Trybunał Konstytucyjny dla Kaczyńskiego i Ziobry.
12/03/2012
351 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Dlaczego znów pojawia się idea postawienia Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Konstytucyjnym?
Platforma Obywatelska resusytowała sztandarową, acz bledniejącą, ideę postawienia Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałęm Stanu. Tym razem chyba na pierwszym miejscu nie będzie hasła o „wytwarzaniu atmosfery”, a raczej będzie mowa „o łamaniu konstytucji”. Do jaskrawego łamania miałby dojść poprzez m.in przyzwolenie, aby Ziobro został „superministrem”.
Trudno nie odnieść wrażenia, iż jest to dość rozpaczliwa decyzja, mająca skupić przy rządzie Tuska liderów SLD i RP. Platforma Obywatelska poczuła się zagrożona. Zagrożenie przyszło ze strony siostrzeńca Gowina i niespodziewanych słów Mariusza Kamińskiego o konstruktywnym wotum nieufności. Poseł Grupiński chyba niezbyt udolnie próbuje bagatelizować sytuację w Sejmie. Zadziwiające są jego słowa, iż po odejściu Gibały, jednego człowieka, ponoć nie umiejącego grać w zespole, klub PO, liczący ponad 200 osób, jest jeszcze „bardziej scalony i zjednoczony niż wcześniej”. Gibała, jako „solista” miał więc chyba ogromne wpływy w partii. Chyba że jego odejście będzie oznaczało opuszczenie szeregów przez kilkunastu jego adherentów, ale to Grupiński absolutnie nie wierzy.
Jakby nie było, lepiej dmuchać na zimne. Nic lepiej nie spaja znacznej części polityków w Polsce jak pamięć o rządach Prawa i Sprawiedliwości, stąd powróciła kwestia Trybunału Konstytucyjnego dla Kaczyńskiego i Ziobry, czemu natychmiast przyklasnął Palikot. Czy jednak chodzi tylko o „zwarcie szeregów w samym tylko Sejmie? Brak czasu w napiętym rozkładzie dnia Premiera Tuska nie pozwolił mu na przyjęcie francuskiego kandydata na prezydenta. Czas znalazł jednak Prezydent Komorowski oraz Gazeta Wyborcza, pod auspicjami której zorganizowano debatę z panem Hollandem. W debacie uczestniczył Pan Kwaśniewski, wieczny socjalista. Gazeta Wyborcza oraz Prezydent Komorowski subtelnie lub mnie subtelnie dają od pewnego czasu sygnały, iż nie wspierają już Donalda Tuska całym sercem i duszą, co Premier z pewnością zauważył. Wizyta Hollanda mogła ujawnić Tuskowi rosnącą siłę jego ukrytych opozycjonistów. Ciekawe stanowisko zajmuje także Schetyna, który z jednej strony „dobrze pamięta czasu Pisu”, ale z drugiej strony chciałby jednak dać telewizji Trwam miejsce na platformie cyfrowej, choć po spełnieniu wymogów formalnych. Niby rzeczy ze sobą nie powiązane, ale pokazują, iż Tusk nie musi wcale liczyć na pełną, niemcz nie limitowaną, zgodę swojego klubu w sprawie Trybunału dla Kaczyńskiego. Te czasy odeszły chyba do przeszłości. Tusk dobrze o tym wie, a Schetyna mu łagodnie o tym przypomina. Przebłaganie RP I SLD wymaga ofiary z Kaczyńskiego. Przebłaganie Schetynowców także wymaga ofiar. Zupełnie jednak innych. Może nie należy zbyt pospiesznie wyrzucać ludzi z spółek skarbu państwa ?
Czy jednak istotnie PO zdecyduje się na taki manewr? Kaczyński i – w mniejszym stopniu Ziobro – są Platformie potrzebni do politycznej egzystencji. Na kogos trzeba zrzucać winę, chocby juz nikt w to nie wierzył. Czy uznano jednak, iż straszak „rządami Kaczyńskiego” wyczerpał się do tego stopnia, iż można go w końcu poświęcić w imię przyjaźni z ideowymi przyjaciółmi? Najlepiej społeczeństwo straszyło się tandemem Kaczyńskiego i Ziobry. Odejście tego ostatniego bardziej chyba przeżywano w obozie PO niż w Pisie. Więc może istotnie Grupiński nie żartował, twierdząc, iż Trybunał Konstytucyjny pogodzi obie zwaśnione strony?
Można się równocześnie zastanawiać, na ile decyzja o Trybunale Konstytucyjnym ma zachęcić Kaczyńskiego do bardziej energicznych działań. Pasywność PISu nie podoba się cześci jego elektoratu, ale nie jest też na rękę rządowi. Cisza ze strony opozycji bardziej jaskrawie obnaża braki rządowe; telewizje, siłą rzeczy, muszą skupiać się bardzie na posunięciach rządu i opozycji. A tak zawsze można było wrzucić ostre słowa lidera Pis. I telewidzowie komentowaliby tylko to w Szkle Kontaktowym.