Ta notka jest dla tych, którzy mają choć odrobinę oleju w głowie, a więc nie jest dla tych, którzy głosowali na PO, PSL i RPP.
Aż mi szczęka opadła, gdy jeden z komentatorów poprosił mnie o opisanie/skomentowanie jednego z przepisów prawnych, który legł u podstaw wyjaśnień jakie przekazali do Trybunału Konstytucyjnego Prokurator Generalny i Marszałek Sejmu w sprawie skargi grupy posłów do Trybunału Konstytucyjnego.
Oto przedmiotowe fragmenty tych wyjaśnień:
W pozostałym zakresie Prokurator wniósł o umorzenie postępowania na podstawie art. 39 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 1 sierpnia 1997 r. o Trybunale Konstytucyjnym (Dz. U. Nr 102, poz. 643, ze zm.; dalej: ustawa o TK) ze względu na zbędność orzekania.
Ponadto, na podstawie art. 39 ust. 1 pkt 1 ustawy o TK, Marszałek wniósł o umorzenie postępowania w pozostałym zakresie ze względu na niedopuszczalność wydania wyroku.
Wiedziałem, że piszę o czymś absurdalnym, o czymś wychodzącym poza granice "chłopskiego rozumu" i "zdrowego rozsądku", ale nie myślałem, że wśród moich czytelników znajdzie się masochista, który "napadnie na mnie" z prośbą o wytłumaczenie nieobjaśnialnego.
Przytaczam artykuł 39 ust. 1 pkt 1 Ustawy o TK w oryginalnym brzmieniu:
Artykuł 39
1. Trybunał umarza na posiedzeniu niejawnym postępowanie:
1) jeżeli wydanie orzeczenia jest zbędne lub niedopuszczalne,
Ja oczywiście wiem, co oznaczają słowa "zbędne" i "niedopuszczalne", ale nie wiem i nie mogę zrozumieć, jaki jest kontekst tych terminów w tym akcie prawnym, a także nie rozumiem tej pokręconej logiki w której przydajemy Trybunałowi Konstytucyjnemu status największego zaufania i najwyższego autorytetu, a drugą ręką robimy z niego chłopca na posyłki.
Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że taka sytuacja może mieć miejsce, więc nigdy nie interesowałem się tym, jakimi aktymi prawnymi regulowało się działalność tego niewątpliwie przereklamowanego organu.
Dopiero pytanie "laurentp"-a zasiało w mojej głowie zwątpienie w to, że za komunistów to jednak porządek był lepszy i zajrzałem na stronę Trybunału Konstytucyjnego. Tam, w rozdziale "Akty normatywne" znalazłem ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, którą postanowiłem detalnie przestudiować.
Wszystko szło dobrze do artykułu 26. Gdy jednak wziąłem się za następny, … ręce mi opadły. Cytuję odpowiedni fragment tego artykułu:
Art.27
Uczestnikami postępowania przed Trybunałem są:
7) przedstawiciele Prezydenta Rzeczypospolitej i Ministra Spraw Zagranicznych – w sprawach o stwierdzenie zgodności z Konstytucją innych
Przytaczam link do tej strony, żeby każdy mógł sprawdzić, że przepisałem ten artykuł wiernie:
http://www.trybunal.gov.pl/index2.htm
Jakie niechlujstwo cechuje sędziów, którzy byli lub są sędziami tego Trybunału, jeżeli 14 lat nie wystarczyło im na poprawienie tego dokumentu (ustawa była uchwalona w 1997 r. !).
Jakie niechlujstwo cechuje polskich prawników, jeżeli dziesięcioleciami nie potrafią zauważyć takiej skandalicznej pomyłki.
Czego może oczekiwać od jednych i drugich Naród i Obywatel.
Jedyny światły promień dostrzegłem w upominanym liście Prokuratora do Trybunału Konstytucyjnego. W liście tym Prokurator pisze myśl, która na moje przekonanie stanowić powinna żelazny trzon procesu legislacyjnego w Polsce:
Zdaniem Prokuratora, nawet w wypadku powstania luki w prawie, Trybunał nie może wchodzić w rolę ustawodawcy i nie może uzupełniać przepisów nowymi treściami. Ewentualne usunięcie luki należy do ustawodawcy i wymaga jego legislacyjnej aktywności.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!