Bez kategorii
Like

Tresowani, bełkoczący, przerażeni

14/04/2012
436 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Tak jak po smoleńskiej katastrofie dzień w dzień czułem się poniżany, a najbardziej poniżało mnie postępowanie polskiego rządu, tak teraz nie przeszkadza mi, gdy codziennie widzę ich przerażenie, i słyszę już tylko bełkot.

0


 

„Coraz liczniejsi świadkowie zapewniają nas, iż Polska jest jedynym krajem na świecie, w którym nikt nie wierzy raportom MAK i komisji Millera. Sytuacja ta jest przykra dla członków Platformy Obywatelskiej. Oni też nie są ufają oficjalnym wyjaśnieniom przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale zależy im na dalszym dezinformowaniu Polaków, żeby nie stracić przywilejów”. To trawestacja znanego cytatu z „Montażu” Volkoffa. W dzisiejszych czasach Vladimira Volkoffa trzeba czytać.
 
 „Dementi są szybko zapominane, a kłamstwa pozostają”, instruuje Volkoff.
Coś się jednak w Polsce zmieniło. Już nie wystarcza kłamstw. Skończyły się, właśnie zabrakło. Postępowania polskich władz w sprawie smoleńskiej katastrofy nie sposób dalej bronić bez popadania w bełkot idioty. Po tym, jak już wszyscy zobaczyli zdjęcia nienagannie umytych resztek wraku Tu-154, profesor Nałęcz przekonuje, że „wrak TU-154 nie jest już dowodem”. „Wrak już dowodem nie jest, bo dowodów się nie myje” – oświadcza Nałęcz.
 
Jim Carrey tresujepingwiny. „Putin tresuje Tuska i rząd polski, i co jakiś czas pokazuje tę tresurę.” Tusk nie rozumie, dlaczego właściwie Putin go tresuje i dlatego cierpi na zmienność nastrojów.
 
13 kwietnia 2012 w Sejmie Donald Tusk tak złorzeczył Putinowi:
"Być może jedynym który będzie miał z tego projektu satysfakcję to ten na Kremlu, ten w Moskwie który się cieszy wtedy kiedy widzi że Warszawa jest podzielona jak nigdy dotąd. Oni naprawdę, ci którzy nam źle życzą tę uchwałę poparliby jednogłośnie."
 
Tymczasem, jak już dawno wyjaśnił Vladimir Volkoff „Bez elementu tresury stosunki pomiędzy agentem prowadzącym a jego agentem są niemożliwe”.
 
Trzeba czytać Volkoffa. Oto w polskim parlamencie, na łamach mainstreamowejprasy błąka się termin: "agent d’influence". Za kilka miesięcy zbłądzi pod strzechy.  Raptem Gríma, „Gadzi Język”, sługa  wredny i zdradliwy, stara się uprzedzić niechybny los i wyjaśnia, dlaczego nie sądzi, że Jarosław Kaczyński jest agentem rosyjskich służb specjalnych: „Nie, Jarosław Kaczyński nie jest agentem. Nigdzie na świecie nie ma agentury, która by ośmieszała Polskę równie skutecznie”.
 
Luster na Czerskiej zabrakło.
 
Poza tym „Gadzi Język” jest przerażony. Przeraża go powtarzanie „kłamstwa o zamachu na Lecha Kaczyńskiego”. Pisze: „Należę do tych, których to przeraża, wiem bowiem, że kłamstwo powtarzane wrzaskliwie i nieprzerwanie bywa skuteczne.”
 
Tak jak po smoleńskiej katastrofie dzień w dzień czułem się poniżany, a najbardziej poniżało mnie postępowanie polskiego rządu, tak teraz nie przeszkadza mi, gdy codziennie widzę ich przerażenie, i słyszę już tylko bełkot.
0

Mariasz

8 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758