwa w stanie radości. Tak więc człowiek doznający przedtem to radości to smutku-zaczyna teraz żyć wyłącznie w niestosownej wesołości. W niej to widzę trzeci stopień pychy.
Patrz po jakich znamionach możesz go rozpoznać w sobie lub w bliźnich. Otóż prawie nigdy nie słyszysz, by taki człowiek wzdychał lub płakał. Patrząc nań mógłbyś przypuszczać, że albo o sobie zapomniał, albo został już oczyszczony z wszelkiej winy. W jego ruchach widać błazeństwo, na czole bezmyślność, w chodzie-próżność. Jest skory do żartów, skłonny i pochopny do śmiechu. Usunąwszy z pamięci wszystko, co dotychczas uznawał w sobie jedynie za godne pogardy, a więc przykre, a zebrawszy to, co według niego zasługuje na szacunek, nie myśląc przy tym o niczym innym jak tylko o tym, co mu się w sobie podoba- nie potrafi się dłużej wstrzymać od wybuchu śmiechu i głupawej radości, nie bacząc, czy to w ogóle wypada.
Gdy wzdęty parą pęcherz przekłujesz chociażby w jednym punkcie, natychmiast skurczy się z szelestem i powietrze płynące z niego owym maleńkim otworem wydaje raz po raz piskliwe gwizdy; podobnie rzecz ma się z zakonnikiem. Napełniwszy swe serce próżnymi, błazeńskimi myślami, a związany przepisami milczenia, nie mogąc całkowicie wypuścić z siebie wiatru nabrzmiałej głupoty, daje ujście w chichocie i rechocie zduszonej gardzieli. Często wtedy zakrywa rozpaloną twarz rękami, zagryza wargi, zaciska szczęki, śmieje się bez opamiętania, a z nosa płyną świsty, poświsty.
———————————————————————–
Podpiszta list w obronie ks. Natanka i to zara. Vox populi….
http://www.piotrnatanek.pl/component/petitions/?view=petition&id=16&start=100
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas